Uwięziony w mieszkaniu. Czeka na pomoc
Mieczysław Łyszczyński po amputacji obu nóg stał się więźniem mieszkania. Od świata odgradza go 8 stopni schodów. Ostatni raz pokonał je dwa lata temu. Mężczyzna od dawna szuka sposobu na sfinansowanie podjazdu dla wózków. Ostatnią nadzieją pozostał MOPR. Jednak urzędnicy na ten rok wyczerpali już fundusze.
W Poznaniu mieszka pan Mieczysław Łyszczyński. 75-latek był aktywnym człowiekiem. Grał w wojskowej orkiestrze. Dziś z powodu choroby porusza się na wózku inwalidzkim.
- Wojskowym był, z buławą chodził w Poznaniu, to była orkiestra wojsk lotniczych. Aktywny, pracował, chodził na działkę, biegał, grał w piłkę, a teraz no niestety… przykuty do wózka. Tata ma miażdżycę żył, cukrzycę drugiego stopnia, widziałam jak gnije noga – mówi Katarzyna Marszałek, córka pana Mieczysława.
- 10 lat temu straciłem jedną nogę, a dwa lata temu drugą. I mnie załamało kompletnie, ale staram się po prostu jakoś żyć – przyznaje Mieczysław Łyszczyński.
Pan Mieczysław ma kłopot z poruszaniem się po mieszkaniu. Korytarz i drzwi są za wąskie dla wózka inwalidzkiego. 75-latek stara się być samodzielny, jednak przy większości czynnościach pomaga mu schorowana żona oraz córka.
- Muszę sobie postawić taboret usiąść na niego taboret i dopiero przenieść się na sedes – opowiada o codziennych czynnościach pan Mieczysław.
- Cały jego świat to pokój, w którym mieszka, łóżko, telewizor, komputer. To jedno małe urządzenie, internet, to okienko na świat –opowiada pani Katarzyna.
Największym problemem pana Mieczysława jest wyjazd z bloku. Wszystko przez 8 schodów na parterze. Żona i córka nie są w stanie znieść go po stopniach.
- Winda zjeżdża do półpiętra, dalej trzeba przenieść mnie przez kilka schodów, z osiem chyba. Nikt mi w tym nie pomoże, bo żona po dwóch zawałach, wylewie, nikt mnie nie uniesie - przyznaje Mieczysław Łyszczyński.
- Mam niestety zwyrodnienie kręgosłupa i nie wolno mi dźwigać. Maksymalnie do 10 kilogramów. A tata trochę więcej waży – wyjaśnia pani Katarzyna.
Problem rozwiązałby podjazd lub winda. 75-latek zwrócił się po pomoc do spółdzielni mieszkaniowej. Ta niestety nie może sfinansować budowy.
- My ze środków remontowych, składek mieszkańców nie jesteśmy w stanie zrobić tych podjazdów, windy - przekonuje Piotr Smolarski, kierownik osiedla Kopernika.
- Interweniowałam przez prezydenta poznania, to się nie udało, interweniowałam też przez Rzecznika Praw Obywatelskich i ten sam skutek – tłumaczy pani Katarzyna.
Pan Mieczysław nie jest w stanie sam zapłacić za budowę podjazdu. Ostatnią deską ratunku dla mężczyzny jest Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Poznaniu. Pan Mieczysław wierzy, że jeszcze kiedyś odwiedzi park, który widzi tylko przez okno.
- Taka platforma gdzieś od dwudziestu do czterdziestu tysięcy podobno kosztuje. Gdybym wygrał w Toto Lotka, to tak – mówi pan Mirosław.
- Podstawową rzeczą jest złożenie wniosku, żeby można było uruchomić procedury. Zapraszam pana Mieczysława na początku przyszłego roku - zachęca Lidia Leońska, rzecznik MOPR w Poznaniu.*
* skrót materiału
atrela@polsat.com.pl