Wsie odcięte od świata

Mieszkańcy dwóch wsi - Silniczki i Barycza w Łódzkiem od kilku lat walczą o przystanki autobusowe. W miejscowościach żyje dużo starszych osób, które przez brak transportu publicznego nie mogą dojechać do lekarza ani nawet do sklepu. Pomimo próśb i petycji, wójt gminy twierdzi, że firmy przewozowe nie planują zmian w trasach autobusów.

Gmina Żytno leży na południu województwa łódzkiego. Mieszkańcy dwóch tutejszych wsi od kilku lat walczą o przystanki autobusowe w swoich miejscowościach. Dotychczas Silniczka i Barycz były pozbawione jakiegokolwiek transportu publicznego. Jesień życia w tych okolicach spędza pani Sławomira.

- Jestem emerytką od 10 lat, ale na starość chciałam mieszkać na wsi, bo to było moje marzenie. Okazało się jednak, że tu nie ma nic. Oprócz pól, lasów, dzikich zwierząt i osób, które tu mieszkają - mówi nam pani Sławomira Wąsek.

- Minus jest ten, że tutaj nie ma żadnego transportu. Zostają tylko nogi. A jak nogi są chore, to już nie wiem czym - dodaje pani Sławomira.

Mieszkańcy wsi mówią, że asfalt pojawił się na drogach dopiero trzy lata temu. Autobus jednak nigdy nie przejeżdżał przez te miejscowości.

- Przez te miejscowości nigdy nikt w proponowanym przebiegu nie jeździł, a temat pojawił się, gdy gmina dokończyła odcinek drogi asfaltowej - przekonuje wójt gminy Żytno Mirosław Ociepa.

A skoro asfalt już jest, to mieszkańcy tych dwóch wsi chcą zmienić trasę autobusu. PKS-y z Włoszczowy i Radomska, a także te jadące do Częstochowy  omijają wsie jadąc drogą wojewódzką.

- Autobus jedzie drogą wojewódzką z Włoszczowy na Częstochowę. Z tej drogi jest skręt na wieś Barycz, przejechałby przez naszą wieś Silniczka i z powrotem wyjeżdża na drogę wojewódzką. On tego nie robi, tylko jedzie prosto na Osadę Silniczka, przez pola i lasy. To pusty przelot - tłumaczy Sławomira Wąsek.

- My nie mamy własnego transportu, więc przekazaliśmy prośbę do PKS-u, który obsługuje teren naszej gminy - tłumaczy Mirosław Ociepa, wójt gminy Żytno.

W tych dwóch wsiach mieszka coraz więcej starszych osób, które pozbawione są transportu publicznego. Co gorsza, w tych wsiach nie ma poczty, lekarza, ani nawet sklepu. A najbliższy przystanek autobusowy jest prawie 2 km od wsi. Dla starszych ludzi to dystans trudny do pokonania.

- Trzeba tym ludziom trochę ulżyć, to są osoby starsze. Wystarczyłby jeden przystanek, żeby zabrać tych ludzi do Włoszczowy czy do Żytna - przekonują mieszkańcy, którzy zauważają, że najbliższa apteka jest od nich oddalona o ok. 3 kilometry.

- Jak byłby taki busik, to ja sobie pojadę. Zaplanuję sobie wizytę czy jakieś zakupy - przekonuje jedna z mieszkanek.

- Ja nawet nie wejdę sama do autobusu. Na badania muszą mnie wozić córki. W Żytnie przystanek jest w centrum, ale trzeba przejść jeszcze kilometr do ośrodka - mówi Ewa Król, mieszkanka wsi.

Mieszkańcy Silniczki i Baryczy pisali prośby do urzędu gminy, zbierali podpisy pod petycjami o zmianę trasy autobusu. Jednak wójt gminy twierdzi, że firmy przewozowe nie planują zmian w trasach swoich autobusów.

- Przeprowadziłem osobiście rozmowę z tymi przedsiębiorstwami i powiem ogólnie, że są one niechętne tym rozwiązaniom, które proponowali mieszkańcy - przekonuje Mirosław Ociepa. Wójt dodaje, że chodzi o sprawy ekonomiczne - trasa w przypadku przejazdu przez wsie byłaby dłuższa.

Nieoficjalnie przedstawiciele PKS-ów mówią, że szans na zmianę trasy busów nie ma. Chyba, że gmina dofinansuje przejazdy.  I tu pojawia się kolejny kłopot, bo przez brak tego dofinansowania ograniczone mają być istniejące dziś kursy.

- Na koniec ubiegłego roku prezes przedsiębiorstwa zwrócił się do nas z pismem i wyliczeniami, z których wynika, że na terenie naszej gminy te przejazdy są nierentowne i przynoszą straty dla PKS-u, a jeśli gmina ich nie dofinansuje, to istnieje plan likwidacji istniejących dotychczas kursów - mówi wójt Żytna, który dodaje, że gmina nie jest w stanie wygospodarować dodatkowych 12 tys. złotych miesięcznie.

- Trasa jest pod progiem, nie dopina się nam finansowo. Planujemy redukcję. Nie ma mowy o zjazdach, bo byśmy się zażynali - słyszymy w siedzibie PKS-u we Włoszczowie.

- Oczekuję, aż wejdzie w życie zapowiadana ustawa, na mocy której zostaną dofinansowane połączenia lokalne, bądź wprowadzić nowe, jeśli będzie dobra formuła finansowania - mówi Mirosław Ociepa.

- Rozmawiałam z panem wójtem przed wyborami. Mówił, że on to załatwi. Ale po wyborach mamy to, co mamy - podsumowuje Sławomira Wąsek.*

*skrót materiału
mbeblo@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX