Audi Q7 okazało się kradzione. Przed nim auto należało do kilku osób i banku
Mateusz Jędryk zamienił warte ok. 80 tys. zł Audi S5 na większe Audi Q7 – wcześniej należące do mieszkańca Gorzowa Wlkp. Już podczas pierwszej policyjnej kontroli okazało się, że pojazd jest kradziony. Mężczyzna twierdzi, że przed transakcją sprawdził go w salonie audi i w specjalistycznych serwisach i nic podejrzanego nie zauważył. Przed nim Q7 było leasingowane, miało też kilku prywatnych właścicieli.
Dwa lata temu Mateusz Jędryk postanowił zamienić swój wart około 80 tys. zł samochód na większe auto tej samej marki – Audi Q7. Umieścił ogłoszenie w jednym z serwisów internetowych, na które odpowiedział mieszkaniec Gorzowa Wielkopolskiego. Pan Mateusz dopłacił i doszło do zamiany.
- Sprawdziłem auto na tyle, ile mogłem, czyli przez serwis Audi, przez różne portale internetowe, które oferują sprawdzenie pojazdu, czyli: Autobaza, VinInfo itd. Wszystkie te raporty, które mogłem wykupić, wykupiłem z możliwością sprawdzenia, czy to auto jest legalne, wychodziło na to, że jest wszystko ok – wspomina pan Mateusz.
Mężczyzna zarejestrował pojazd. Niecały miesiąc po transakcji nowe Audi pana Mateusza prowadzone przez jego dziewczynę zostało zatrzymane do kontroli drogowej. Policjanci szybko stwierdzili, że pojazd jest kradziony.
Samochód trafił na policyjny parking, prokuratura wszczęła śledztwo. Okazało się, że numer VIN najprawdopodobniej został podrobiony, a pojazd o takim samym numerze jeździ już w innym kraju.
- W toku prowadzonego postępowania uzyskano dowód z opinii biegłego z zakresu mechanoskopii. Biegły wskazał, że faktycznie numer identyfikacyjny tego pojazdu został przerobiony. A następnie ustalono, że pojazd o tym pierwotnym numerze był przedmiotem przestępstwa kradzieży, popełnionym za granicą – informuje Joanna Biranowska-Sochalska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
- Auto od 2011 roku jeździło w Polsce legalnie – zwraca uwagę pan Mateusz. - Wcześniej jego właścicielami były osoby prywatne i bank. Auto było leasingowane i jest to wpisane w kartę pojazdu – dodaje.
W dodatku przez 7 lat nikt podczas badań technicznych pojazdu nie zauważył, iż numer VIN nie jest oryginalny.
Samochód pana Mateusza od prawie dwóch lat niszczeje na policyjnym parkingu. Wszystkie wnioski mężczyzny o to, żeby mógł użytkować swój samochód, prokuratura odrzuca. Mężczyzna musi za to regularnie płacić ubezpieczenie.*
* skrót materiału
Reporter: Jan Kasia
jkasia@polsat.com.pl