Wieś odcięta od świata
Od ponad trzech lat mieszkańcy wsi Mierzym (gm. Świeszyno), oddalonej od Koszalina ok. 10 kilometrów, nie mają żadnego połączenia z tzw. centrum przesiadkowym znajdującym się w Świeszynie. Mieszkańcy - w większości osoby starsze - muszą na własną rękę szukać transportu, lub chodzić po kilka kilometrów do najbliższego przystanku. W rozmowie z naszymi reporterami mówią, że sytuacja jest tragiczna i są całkowicie odcięci od świata.
Państwo Dyczkowscy przeprowadzili z Koszalina na wieś do Mierzymia dziewięć lat temu. Małżeństwo ma dwójkę małych dzieci, które chodzą do przedszkola i żłobka. Ponieważ wieś nie ma żadnego połączenia z miastem rodzina, by funkcjonować, musi mieć dwa samochody.
- Związana z Mierzymiem jestem od 2010 roku i wtedy bardzo dobrze był zorganizowany prywatny transport. Jest problem, bo nie wszyscy posiadają samochód - tłumaczy pani Maja Dyczkowska.
Większość mieszkańców Mierzymia, to starzy, schorowani ludzie. Wieś jest biedna, leży na terenach po dawnym pegeerze. Na ma sklepu, właściciel zrezygnował, bo wszyscy brali na zeszyt. Zrezygnowali także prywatni przewoźnicy, bo trasa była nieopłacalna. Wieś została zupełnie odcięta od miasta i komunikacji.
- Tego połączenia nie ma już trzy lata. Jestem chora na stwardnienie rozsiane i nie mam jak dostać się do lekarza. Muszę załatwiać sobie prywatne samochody - tłumaczy mieszkanka wsi.
- Codziennie, od poniedziałku do piątku muszę lecieć do Świeszyna żeby zdążyć na busa i wychodzę pięć po piątej. Muszę na niego zdążyć, bo dojazdu nie ma w ogóle - dodaje inny mieszkaniec.
Według relacji mieszkańców, wójt gminy proponowała, że ze wsi do Świeszyna będzie codziennie, po parę razy jeździć autobus o nr 19.
- Propozycja gminy Świeszyno była, żeby były trzy kursy rano i trzy popołudniu. W skali roku to generuje koszty ok. 600 tys. zł, plus sobota, to jest sto, czyli jakieś 700 tys. zł. - wylicza Andrzej Kierzek, zastępca prezydenta miasta Koszalina ds. polityki gospodarczej. Według niego rozszerzenie kursowania "19-tki" jest "w rękach rady i wójta gminy Świeszyno".
Mieszkańcy winą za brak transportu obarczają wójta gminy Świeszyno. Pani wójt w rozmowie z reporterem zapewnia, że problem rozumie i stara się go rozwiązać. Jednak poza deklaracjami trudno usłyszeć jakiekolwiek konkrety.
- To jest gospodarz gminy, to jest proszę państwa wójt, który powinien dbać o tych swoich mieszkańców, a nie że ona ma to wszystko gdzieś - mówi mieszkanka gminy.
- Rozmowy z Koszalinem są o wysokiej kulturze i przychylili się, żeby 19-ka jeździła. Natomiast my się cały czas zastanawiamy, żeby tą 19-kę wydłużyć do Mierzymia. Cały czas rozmowy są w toku, to nie jest tak, że ja siedzę i nie myślę o mieszkańcach. Tam są mieszkańcy starsi, oni chcą dojechać do ośrodka zdrowia, ale również skorzystać z życia takiego kulturalnego w gminie - zapewnia Ewa Korczak, wójt gminy Świeszyno.
- Jeśli chodzi o gminę Manowo (sąsiednią do gm. Świeszyno), to o konkretach nie rozmawialiśmy. Ustawa na nas nie nakłada obowiązku organizowania transportu publicznego - dodaje wójt, która dodaje, że rozmowy między wójtami ciągle trwają.
- Pani wójt cały czas kręci. Kręci, bo powiedziała, że ona cztery lata już załatwia, no ale nie widzę tego końca. Załatwia i nic nie załatwia. Co załatwia jak autobus nie jeździ? - pyta Bolesława Kozłowska, mieszkanka wsi Mierzym.
- Ubolewam, że mieszkańcy Mierzymia nie mogą się dostać nawet tutaj do stolicy gminy i muszą, jak to oni określają, "z buta przejść". Od czasu do czasu jak jeżdżę, też zabieram mieszkańców niosących siatki z zakupami - odpowiada pani wójt.
Do Świeszyna, skąd jeździ koszalińska 19-ka, mieszkańcy muszą sami szukać transportu. Jeżdżą rowerami, taksówką, albo po prostu idą te trzy, cztery kilometry na piechotę. Jest to o tyle niebezpieczne, że droga nie ma chodnika, ani nawet pobocza.
- Można się przejść, ale nie ma chodnika. W związku z tym, to też nie jest bezpieczne. Można pojechać rowerem, ale to wszystko drogą - mówi pani Maja Dyczkowska, mieszkanka wsi Mierzym.
- Zapomnieli o tej wiosce. Najlepiej to zaorać od strony Świeszyna, zaorać od strony Cewlina, płot postawić i zrobić z tego więzienie. Ludzie tu pracują, potrzebują jechać do pracy, do lekarza i z powrotem. Sześć kursów inaczej nie ustąpimy. Będziemy bić się do końca! - zapewniają mieszkańcy.*
*skrót materiału