Bez pieniędzy za mleko. Rolnicy na skraju bankructwa
Dramat rolników z woj. łódzkiego. Członkowie spółdzielni mleczarskiej w Ozorkowie od marca pozostają bez pieniędzy za mleko. Prezes spółdzielni nie płaci albo płaci jednie w ratach i milczy na temat przyszłości. Rolnikom zalega po kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Katarzyna i Wiesław Wojtczakowie mieszkają w Wielkiej Wsi pod Łodzią. 18 lat temu małżeństwo odziedziczyło po rodzicach 15-hektarowe gospodarstwo rolne. Od tego też czasu zajmują się hodowlą bydła mlecznego. Jest to ich jedyne źródło dochodu.
Państwo Wojtczakowie oddawali mleko do okręgowej spółdzielni mleczarskiej w Ozorkowie. Zarobione pieniądze przeznaczali na rozwój gospodarstwa, zaciągnięte kredyty i bieżące opłaty. Rolnicy muszą teraz niestety wstrzymać się z modernizacją, bo mleczarnia zalega im z wypłatą około 43 tys. zł za dostarczone mleko.
- Pierwszym naszym marzeniem było kupić nowy rozsiewacz nawozów. Mieliśmy właśnie za te pieniądze kupić ten rozsiewacz, za 30 tys. zł – mówi Wiesław Wojtczak.
- Mamy zbiornik samo myjący, co pobiera sam płyn i myje. Jest zakupiony na kredyt. Miesięcznie mnie rata wynosi około 5 tys. zł – dodaje Katarzyna Wojtczak.
Małżeństwo musiało zrezygnować z dostaw mleka i przeszło do konkurencyjnej firmy. W podobnej sytuacji są też inni rolnicy. Spółdzielnia mleczarska w Ozorkowie zalega dostawcom z wypłatami od marca, a niektórym nawet od lutego.
- Mi mleczarnia jest dłużna około 48 tys. zł – informuje Tomasz Jóźwiak.
- Spółdzielnia mi zalega 55 tys. zł, mam 26 tys. zł udziału. To jest 81 tys. zł. Tyle mogę już nie odzyskać – przyznaje Zbigniew Saganiak.
- W moim przypadku to w sumie „wiszą” mi 60 tys. zł – dodaje Stanisław Kuźniak.
Dostawcy przychodzą regularnie do mleczarni prosić o swoje pieniądze. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że mleczarnia zalega rolnikom łącznie około 6 milionów złotych. Aby zachować płynność finansową niektórzy hodowcy bydła mlecznego przeszli do konkurencji. Są jednak i tacy, którzy musieli zlikwidować stado.
- W zeszłym tygodniu prąd od ogrzewania wody zabił nam 7 krów i przyszłam do prezesa, po chociaż jedną wypłatę, żebyśmy coś kupili, żebyśmy mieli za co żyć, bo praktycznie nam cały dochód poszedł – opowiada Wiesława Nitecka.
- To nie jest tak, że krowa daje sobie mleko za darmo, trzeba zainwestować, żeby coś z tego sobie okroić – tłumaczy Jerzy Brzozowski.
Udało nam się dowiedzieć, że zarząd mleczarni, aby utrzymać produkcję postanowił wypłacać pieniądze tylko aktualnym dostawcom mleka. Mleczarnia płaci im w ratach, ale to niestety nie wystarcza na bieżące wydatki i zobowiązania finansowe.
- Powiedział mi wprost, że jeżeli nie będę mleka dostarczała, to na pewno nie dostanę wypłaty zaległych pieniędzy. Wczoraj dostałam przelew na kwotę 2 tysiące złotych. Czekam za kwiecień, maj, czerwiec i teraz już lipiec idzie – wyjaśnia Aneta Talarek.
- Żeby opłacić studia musiałem pracować. Ogólnie utrzymywaliśmy się z gospodarstwa rodzinnego z bratem i z mamą. Mama troszkę na zdrowiu podupadła przez te zadłużenie, ogólnie mamy 45 tys. zł długu na dziś. Nadal jesteśmy dostawcami – mówi Maciej Grabarczyk.
Chcieliśmy dowiedzieć się z czego wynikają problemy z wypłatami za dostarczone mleko. Władze spółdzielni mleczarskiej w Ozorkowie nie zgodziły się jednak na oficjalną wypowiedź.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że spółdzielnia wystąpiła z wnioskiem o kredyt. Jest to jedyna szansa na uratowanie mleczarni. Rolnicy nie wierzą jednak w te zapewnienia. Według nich nad spółdzielnią wisi widmo upadłości, a wtedy dostawcy mleka pieniędzy nie zobaczą. *
* skrót materiału
emlodziankowska@polsat.com.pl