Bez pieniędzy za sprzedaną firmę ochroniarską. Walczą o prawie 400 tys. zł

Marek Kazuła walczy o odzyskanie pieniędzy za sprzedaną firmę ochroniarską. Wraz ze wspólnikiem miał dostać od Zbigniewa S. i jego syna po 187 tys. zł. Do transakcji doszło w 2015 r. Najpierw toczyła się walka w sądzie, następnie włączył się komornik. Wszystko na nic. W tym czasie zmarł wspólnik pana Marka. Pieniędze chciał przeznaczyć na walkę z nowotworem.

- Z przyrodą jestem związany od dzieciństwa. Tata mój był leśniczym, brat nadleśniczym, a ja nosiłem zielony mundur. Później już na emeryturze był pomysł otwarcia firmy - agencji ochrony - wraz z kolegą, z którym razem pracowaliśmy – opowiada Marek Kazuła. Firma działała na terenie województwa warmińsko-mazurskiego i posiadała kilka oddziałów terenowych. W 2015 roku mężczyźni zdecydowali, że sprzedadzą firmę, bo jeden z nich ciężko zachorował.

- Oceniliśmy, że zdrowie jest ważniejsze i kolega zajął się leczeniem. Jednak to leczenie długo nie trwało, bo niestety po roku zmarł. Zaczęło się od prostaty. Później przerzuty na wątrobę, kości, straszne to było – wspomina pan Marek.

Nabywcą firmy miał być jeden z pracowników.

On był kierownikiem oddziału w Węgorzewie, zatrudnialiśmy jego córkę i dorywczo pracował jeszcze syn. Umowa wyglądała w ten sposób, że ponieważ on kupował to z synem, mieli wpłacić udziały w wysokości 187 tys. zł dla każdego. Był podany tam termin płatności. Kolega zwrócił się do kupującego pana S. o pieniądze, żeby mu wypłacił chociaż 50 tys. zł na to leczenie. Nie zgodził się – opowiada pan Marek.

W 2015 roku Sąd Okręgowy w Olsztynie wydał wyrok. Zgodnie z nim nowi właściciele, w tym Zbigniew S., zostali zobowiązani do zapłaty prawie 400 tysięcy złotych na rzecz pana Marka i jego wspólnika. Tak się jednak nie stało.
- Egzekucja prowadzona przez komornika niestety zakończyła się bezskutecznie z uwagi na to, że panowie S. nie mieli już żadnego majątku. Zbigniew S. przeniósł w zasadzie cały majątek na córkę. Natomiast młodszy S. zniknął – tłumaczy prawnik Adam Kyrcz.

- Rozmawialiśmy na ten temat i wspólnik mówił, że gdyby miał 50 tysięcy zł, to wyjechałby za granicę. Przedłużyłby sobie życie – mówi Marek Kazuła.

- Tata umierał tak naprawdę z poczuciem podwójnej niesprawiedliwości: trafił na oszusta, który wyłudził firmę, ale większym poczuciem niesprawiedliwości było to, że nie miał wsparcia ze strony państwa – dodaje Robert Zarzycki, syn Mariana Zarzyckiego, wspólnika pana Marka

Jak się okazuje, Zbigniew S. nie dość, że przejął firmę, to domaga się od byłych właścicieli jeszcze 200 tysięcy złotych. O tyle przed sprzedażą pan Marek wraz ze wspólnikiem podnieśli wartość swoich udziałów. Ale według Zbigniewa S. te pieniądze nigdy do firmy nie wpłynęły, a operacja została przeprowadzona tylko na papierze.

Próbowaliśmy skontaktować się ze Zbigniewem S. i jego synem. Niestety biuro firmy jest zamknięte, a obaj mężczyźni nie odbierają telefonów.

Doszło do rozmowy z córką Zbigniewa S., która przejęła cały majątek firmy i w 2015 roku otworzyła inną firmę ochroniarską.

- Firma G. nadal istnieje?
- Nie ma już firmy G.
- To co się stało z tą firmą?
- Została zamknięta firma. Proszę sobie wejść w KRS i zobaczyć, że została firma zamknięta.
- Dobrze. A jakoś wytłumaczycie państwo to, że pieniądze za nią nie zostały przelane?
- Proszę o numer kontaktowy do pana, skontaktujemy się ze swoim pełnomocnikiem i wypowiemy się na ten temat.
- Pani prowadzi teraz działalność o profilu takim samym w zasadzie, tak?
- Prowadzę.
- Bazę klientów skąd pani pozyskała?
- Nie, nie mam klientów firmy G.

Do dziś ani Zbigniew S., ani jego córka nie odpowiedzieli na nasze pytania dotyczące zapłaty prawie 400 tysięcy złotych.*

* skrót materiału

jhnat@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX