Katastrofa MTK. Rodziny 13 lat walczą o odszkodowania

28 stycznia 2006 roku podczas wystawy gołębi runął dach hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Zginęło 65 osób, 144 zostały ranne. W styczniu 2019 r. zapadł wyrok, który uczynił Skarb Państwa odpowiedzialnym za katastrofę. Jednak rozmów o wypłacie odszkodowań wciąż nie ma. Troje naszych rozmówców ciągle wraca do wydarzeń sprzed 13 lat. Chcą zakończenia sporów sądowych.

28 stycznia 2006 roku, o godzinie 17:15, podczas wystawy gołębi runął dach hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Zginęło 65 osób, 144 zostały ranne. Pan Krzysztof Ważyński na targi pojechał z synem, 19-letnim Kamilem.

- Bardzo chętnie wspominam syna. To jedyna radość, jaka mi została. Był wesoły, pogodny, pełen pomysłów. Dusza człowiek dla rodziny, dla mamy, dla kolegów serce by oddał i chyba każdy go tak wspomina - mówi pan Krzysztof.

- Na chwilę przed tragedią wstałem i odszedłem dziesięć, piętnaście kroków i zaczęło się. Wielki podmuch wiatru, wielki szum, taki huk. Teraz to takie mam wyrzuty sumienia, że może gdybym nie poszedł, może zdołałbym go ochronić, zasłonić własnym ciałem - dodaje mężczyzna.

19-letni Kamil w momencie katastrofy był w samym centrum hali. Nie przeżył. 13 lat temu byliśmy tam z kamerą interwencji.

Pani Jadwiga Kawa w katastrofie straciła męża, Mieczysława.

- Specjalnie wziął urlop. A ja do niego mówiłam: po co jedziesz, już tyle razy byłeś na tej wystawie - wspomina kobieta.

Gdy ratownicy dotarli do pana Mieczysława, mężczyzna już nie żył. Przy jego ciele zostawili kartkę.

- Była godzina 1:05 w nocy. Ratownicy zostawili kartkę, że tu już nie trzeba pomocy - dodaje pani Jadwiga.

Kobieta przyznaje, że na odszkodowanie od skarbu państwa czeka już ponad 13 lat.
- I kto wie, kiedy jeszcze to będzie. Ile rządów by nie było, nikt nie daje - zapewnia poszkodowana.

- Sprawa jest na etapie prawomocnego zakończenia pozwu grupowego, który dotyczył ustalenia zasady odpowiedzialności i ta zasada została przesądzona. Jest stwierdzona prawomocnie odpowiedzialność Skarbu Państwa - informuje Adam Car, mecenas reprezentujący rodziny ofiar.

Organem, który reprezentuje Skarb Państwa w tej sprawie, jest Prezydent Miasta Chorzowa. To on jest właścicielem terenu, na którym stała hala. Ale jak czytamy w oświadczeniu przesłanym nam przez jego biuro: bez zgody administracji rządowej wypłata pieniędzy nie będzie możliwa.

- Wchodzimy tutaj w rys historyczny, jak to się działo w przypadku innych spraw tego typu, kiedy to Skarb Państwa był odpowiedzialny, za zdarzenie, które wywołało takie masowe szkody. Na myśl przychodzi katastrofa smoleńska, katastrofa samolotu CASA pod Mirosławcem. Co dziwne, kuriozalne i raczej niedopuszczalne, w tamtych przypadkach poszkodowani zostali potraktowani znacznie lepiej - dodaje mecenas.

- Co roku sprawy są nieskończone, ciągle jeszcze walczymy. To rozdrapywanie ran. Chciałabym to skończyć. Moje dzieci mówią mi: mamo, daj spokój. Ale mój mąż zginął niewinnie. Nie widzę potrzeby milczeć - przekonuje pani Zofia Pałac, która w katastrofie MTK straciła męża, Leszka.

- Każdemu z nas te pieniądze, by się przydały. Uważam, że po prostu nam się należą, bez żadnej łaski. To tak jakbyśmy nic nie znaczyli w tym państwie - podsumowuje pani Zofia.

- Nieraz mam pytanie: ile dostałeś za śmierć syna? Nigdy nikomu na takie pytanie nie odpowiedziałem, tylko pomyślałem sobie: czy ty byłbyś w stanie wycenić swoje dziecko? Ile chciałbyś dostać? Nie ma takich pieniędzy - zapewnia pan Krzysztof Ważyński.

Reporter: Jakub Hnat

jhnat@interwencja.com.pl