Walczą z firmą Tixer o pieniądze za koncerty. Chodzi o prawie 400 tys. zł
Wracamy do sprawy właścicielek małych agencji artystycznych, które kilka lat temu postanowiły zorganizować w Polsce trzy koncerty Julio Iglesiasa i nie dostały pieniędzy za sprzedane bilety. Pani Elżbieta i pani Krystyna wygrały z firmą Tixer z Poznania sprawę w sądzie, ale niewiele to pomogło, bo na pieniądze od firmy czeka kolejka wierzycieli.
Reportaż o kłopotach dwóch właścicielek niewielkich agencji artystycznych pokazaliśmy we wrześniu ubiegłego roku. W 2016 roku kobiety zorganizowały trzy koncerty Julio Iglesiasa w Polsce. Bilety były sprzedawane za pośrednictwem poznańskiej firmy Tixer. Ta po dwóch miesiącach zamknęła organizatorkom dostęp do panelu sprzedażowego i przestała wypłacać pieniądze.
- Byłyśmy w potrzasku, zastanawiałyśmy się, czy wycofać się z Tixera, ale to było niemożliwe, bo musiałybyśmy płacić za kolejną reklamę, na którą nie było nas stać. Odwołać też nie można było, dlatego że mając umowę podpisaną z artystą na wpłaty miesięczne, my zapłaciłyśmy mu już raty i tych pieniędzy już nie było – opowiadają organizatorki Krystyna Pietranek i Elżbieta Purzyńska.
Kobiety postanowiły dokończyć przedsięwzięcie. Musiały wziąć kredyty. Sprzedawca biletów - tixer - mimo zapewnień, że po koncertach rozliczy się, nie zrobił tego. Kobiety poszły więc do sądu i dostały prawomocne nakazy zapłaty prawie 400 tys. zł.
- Niestety nasi komornicy nie mogą wydobyć żadnych pieniędzy od Tixera, ponieważ na jedynym czynnym koncie jest zbieg wierzycieli, z urzędem skarbowym na pierwszym miejscu – tłumaczy Krystyna Pietranek.
- Może wierzyciele powinni się zastanowić nad przeniesieniem odpowiedzialności na członków zarządu, wykazując fakt bezskutecznej egzekucji, ale to należy do wierzycieli i decyduje sąd – dodaje Marek Grzelak z Izby Komorniczej w Poznaniu.
Pani Krystyna i pani Elżbieta czują się oszukane, dlatego oddały sprawę do prokuratury. Ta prowadzi postępowanie już prawie trzy lata.
Reporterka: Wydawałoby się, że to jest oczywista sprawa: ktoś komuś nie zapłacił, działa dalej, ma pieniądze, bo sprzedaje bilety.
Maciej Święcichowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu: To tak nie działa, ponieważ okazało się, że serwery tej firmy są na terenie Niemiec. Wystąpiono o międzynarodową pomoc prawną, żebyśmy mieli wszystkie dane umożliwiające ocenę prawno-karną tej sytuacji.
Okazuje się, że nie tylko pani Krystyna i pani Elżbieta nie mogą odzyskać pieniędzy od poznańskiej firmy. Dotarliśmy do byłych pracowników Tixera.
- Musiałem chodzić do pana Jacka, do pani Teresy z pytaniem, dlaczego ktoś jeszcze nie dostał wypłaty. Często słyszałem, że przelew poszedł, ale po tygodniu faktury nadal nie były zapłacone. Zaproponowano mi bycie prezesem spółki, którą pan Jacek i pani Teresa chcieli założyć. Warunkiem było podpisanie weksla na 10 tys. zł. Miałem być prezesem, który bierze na siebie odpowiedzialność, ale nie może podejmować żadnych decyzji. Nie podobało mi się to, nie zgodziłem się na to – wspomina pan Piotr.
- Ostatecznie, po odwołaniach Tixera, sprawa zakończyła się na moją korzyść. Sąd odrzucił apelację, wyrok jest prawomocny, sprawa została skierowana do komorników, ale oni nie są w stanie odzyskać żadnych pieniędzy – mówi inny były pracownik pan Adam.
To nie jedyne osoby, które mają żal do poznańskiej firmy. W ostatnich dniach do naszej redakcji zaczęli zgłaszać się klienci, którzy kupili od Tixera bilety na różne wydarzenia kulturalne. Imprezy były organizowane przez firmę Sollus Entertainment, w której zarządzie zasiadają te same osoby, co w Tixerze. Dotarliśmy do poszkodowanych w Łodzi i Poznaniu.
- To były bilety kupione na prezent. Mama dowiedziałam się, że wydarzenia nie będzie, kiedy przybyła na koncert - opowiada pani Beata.
- Jak uśrednimy te cenę 100 zł razy tysiąc miejsc, to widzimy, ile jest pieniędzy – zauważa pan Jakub.
- Przyjechałam na koncert i okazało się, że go nie ma. Na plakacie była kartka, że został odwołany na późniejszy termin. Słałam maile z prośbą o formularz zwrotu i cisza w eterze – wspomina pani Ewa.
Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.
- Na chwilę obecną jest pięć pokrzywdzonych osób: trzy osoby fizyczne i dwie firmy, które zakupiły bilety dla swoich pracowników. Wiemy, że zgłaszają się kolejne osoby. To będzie włączone do jednego postępowania – informuje prokurator Michał Smętkowski.
Tixer nadal sprzedaje bilety. W siedzibie firmy nikogo nie zastaliśmy. Udało nam się porozmawiać z Teresą Hauser - dotychczasową wiceprezes Tixera i prezes Sollus Entertainment, która była organizatorem odwołanych koncertów. Zapewniła, że klienci otrzymają zwrot pieniędzy.
- To jest odsetek tego, co się wydarzyło i zostało zrealizowane ku dużej satysfakcji publiczności, dlatego apeluję do wszystkich, żeby starali się spojrzeć na to w sposób racjonalny, a nie emocjonalny, bo na tym etapie rządzą emocje. Jest mi bardzo przykro i niezręcznie, kiedy jesteśmy nazywani oszustami, czym nie jesteśmy – mówi Teresa Hauser.
- Zrealizowanie przelewu zwrotnego na moje konta to jest 30 sekund. W ciągu tych dni mogła to załatwić, wtedy bym stwierdził, że to jest wypadek przy pracy, ale skoro to się nie dzieje, to jest chyba dużo tych wypadków i to nie do końca jest wypadek, tylko zamierzone działanie – podsumowuje pani Jakub, który czuje się oszukany przez firmę Tixer.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl