Polsko-włoska wojna o dziecko

Pani Dagmara twierdzi, że uciekła z dziećmi do Polski przed agresją partnera z Włoch. Przed polskim sądem wygrała z nim walkę o syna. Problem w tym, że proces odbywał się również we Włoszech, a tamtejszy sąd za uprowadzenie dziecka skazał panią Dagmarę na dwa lata więzienia, a na cztery pozbawił jej praw rodzicielskich. W sprawę zaangażował się resort sprawiedliwości.

- Nie wydam, nie ma takiej opcji, ponieważ ja bym tego nie przeżyła. Moje dziecko też nie, ponieważ ojciec jest dla niego zupełnie obcym człowiekiem. Ja mu kontaktów nie zabraniam, bo to jakby nie było jest jego ojciec. Jednak nie pozwolę na to, żeby ojciec mówił, że „Polakom przydałby się Hitler”, że my „jesteśmy gównem”, że jesteśmy „darmozjadami” – opowiada pani Dagmara.

44-latka z Włocławka siedem lat temu wyjechała z 12-letnią wówczas córką do Włoch. Tam poznała Donata F. Po roku znajomości urodził im się syn - Andrea. Niestety, to był początek koszmaru.   

- Najgorsza to była chyba przemoc psychiczna, ponieważ było zabieranie kluczyków od samochodu, internetu, mówienie, że nie kupi mi nic do jedzenia. Nie mogłam Adrei wysłać do żłobka, bo nie chciał dać pieniędzy. Praktycznie z dzieckiem nie mogłam  nigdzie chodzić, bo wszędzie widział zarazki, bakterie, to była taka jego mania. Mówił, że jestem k***, że jestem dziwką, tego typu – wspomina pani Dagmara.

- Donato twierdził zawsze, że jestem dla niego jak córka, po czym godzinę później groził mi śmiercią, że mnie zabije, że mama mnie nie pozna, że moja krew będzie na ścianach -  dodaje Gabriela, córka pani Dagmary.

Kobieta miała już dość znęcania się i awantur. Poprosiła różne instytucje - włoskie i polskie - o wsparcie. Niestety nikt nie udzielił pomocy.

- Najbardziej to mnie dotknęło, że nie została mi tam udzielona pomoc, widząc w jakim stanie jestem ja i moje dzieci. Ja tej pomocy po prostu potrzebowałam – mówi pani Dagmara.

- Najgorszy moment, jaki pamiętam, to jest gdy zaczął dusić mamę na moich oczach. Mnie też złapał za szyję i nie pozwolił mi nic zrobić. Byłam bezsilna, patrzyłam po prostu, jak dusi moją mamę – opowiada Gabriela.

Pani Dagmara złożyła w sądzie włoskim wniosek o pozwolenie na wyjazd. Jednak w obawie o życie swoje i dzieci wróciła do Polski, zanim sprawa się odbyła. Niestety okazało się, że włoski sąd zgody na wyjazd nie wydał.

- Wyjechałam 20 grudnia i 21, dziwnym trafem, sędzia podjął decyzję, że ja mam pozostać z dzieckiem na terenie Włoch – opowiada pani Dagmara.

Kobieta mieszka w Polsce z dziećmi już cztery lata. Według niej kontakty Donata F. z synem są sporadyczne.

- Ma kontakty, może dzwonić do dziecka, Wystąpił o nie dopiero po 2,5 roku, jak dziecko było w Polsce, było to tylko podyktowane strategią procesową. Ponieważ nie widząc dziecka przez 2,5 roku, wiedząc, że będą badania, których nie chciał, przez biegłych sądowych, wystąpił tydzień przed o bycie codziennie z dzieckiem – twierdzi pani Dagmara.
Andrea mówi, że nie chce widzieć ojca.

- On chce mnie zabrać do Włoch, a ja nie chcę – wyjaśnia.
Donato F. zaczął jednak w polskim sądzie walczyć o wydanie syna do Włoch. Sąd we Włocławku uznał jednak, że Andrea ma zostać przy matce w Polsce.

- Ojciec dziecka uczestniczył w postepowaniu przed sądem rejonowym, byli przesłuchiwani świadkowie z jednej, jak i
drugiej strony i sąd doszedł do wniosku, że dla dobra dziecka  małoletni pozostanie przy matce – informuje Dariusz Kudelski z Sądu Okręgowego we Włocławku.

Radość pani Dagmary nie trwała długo. W tym samym czasie we Włoszech odbyła się rozprawa przeciwko pani Dagmarze o uprowadzenie dziecka. Sąd włoski skazał panią Dagmarę na dwa lata więzienia, cztery lata pozbawienia władzy rodzicielskiej i 20 tys. euro kary.

- Nie mogło to do mnie w żaden sposób dotrzeć, bo to słyszysz nagle, że twoja mama dostała dwa lata więzienia, a jest normalnym człowiekiem. Ne zrobiła nikomu żadnej krzywdy, wychowuje swojego syna jak najlepiej może… I dostaje za to wyrok? – nie dowierza Gabriela.

- Jeśli mamy dwa sprzeczne orzeczenia, to zarówno jedna, jak i druga strona w przypadku przejęcia opieki będzie mogła wyciągnąć dokument i wylegitymować się, wskazując, że to przy niej powinno być dziecko – komentuje adwokat Robert Ofiara.
Próbowaliśmy skontaktować się z Donatem F. Niestety, bezskutecznie.   

- Pani Dagmara jest w bardzo trudnej sytuacji, bo ojciec dziecka może pojawić się, wziąć dziecko za rękę i wywieźć do Włoch. W takiej sytuacji pani Dagmara będzie miała bardzo duży problem, by uzyskać widzenie się z dzieckiem, bo jeśli pojawi się we Włoszech, zostanie najprawdopodobniej aresztowana albo nawet w przypadku uprawomocnienia się orzeczenia włoskiego, osadzona w więzieniu – mówi adwokat Robert Ofiara.

- Nie możemy zmusić innego kraju, by odstąpili od swoich procedur karnych. Tu obowiązuje nie konwencja Haska, ale rozporządzenie Bruksela  II bis i ten dokument zobowiązał nas do tego, aby dokumenty wróciły do Włoch. Niestety taka jest procedura – powiedział Michał Wójcik z Ministerstwa Sprawiedliwości.

- Niech sobie wchodzą przepisy Brukseli 2B, ale jak można w ogóle takie przepisy, pozwolić na to, żeby one w państwie były? Bo w tej chwili będę miała dwa prawomocne wyroki, zupełnie przeciwstawne. Polska mówi: „Nie, my nie wydamy.”, a Włosi: „My chcemy go z powrotem” – skomentowała pani Dagmara.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX