Hałas przekracza dopuszczalne normy, ale strzelnica działa dalej
Od trzech lat mieszkańcy wsi Brzezie (Łódzkie), władze gminy Drużbice i nadzór budowlany walczą z trudnym sąsiedztwem strzelnicy. Jej przedstawiciel twierdzi, że działa legalnie. Jednak pomiary wykonane dwa lata temu przez Inspektorat Ochrony Środowiska potwierdziły, że hałas w okolicy przekracza dopuszczalne normy. Mimo to, strzelnica działa dalej. Trwa ponadto śledztwo ws. pocisków, które mają leżeć w pobliskim lesie. Po trzech latach przepychanek, sprawa zdaje się stać w miejscu.
Jesteśmy na południu województwa łódzkiego. Gmina Drużbice, miejscowość Brzezie. Od trzech lat mieszkańcy tej okolicy walczą z trudnym sąsiedztwem strzelnicy.
- Od roku 2016 mamy uciążliwych sąsiadów, którzy wybudowali wały ziemne i użytkują działkę jako strzelnicę - mówi jeden z mieszkańców. - Tam jest dom wariatów, tam pan nie słyszy własnych myśli - dodaje inna z okolicznych mieszkanek.
- Ja jestem w prostej linii 70 metrów od nich, od wałów, teraz to są liście, to trochę tłumi, ale wiosną czy jesienią, to ja w miejscu, gdzie stoimy, nie słyszę swojego głosu - mówi z kolei Zdzisław Bolanowski, architekt, którego dom sąsiaduje ze strzelnicą.
Pan Zdzisław Bolanowski zabudował swój wyjątkowy dom w sercu lasu. Liczył, że tu spędzi spokojne lata emerytury. Jednak nowi sąsiedzi spowodowali, że o spokoju trudno tu mówić.
- Nawet do kościoła rzadko tu chodzę, tylko jeżdżę do dominikanów, do Łodzi, żeby mieć pretekst, żeby nie być tutaj, a jak jestem tutaj, to biorę leki uspokajające, oczywiście leki uspokajające mam cały czas pod ręką - dodaje.
Mieszkańcy, obecne władze gminy i powiatu próbują załatwić sprawę strzelnicy. Tymczasem nikomu to się nie udaje. Jednak przedstawiciel strzelnicy twierdzi, że obiekt cały czas działa legalnie.
- Toczy się postepowanie przed Powiatowym Inspektoratem Nadzoru Budowlanego w Bełchatowie dotyczące kwestii budowlanych, czyli że obiekt ten po pierwsze: jest samowolą budowlaną, a po drugie: nie posiada pozwolenia na użytkowanie - mówi pełnomocnik mieszkańców Kamila Majchrzak.
Mówi Bartłomiej Zawierucha, przedstawiciel strzelnicy: Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego wypowiedział się pisemnie, że gdy nie są użyte materiały budowlane, to nie podpada pod prawo budowlane.
- Dzisiaj obiekt ten działa na podstawie regulaminu, który został zatwierdzony decyzją wójta gminy Drużbice. Wójt wycofał się z tej decyzji po wielu perturbacjach w październiku 2018 roku - mówi Tomasz Głowacki, obecny wójt.
Pomiary wykonane przez Inspektorat Ochrony Środowiska potwierdziły, że hałas w okolicy strzelnicy przekracza dopuszczalne normy. Pomiary wykonano 2 lata temu, a strzelnica działa dalej.
- Próbujemy coś z tym zrobić, żeby ograniczyć ten hałas. Przy badaniu którymś tam było, że lekkie przekroczenie jest. Miały być wały nadbudowane lekkim drewnianym płotkiem - przekonuje przedstawiciel strzelnicy.
Hałas to nie jedyny problem. Mieszkańcy okolicy mówią, że w lesie obok strzelnicy można znaleźć fragmenty pocisków. O tych znaleziskach powiadomiono policje.
- W rękawiczkach żeśmy zbierali… W ciągu kilkunastu minut znaleźliśmy 16 elementów ołowianych - mówi Grzegorz Ciesielski, którego działka sąsiaduje ze strzelnicą.
- To postępowanie zostało zainicjowane przez mieszkańców. Twierdzili, że pociski te wydostały się podczas strzelań poza wały ochronne. W tej sprawie trwają czynności dowodowe - mówi Iwona Kaszewska z policji w Bełchatowie.
Bartłomiej Zawierucha, przedstawiciel strzelnicy: To jest element plastikowy, tzw. koszyczek. Wylatuje to w odległości ok. 10 metrów od strzelby, od strzelca. To nie jest pocisk. Pocisk jest ołowiany.
Reporter: Czyli żaden pocisk ołowiany nie opuścił strzelnicy?
Zawierucha: Nie.
Ale osoby, które żądają zamknięcia strzelnicy, pokazują nam również ołowiane pociski. One też miały być znalezione w lesie poza strzelnicą.
- Tego typu pociski znajdowaliśmy w tym lesie, gdzie są te wyższe drzewa. Policja to zabezpieczyła, zabrała do analizy i czekamy, co z tymi pociskami, bo to jest dla najbardziej istotna sprawa - mówi jeden z mieszkańców.
Po trzech latach przepychanek sprawa zdaje się stać w miejscu. Urzędnicy i policjanci prowadzą postępowania, a strzelnica nadal działa, bo ma swój regulamin, który zatwierdziła poprzednia wójt gminy.
Reporter: A jak wam ten regulamin cofną, bo jest cały czas taka możliwość, nowy wójt powiedział mi do kamery, że postara się to zrobić, co wtedy?
Zawierucha: To nie będziemy korzystać.
- Pytanie: na co czekamy? Czy naprawdę musi się cos zdarzyć, żeby ktoś się tym zajął, tak jak to zwykle u nas bywa? - pyta jeden z mieszkańców gminy.*
*skrót materiału