Zapisał wszystko siostrze, ale spadek może trafić do wydziedziczonej córki

Pan Paweł z żoną kupił mieszkanie w Warszawie, aby ich córka mogła studiować w stolicy. Po rozwodzie rodziców córka zerwała kontakty z ojcem. Mężczyzna zmarł w 2018 roku. Zostawił testament, w którym wydziedziczył córkę, a mieszkanie i oszczędności zapisał siostrze. Dokument nie został jednak zarejestrowany w ogólnopolskim rejestrze testamentów. Skorzystała na tym córka.

70-letnia pani Maria Wrześniewska nigdy nie przypuszczała, że przyjdzie jej walczyć o wypełnienie ostatniej woli swojego młodszego brata Pawła. Rodzeństwo pochodzi z Krakowa. To tu pan Paweł zaczynał swoją karierę naukową. Był profesorem socjologii. Przeprowadził się do Olsztyna, bo stamtąd pochodziła jego żona.

- Brat był takim typowym naukowcem, profesorek, co to tylko książki. On wiedział wszystko o wszystkim, natomiast sprawy tego świata były mu dość obojętne - opowiada kobieta.

Życie w Olsztynie wydawało się sielanką. Pan Paweł został wykładowcą na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Małżonkowie kupili dom, urodziła się córka, która była oczkiem w głowie taty. Kilka lat później małżonkowie kupili również mieszkanie w Warszawie.

- Jego żona jest też profesorem socjologii. No i ponieważ miała zajęcia tam w Warszawie, no to kupili mieszkanie, no bo będzie tam te dwa dni i dwie noce mogła spać. Córka dorastała, no to pójdzie na studia w Warszawie i będzie miała warunki - mówi pani Maria.

- Szkoła średnia płatna, studia w Warszawie, przez 6 lat studiowała i zdaje się niczego nie skończyła - dodaje.

Wspólne życie małżonków zaczęło się rozpadać. W 2008 roku ruszył proces rozwodowy. Trwał 3 lata. Córka wróciła do domu do Olsztyna. I wtedy stało się coś, czego zupełnie pan Paweł się nie spodziewał.

- Córka ponoć go zaszantażowała jeszcze przed rozwodem, żeby on się zgodził i przepisał na nią to mieszkanie w Warszawie. Brat oczywiście się nie zgodził i Bogu dzięki, bo zostałby potem bez niczego - twierdzi siostra mężczyzny.

- Córka zeznawała w trakcie sprawy rozwodowej jako świadek matki przeciwko ojcu. Adwokat brata pytał ją: no to tak, dawał pieniądze, no dawał, na płatną szkołę, na wyjazdy zagraniczne, na studia, czyli świadczy o tym, że był dobrym ojcem - dodaje pani Maria.

Kolejne trzy lata trwała sprawa o podział majątku. Zakończyła się w 2014 roku i wtedy pan Paweł musiał wyprowadzić się z domu. Zamieszkał w mieszkaniu służbowym w Olsztynie, bo cały czas był wykładowcą i uczelnia zdecydowała się pomóc panu Pawłowi.

- W wyniku tej sprawy brat dostał mieszkanie w Warszawie, żona dostała dom w Olsztynie. W tym wyroku było powiedziane, że każdy z nich opuszcza - ona Warszawę, on Olsztyn - nie biorąc żadnych rzeczy z wyposażenia. Natomiast w momencie, kiedy pojechał do Warszawy odbierać mieszkanie, mieszkanie było po prostu zdemolowane. Nie ma żadnych mebli, jest wszystko wyniesione - opowiada pani Maria.

- Córka całkowicie się od ojca odsunęła. Ojciec dla niej po prostu był niczym. Bardzo to przeżywał, zwłaszcza sytuację właśnie z córką, że tak podchodziła, że tak go traktowała - twierdzi pan Andrzej, kolega pana Pawła z Krakowa.

Pan Paweł mieszkał 3 lata w służbowym mieszkaniu. W 2017 roku lekarze zdiagnozowali u niego raka trzustki. Wrócił do Krakowa, bo wiedział, że na pomoc córki w tej śmiertelnej chorobie nie może liczyć. Pani Maria bez wahania zaopiekowała się bratem. Oboje wiedzieli, że to ostatni moment, kiedy mogą być razem.

