Po koszmarnym wypadku walczy o powrót do sprawności

Kinga Woźniak z Żar mówi, że patrząc w lustro widzi potwora. To skutek wypadku, w którym auto potrąciło ją i przygniotło do budynku. Lekarze cudem uratowali jej zmiażdżoną nogę. Po 9 miesiącach bolesnego leczenia, operacji, przeszczepów skóry, pani Kinga wróciła do domu. Teraz szuka lekarza, który mógłby jej pomóc w polepszeniu wyglądu i sprawności nogi.

- Kinga była bardzo wesołym dzieckiem, z poczuciem humoru, zawsze zadowolona, roześmiana, z planami na przyszłość. Aż przyszedł taki dzień, że skończyło się wszystko – opowiada Maria Woźniak, mama pani Kingi.

To, że 21-letnia Kinga Woźniak z Żar w ogóle żyje, to cud - jak sama mówi. W październiku 2015 roku wracała ze szkoły. Jedyne, co pamięta, to pisk opon i rozdzierający ból.

 „Pędził jak szalony. Tak mówią świadkowie wypadku, który wydarzył się dziś na ulicy Okrzei w Żarach. Audi A4 staranowało dziewczynkę na chodniku. Audi najpierw uderzyło w znak drogowy przy przejściu dla pieszych, a później w 17-letnią dziewczynę, idącą chodnikiem. Samochód przygniótł ją do budynku. Świadkowie tego wypadku byli wstrząśnięci” - tak wypadek relacjonowano na antenie TV Regionalnej.

Ciężko ranną 17-latkę śmigłowiec pogotowia ratunkowego zabrał do szpitala w Zielonej Górze. 18-latek, który w nią uderzył, jest mieszkańcem Żar. Według policji był trzeźwy.

Dziewczyna w stanie ciężkim od razu trafiła na salę operacyjną zielonogórskiego szpitala. Lekarze długo walczyli o jej życie. 

- Groziła jej amputacja nogi, ale doktor Robert Zapotoczny powiedział, że zrobi wszystko, by tak się nie stało. Po kolejnej operacji przyszedł do mnie i powiedział: „pal licho z nogą, teraz walczymy o jej życie.” – opowiada mama pani Kingi.

- Zespół z Zielonej Góry, z chirurgii dziecięcej, dokonał prawdziwego cudu. Jestem im za to bardzo wdzięczna. Za wszystko. Za to, że tyle miesięcy się ze mną męczyli, bo naprawdę, jak byłam w szpitalu, to codziennie były krzyki. Nie jestem w stanie określić tego bólu – wspomina Kinga Woźniak.

- Było to wieloodłamowe złamanie kończyny dolnej i do tego z oskalpowaniem praktycznie całej skóry z tejże kończyny i pośladka. Większość osób skłaniała się do amputacji tej kończyny. A teraz powiem coś, co może źle zabrzmi: ale tę nogę zawsze zdążę uciąć, a nuż uda się uratować – mówi Robert Zapotoczny - specjalista chirurgii dziecięcej Klinicznego Oddziału Chirurgii i Urologii Dziecięcej Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze.

- Nie wiem, jak ona to wszystko przetrwała. Bo co otwarli to pod bandażami, pod tą maścią, wszystko się zrywało z powrotem, otwierało. Robili jej przeszczepy ze zdrowej nogi, co podwójnie ją bolało. Najgorzej było z pośladkami, bo wiadomo, to już ani leżeć, ani nic. Wtedy nie dawała rady. Cały czas była na morfinie – opowiada Maria Woźniak, matka pani Kingi.

Po 9 miesiącach leczenia pani Kinga wróciła do domu. Zaczął się kolejny trudny czas pełen bólu. Matka nie odstępowała córki ani na minutę.

- Wypisali nas z Zielonej Góry, to ona miała sączące się rany, pootwierane jeszcze, bo te przeszczepy się po prostu odklejały, odrywały i gołe ciało miała. Leciała krew. Sama opatrywałam jej te rany przez długi okres – mówi pani Maria.

- Po tych wszystkich lekach, które ja już wzięłam, morfinę i te wszystkie inne, przez tyle miesięcy, żadna tabletka mi już nie pomaga. Nauczyłam się po prostu żyć z tym bólem – dodaje pani Kinga.

Pani Kinga powoli uczyła się chodzić. Żmudna rehabilitacja przynosiła efekty. Ruszyła też sprawa w sądzie. W 2017 roku sprawca wypadku został skazany na rok pozbawienia wolności. Sąd zezwolił jednak na odbywanie kary w systemie dozoru elektronicznego. Sprawca ma również zakaz prowadzenia pojazdów na okres 5 lat.

- Mam duży żal. Potrafię sobie wytłumaczyć, że to był wypadek, ale za żadne skarby na tym świecie nie potrafię sobie wytłumaczyć tego, że minęły 3 lata i on nie podał mi dłoni. Nie zapytał. A jedyne, co usłyszałam od jego ojca, to jak powiedział do niego: „Coś ty zrobił mi z autem?!”. To była jedyna rzecz, jaką usłyszałam z jego ust – relacjonuje pani Kinga.

Kilka miesięcy temu urodził się syn pani Kingi. Jest to dla niej ogromne szczęście. Ale niestety noga dalej nie pozwala jej na normalne funkcjonowanie. Kobieta szuka lekarzy, którzy podjęliby się operacji, która nie tylko poprawi wygląd kończyny, ale również ją usprawni.

- Myślę, że jedynym sposobem, żeby lepiej to wyglądało, jest przeszczep tkanki tłuszczowej pod przeszczepioną skórę, gdyż niestety przy pierwotnych operacjach, czyli przeszczepianiu skóry na powięzie, tej tkanki tam praktycznie w ogóle nie było. Nie wiem, czy ktokolwiek byłby w stanie podjąć się tego w Polsce. Myślę, że musi Kinga szukać tego poza granicami kraju – ocenia dr Robert Zapotoczny.

- Wiem, że jest dzielna, udaje, że akceptuje siebie, ale nigdy nie pogodzi z tym, co ją spotkało. I ja chyba też nie – mówi Maria Woźniak.

- Chciałabym być tylko zdrowa. Nie żyć w bólu, w ludzkich spojrzeniach, w stresie, bo to jest dla mnie naprawdę bardzo duży stres. Trzy lata temu  przestałam cieszyć się życiem. Nie chcę pieniędzy, nie chcę nic, chcę zdrowia. To jest dla mnie najcenniejsze – dodaje pani Kinga.*

 * skrót materiału

mfrydrych@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX