Ruina – nie dom. W nim seniorka z niepełnosprawnym synem
76-letnia Regina Sierżant mieszka ze swoim niepełnosprawnym synem Marcinem w starym poniemieckim domu. Budynek ma dziurawy dach, nieszczelne okna i komin. W środku nie ma łazienki ani centralnego ogrzewania. Rodzina marzy o remoncie, na który zwyczajnie jej nie stać.
Regina Sierżant z synem żyje w stuletnim domu w Trzemesznie Lubuskim - małej miejscowości niedaleko Gorzowa Wielkopolskiego.
- Od 1973 roku mieszkam w Trzemesznie. Dom jest po zmarłym w 1984 r. mężu. Zostałam tylko z synem. Wodę do umycia grzejemy na kuchni, gdzie sobie palę i dlatego opału na zimę mi potrzeba, najmniej 3 przyczepy – opowiada Regina Sierżant.
Dom jest własnością pani Reginy. Właściwie nigdy nie był remontowany. Jego stan jest bardzo zły i wymaga generalnego remontu.
- To są niemieckie okna, poniemiecki dom, komin też mam do wymiany – wylicza kobieta.
- Dach jest do wymiany, bo dachówki grad podziurawił. Jak jest wiatr, to przez okna wchodzi do domu, bo one są stare, drewniane. Elektrykę przydałoby się zrobić, ocieplenie domu też, no i kanalizacji też nie ma. Sufit jest oparty na słupie, jak się belkę zabierze, to spadnie na głowę. To wszystko bardzo dużo kosztuje – dodaje Grzegorz Sierżant, syn pani Reginy
76-letnia kobieta utrzymuje się z renty, tak jak jej syn – w sumie mają niecałe 2200 zł. Rodzina nie jest w stanie odłożyć na remont. Ośrodek Pomocy Społecznej w Sulęcinie pomaga, nie tylko finansowo. Pani Reginie zaproponowano mieszkanie.
- Państwo osobiście do nas o pomoc się nie zwracali, pracownik socjalny będąc w rejonie zachodził i wtedy ta pomoc była udzielana. Pani burmistrz, mimo że to mieszkanie państwa jest prywatne, własnościowe, proponowała mieszkanie w Sulęcinie, pani kategorycznie odmówiła – informuje Andrzej Żelechowski, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Sulęcinie.
- Niech pani zapamięta, starego drzewa się nie przesadza, bo się nie przyjmie – komentuje pani Regina.
- Nie mamy możliwości prawnej, żebyśmy wyremontowali. Tam za 100 tys. zł pani tego nie zrobi, centralne, nie centralne i strop się tam wali – odpowiada Andrzej Żelechowski, dyrektor OPS w Sulęcinie.
Pani Regina nie chce się wyprowadzić ze swojego domu. Marzy jedynie o łazience. Sulęciński PCPR obiecał przyjrzeć się sprawie.
- Nasza pomoc jest dość ograniczona, ponieważ polega tylko na tym, że dysponujemy środkami Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i te środki przeznaczone są np. na likwidację barier architektonicznych. Czyli np. wymiany wanny na kabinę, toalety niższej na wyższą, zlewu mniejszego na większy. Ale do tego potrzebne jest pomieszczenie. Z tego, co się zorientowałam, oni nie mają tego pomieszczenia. Moi pracownicy udadzą się do miejsca zamieszkania, sprawdzimy, czy możemy tym państwu pomóc – zapowiada Joanna Różańska, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Sulęcinie.
- Nieraz muszę sobie czegoś odmówić, żeby na życie mieć. Albo będzie jedno, albo drugie. Moje marzenie to by zrobić dach, płytki, mieć wannę, toaletę i centralne – mówi Grzegorz Sierżant, syn pani Reginy.*
* skrót materiału
Reporter: Angelika Trela
atrela@polsat.com.pl