Wkoło stoją domy, ona nie może odrolnić działki!

73-letnia Halina Sroka z Medyki koło Przemyśla od ponad roku usiłuje odrolnić 18-arową działkę, by przekształcić ją w budowlaną. Jej ziemia znajduje się w samym środku osiedla domów jednorodzinnych, które także wybudowano na dawnych gruntach rolnych. Wójt gminy Medyka nie daje jednak zgody na odrolnienie tego pasa ziemi.

- Rok mija od chwili, jak prosiłam o decyzję, żeby mi pan wójt wydał, bo chciałam, żeby wnuczka się budowała. Wszystkim sąsiadom, którzy koło mnie mieszkają, to daje. Mają działki, a mi po prostu nie – mówi Halina Sroka. - Tu jest chyba najlepsza w Medyce okolica do budowy – dodaje.

Pani Halina odwołała się od decyzji wójta do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Przemyślu. Decyzja Kolegium było niekorzystna dla urzędników gminy podpisanych pod odmową. W uzasadnieniu zwraca się uwagę m.in. na kwestię bezstronności i równego traktowania.

 „Takie działanie wprost narusza podstawową zasadę procesu (…), że organy administracji publicznej prowadzą postępowanie w sposób budzący zaufanie jego uczestników do władzy publicznej, kierując się zasadami proporcjonalności, bezstronności i równego traktowania” – uzasadniło Kolegium.

Pomiędzy wójtem a panią Haliną jest konflikt, chociaż obie strony zapewniają, że nic takiego nie ma miejsca. Jednak stare, zadawnione sprawy są przywoływane w rozmowie dotyczącej odrolnienia działki. Czy mogą one mieć wpływ na decyzję urzędników?

- Ja muszę działać w myśl przepisów, a ustawa o ochronie gruntów rolnych zakazuje wydania decyzji o warunkach zabudowy. SKO podtrzymało moją decyzję – mówi Marek Iwasieczko, wójt gminy Medyka.

 Zapytany, dlaczego w pierwszej decyzji SKO nie podtrzymało decyzji wójta, samorządowiec odparł, że „być może nie było tam wszystkich dokumentów, stąd po uzupełnieniu dokumentów na wniosek SKO, Kolegium ostatnio podjęło taką decyzję, bo jesteśmy w posiadaniu tej decyzji”.

Halina Sroka zapytana, czy jest skonfliktowana z wójtem, opowiedziała o swoich zgłoszeniach w sprawie nielegalnie wypompowywanego szamba do studzienek przez sąsiadów.

- Nie miałam konfliktu, cały czas było w porządku. Dopiero od chwili...  jeżeli sąsiedzi pompowali, pisałam wszędzie. Przepompowywali z szamba do studzienek i u mnie w domu był taki straszny fetor, że po prostu nie do wytrzymania – mówi kobieta.

Wójt zaprzecza, aby z panią Haliną był skonfliktowany.

- Na terenie gminy mieszka ponad 6,5 tys. mieszkańców, ja z nikim nie mam konfliktu, z nikim dosłownie – mówi wójt Marek Iwasieczko.

- Tej pani wcześniej śmierdziało, tej pani wcześniej kanalizacja nie działała, gdzie naraziła samorząd gminy na niepotrzebne koszty, na ekspertyzy – dodaje samorządowiec.

Reporterka: - Powiem szczerze, to wygląda naprawdę nieracjonalnie na tym osiedlu, są domy jednorodzinne wkoło i działka rolna, nie wiem, czy pan tam był?

Wójt: Pani redaktor, ja mieszkam 50 metrów stamtąd, więc ja znam to środowisko.

Reporterka: I pan ma odrolnioną swoją działkę?

Wójt: Tak. To miejsce znam doskonale, całe życie mieszkam w Medyce.

Reporterka: To czym się różni pana działka - 50 metrów dalej od pani Haliny?

Wójt: Bo zmieniły się przepisy, a te wynikają z ustawy.

 

 - Pan wójt zawsze mi kłody pod nogi daje, to jest już trzecia moja sprawa, którą mam – twierdzi  Halina Sroka.

 

Wójt: Nikt nie ma problemów, nikt nie chodzi do telewizji, do urzędów...

Reporterka:  A to źle, że pani Halina przyszła do telewizji?

Wójt: Ja nie wiem. Do policji nikt nie chodził, do ochrony środowiska, tylko jedna pani, która lubi to robić.

Reporterka: Czy jest szansa na to, żeby jakoś z tej sprawy wyjść, żeby jakiś konsensus zapadł?

Wójt: Według obowiązujących przepisów nie ma na to szansy. Ja jestem bardzo jej życzliwy, bardzo. Tak, jak powiedziałem, mieszkam całe życie tutaj, pani Halina zresztą też, to dlaczego miałbym jej przeszkadzać?

Sprawa pani Haliny drugi raz trafiła do SKO  w Przemyślu. Tym razem  Kolegium uznało rację wójta i zgodziło się z faktem, że pas ziemi na osiedlu domów jednorodzinnych ma pozostać działką rolną. Przeważył argument o braku dostępu do drogi publicznej. Wszystko zgodnie z prawem.

Jerzy Bober, prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Przemyślu, uważa, że sprawę trudno będzie załatwić po myśli pani Haliny.

- Z akt sprawy wynika - ja dzisiaj rano jeszcze raz przemierzyłem linijką - że w punkcie stycznym najbliżej położonym przy drodze publicznej jest rzeczywiście 50 metrów (wymaganej odległości – red.), z tym że nie bierzemy z punktu stycznego najbliższego do drogi publicznej, tylko bierzemy cały areał działki i to się musi mieścić w tych 50 metrach – mówi Jerzy Bober.

Zapytany o to, jak zgodę dostali inni, odpowiedział: - My nie możemy teraz dyskutować hipotetycznie, dlaczego inni dostali, bo być może wystąpili o odrolnienie. W tej sprawie decyduje minister o odrolnieniu, to są grunty pierwszej i drugiej klasy.

- No, nie wiem, może jak wójt pójdzie na emeryturę, to może się dopiero skończy. Słyszę, sąsiedzi mówią tutaj, że i tak nie wygrasz z wójtem – podsumowuje pani Halina.*

 *skrót materiału

malgorzatapietkiewicz@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX