Został skazany, ale pozostał na wolności. Dalej okrada!
20-letni Bartłomiej G. kpi z wymiaru sprawiedliwości, oszukując kolejne osoby – nawet w oczekiwaniu na uprawomocnienie wyroku skazującego go na więzienie. Poluje na sprzedających samochody, podpisuje umowy kupna-sprzedaży, okazuje sfałszowane potwierdzenia przelewu i znika z autem. W taki sposób oszukał m.in. młode małżeństwo z okolic Zakopanego. Innym sprzedał auto, które wynajął w wypożyczalni.
Pani Zuzanna z mężem Dariuszem mieszka niedaleko Zakopanego. W lutym tego roku młode małżeństwo wystawiło na sprzedaż na jednym z portali internetowych swoje auto - mercedesa za ponad 80 tys. zł. W bardzo krótkim czasie znalazł się kupiec - właściciel firmy samochodowej - Bartłomiej G.
- Wymiana zdań była tylko poprzez SMS, żadnej rozmowy telefonicznej. Od razu chciał kupić samochód, obejrzał go w godzinach wieczornych. Mówił, że jedzie do Zakopanego do narzeczonej i da nam znać za 2 godziny jaką decyzję podjął. Tłumaczył, że otwiera wypożyczalnię samochodów i to jest kolejny do kolekcji – opowiada pani Zuzanna.
- Był bardzo miły, młody, dobrze ubrany. Ta firma dała mi wiarygodność, sprawdzałem przy nim nawet w internecie, czy jest karany, czy to prawdziwy człowiek. Patrzyłem na dowód, wszystko się zgadzało. Przyjechał samochodem na tablicach KNT, to myślę, że faktycznie ma narzeczoną w Zakopanem – mówi pan Dariusz.
Mężczyzna podpisał umowę sprzedaży auta Bartłomiejowi G. Ten wysłał panu Dariuszowi potwierdzenie przelewu pieniędzy z banku. Dni mijały, a pieniędzy na koncie pana Dariusza nie było. Zaniepokojone małżeństwo chciało w banku potwierdzić przelew. Okazało się, że przelew został sfałszowany. A oszust zniknął.
- Pani w banku powiedziała, że prawdopodobnie potwierdzenie przelewu jest podrobione, bo inna czcionka była, pogrubiona, kursory były nierówne - wspomina pani Zuzanna.
Poszkodowani zaczęli szukać nieuczciwego kupca. Wtedy okazało się, że pokrzywdzonych przez Bartłomieja G. jest znacznie więcej. Taką osobą jest m.in. pan Janusz - także z okolic Zakopanego. Mężczyzna sprzedał Bartłomiejowi G. auto za 42 tys. zł. Pieniędzy nigdy nie otrzymał.
- Na drugi dzień rano sprawdziłem konto i pieniędzy nie było. Minęły cztery kolejne dni i już wiedziałem, że jestem ugotowany. W ciągu kilku godzin auto znalazłem w komisie. Do dnia dzisiejszego jest na policyjnym parkingu - mówi pan Janusz.
Mężczyzna na własną rękę szukał swojego auta. I odnalazł - w komisie w Łodzi. Z kolei auto pani Zuzanny i pana Dariusza Bartłomiej G. sprzedał za połowę wartości mężczyźnie z Warszawy. Sprawą natychmiast zajęła się prokuratura w Zakopanem.
- Późniejsze zachowanie sprawcy, a więc bardzo szybkie odsprzedanie tego samochodu i sfałszowanie umowy pierwotnej nabycia tego pojazdu świadczy ewidentnie o jego oszukańczym zamiarze. Wszystko zmierza do tego, aby sprawca usłyszał zarzut – informuje Barbara Bogdanowicz z Prokuratury Rejonowej w Zakopanem.
- Wszczęliśmy własne, prywatne dochodzenia w tej sprawie. Dużo materiałów sami zdobyliśmy, mnóstwo osób się do nas odezwało. Co parę dni zgłasza się ktoś nowy oszukany – twierdzi pani Zuzanna.
To nie pierwsze przestępstwo Bartłomieja G. Jego oszustwa ujawniliśmy już dwa lata temu. Wtedy Bartłomiej G. sfałszował dokumenty i sprzedał państwu Maćkowskim auto, które wcześniej wypożyczył z wypożyczalni. Rodzina straciła samochód i pieniądze.
- To jest oszust, złodziej dla nas. Nie oddał pieniędzy do dziś, nie odbiera od nas żadnych telefonów – mówiła wówczas Paulina Maćkowska.
Dwa lata temu po naszej interwencji sąd we Wrocławiu zajął się kilkunastoma oszustwami Bartłomieja G. 4 marca tego roku 20-letni mężczyzna został skazany na dwa lata więzienia i zwrot poszkodowanym ponad 200 tys. zł. W trakcie postępowania sądowego nie przebywał w areszcie – oszukiwał dalej.
Reporterka: Czy Bartłomiej G. nie zakpił z wymiaru sprawiedliwości, on zdążył oszukać kilkanaście osób?
Marek Poteralski z Sądu Okręgowego we Wrocławiu: Sąd wydał wyrok wobec oskarżonego, 2 lat pozbawienia wolności. Jest to osoba, która była dotychczas niekarana i dodatkowo młodociana.
Dziś Bartłomiej G. czeka na wolności na uprawomocnienie się wyroku sądowego. Czeka na zakończenie postępowania w prokuraturze w Zakopanem. I wciąż może oszukiwać kolejne osoby. Próbowaliśmy odnaleźć Bartłomieja G. Pod adresem, w którym rzekomo miał prowadzić firmę, nie zastaliśmy go.
- Miesiąc trwa to wszystko, a on już od tej pory z pięć samochodów w ten sam sposób przywłaszczył - mówi pan Janusz.
- Może to głupio zabrzmi, ale w tej chwili nie jestem tyle zła na niego, co na wymiar sprawiedliwości, bo w tym momencie państwo nie chroni osób niewinnych, tylko broni jego – podsumowuje pani Zuzanna.*
* skrót materiału
Reporter- Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz
interwencja@polsat.com.pl