- Przez te półtora roku to całym praktycznie życiem mamy był wujek i jego chorobą. Wie, że umiera, no i byli razem tak naprawdę - mówi pan Karol, syn pani Marii.

Pani Maria: Widziałam, ile brat wycierpiał się przez nią.
Reporter: Czekał, aż córka się odezwie, tak?
Pani Maria: Myślę, że tak.

Pan Paweł zmarł w sierpniu 2018 roku. Siostra pochowała brata na krakowskim cmentarzu. Zostawił po sobie odręcznie napisany testament, w którym całkowicie wydziedzicza córkę i pozbawia ją zachowku. Mieszkanie w Warszawie i ponad 90 tys. złotych, które miał na koncie, zapisał siostrze.

- Osoba, która posiada testament spisany przez zmarłego i nie jest jedynym spadkobiercą ustawowym, a tutaj siostra nie była powołana w pierwszej kolejności do spadku, bo spadkobiercą ustawowym była córka zmarłego, musi zgłosić się do sądu, aby przeprowadzić postępowanie spadkowe. A córka pomimo tego, że jest wydziedziczona, będzie uczestnikiem tego postępowania - podkreśla adwokat Katarzyna Pluta.

Jak mówi pani Maria, krakowski sąd zarejestrował wpłynięcie testamentu 3 września. - Ona w tym czasie wzięła akt zgonu z Krakowa i poszła do Olsztyna do notariusza i dostała akt dziedziczenia. Staje się prawną dziedziczką wszystkiego, co miał ojciec. Opróżnia konto ojca, całkowicie likwiduje - wiedząc już, że jest sprawa w sądzie, bo została o tym zawiadomiona - dodaje.

- Chodził do notariuszy i im opowiadał, że historia nie jest taka prosta, bo najprawdopodobniej będzie źródłem konfliktu. No więc brat napisał ten testament, notariusz jeden, drugi to widział, ocenił. Notariusz ten krakowski, trzeci, odpisał mi, że testament jest znakomicie napisany, że jest bardzo wiarygodny i w tej sytuacji nie ma żadnego powodu, żeby potwierdzać go notarialnie - podkreśla kobieta.

Reporter: Czy pani jako notariusz ma obowiązek cokolwiek sprawdzić, jeżeli przychodzi córka i mówi, że jest jedynym spadkobiercą, a cztery lata już z ojcem nie utrzymywała kontaktu?
Notariusz: Naprawdę nie mogę się wypowiadać. Obowiązuje mnie w całości tajemnica zawodowa.

- Jak najbardziej taki testament w zwykłej formie pisemnej też jest ważny i jest respektowany i można na podstawie takiego testamentu dziedziczyć. Jest to prawnie dopuszczalna forma, ale niestety nie jest ona właśnie do końca bezpieczna. Notariusz powinien doradzić sporządzenie testamentu w formie aktu notarialnego. Od 2011 roku istnieje ogólnopolski rejestr testamentów, ale tylko testamentów sporządzonych w formie aktu notarialnego - mówi mec. Pluta.

Ale to nie koniec kłopotów, z którymi zmaga się teraz pani Maria. Ponieważ pan Paweł nie chciał wynajmować obcym osobom mieszkania w Warszawie, pozwolił przyszłej synowej pani Marii, aby z niego korzystała opłacając tylko czynsz i rachunki. Kobieta mieszkała tam do września ubiegłego roku.

- Wyjechaliśmy na urlop dwutygodniowy i po powrocie otworzyłam skrzynkę na listy i znalazłam na takiej żółtej karteczce liścik z informacją: „W wyniku przejęcia praw do mieszkania uprzejmie proszę o kontakt ewentualnego najemcę" i podpisano, kto to napisał – była to córka pana Pawła - relacjonuje pani Katarzyna, przyszła synowa pani Marii.

Mieszkanie w Warszawie stoi puste. Cały czas w krakowskim sądzie trwa sprawa, w której sąd musi zdecydować, kto odziedziczy spadek po zmarłym. Pojechaliśmy do Olsztyna porozmawiać z córką pana Pawła. Kategorycznie odmówiła oficjalnej wypowiedzi.

- Dla mnie to jest problem właśnie takiego załatwiania, że ktoś, kto całe życie pracował, coś zgromadził, chce tym zadysponować i po śmierci nagle się okazuje, że to się w ogóle nie liczy jego wola – podsumowuje pani Maria.*

*skrót materiału

Reporter: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX