Chciała wziąć tylko kredyt, a dostała drogie ubezpieczenia
80-letnia Zofia Kaczmarczyk mieszka niedaleko Jędrzejowa w województwie świętokrzyskim. W ubiegłym roku starsza pani poszła sama i wzięła kredyt w Kasie Stefczyka. Chciała 1500 zł. Wraz z kredytem dostała polisy ubezpieczeniowe droższe niż sam kredyt oraz prowizję w wysokości 850 zł.
Pani Zofia poszła po kredyt sama, nie poprosiła o pomoc nikogo z rodziny.
- Zapytałam ile będę raty płacić. Obliczyła, że po 123 zł, to powiedziałam: niech będzie. Podpisywałam i tyle – wspomina Zofia Kaczmarczyk.
- Babcia jest człowiekiem starszym, ona nie wie gdzie podpisywać, wszystko jej zaznaczali „ptaszkiem”. O wszystkim dowiedziałem się w połowie lutego. Do babci przyszło pismo o zmianie numeru konta. Tym była kwota salda, było 4700 czy 4800 zł – mówi Łukasz Szafran, wnuk pani Zofii.
Pani Zofii zostało sprzedane ubezpieczenie domu za ponad 1300 zł, ubezpieczenie kredytu za 1100 zł, a prowizja za udzielenie kredytu wyniosła 850 zł. Wszystkie te sumy zostały od razu zabrane z konta kobiety z przyznanego kredytu.
- Dopiero z tego dokumentu dowiedzieliśmy się, jakie koszty babcia poniosła. Przelew na 5 tys. zł. A 1600 zł dla niej na rękę – tłumaczy wnuk Łukasz Szafran.
- Ubezpieczenie opłacam co roku w Jędrzejowie. Po co mi nowe, jak ja co roku płacę – komentuje pani Zofia.
Sprawę kredytu babci pan Łukasz próbował wyjaśnić w placówce.
- Nie wiem jeszcze jak możemy panu pomoc, my rozumiemy pana sytuację, ale nie możemy ponosić odpowiedzialności za to, jaką propozycję przedstawiła koleżanka, czy babcia ją zaakceptowała czy nie. Nie jestem w stanie tego panu powiedzieć. To jest drogo, nie oszukujmy się. Nie wiem jaka była sytuacja z tym dodatkowym ubezpieczaniem – usłyszał mężczyzna w Kasie Stefczyka.
- To jest umowa ubezpieczenia, nawet od powodzi. A babcia od 80 lat powodzi nie widziała. W kontaktach są jej dane, a numer telefonu, to numer do kierownika placówki – opisuje umowę pan Łukasz.
Razem z nim idziemy do placówki Kasy Stefczyka w Jędrzejowie. Chcemy porozmawiać z osobami, które udzieliły kredytu pani Zofii. Okazuje się, że jedna z nich już w placówce nie pracuje, zmienił się też kierownik placówki.
- Proszę się zwrócić do osoby, która udzielała kredytu – usłyszeliśmy na miejscu. Zadzwoniliśmy do kobiety, która udzielała kredytu, ale ta odmówiła wypowiedzi.
O komentarz poprosiliśmy rzecznika prasowego Kasy Stefczyka. To jego fragment.
„Sprawa pani Zofii Kaczmarczyk jest obecnie wnikliwie weryfikowana. (…) Kasa deleguje pracownika, który pozostanie w kontakcie z wnukiem członkini Kasy i pomoże wypracować odpowiednie rozwiązania. (…)”
- Starsi ludzie zazwyczaj są ufni, więc ufają pani, która jest zawsze miła. Samemu nie powinno się chodzić po takie kredyty, zawsze trzeba wziąć kogoś młodszego – uważa Łukasz Szafran, wnuk pani Zofii.*
* skrót materiału
Reporter: Aneta Krajewska
akrajewska@polsat.com.pl