Uciążliwe sąsiedztwo. Okazała willa meliną!

- Szczury, myszy, fetor i dziwne towarzystwa - mówią mieszkańcy domów jednorodzinnych we wsi Białe Błota pod Bydgoszczą, którzy żyją w sąsiedztwie meliny dla bezdomnych i amatorów imprez. To okazała willa licząca 300 metrów kwadratowych. Budynek tylko z zewnątrz dobrze wygląda. Dzisiaj nie wiadomo, kto jest jej właścicielem.

- Z tego co wiemy właściciel siedział w więzieniu, jakiś czas tutaj jego syn wywoził, demontował, rozrzuca wszystko. No, i jak to wszystko zostało zrujnowane, tak po prostu porzucili. Tak jest od około siedmiu lat, gmina żadnej interwencji nie robi – twierdzi Marian Stablewski, którego dom sąsiaduje z pustostanem.

- Młodzież przychodzi i po prostu puszki butelki są wyrzucane po alkoholu. Szczury, myszy, wiatr, zawieje fetor, dziwne towarzystwa  - mówi Janina Łukawska, sąsiadująca z pustostanem.

- Mnie się wydaje, że tutaj górę biorą narkotyki, bo po piętnaście osób, takich młodych do lat 16, wszyscy z plecaczkami, nie przyjeżdżają oni do tego pana, który jest pijany (bezdomny mieszkający z pustostanie na stałe – red.) – dodaje Barbara Kościelniak, mieszkająca obok pustostanu.

Melina jest dobrze znana w okolicy. Wszystko dzieje się pod osłoną nocy. Intruzi starają się nie zachowywać zbyt głośno, by sąsiedzi nie wzywali policji. Dlatego meta od lat działa w najlepsze. Sąsiedzi mają dość. Mówią o różnych zagrożeniach, a także o bezradności policji.

- Tu nawet w nocy odbywają się imprezki druga, w pół do trzeciej, zjeżdżają samochody. Po jakimś czasie przekleństwa, wyzwiska, jakby się dwie mafie spotkały na przykład, jedni uciekają przed drugim, cuda się dzieją – mówi Stefan Pasternacki.

- Policja przyjedzie z jednej strony, oni wychodzą z drugiej i policja stwierdza, że nie ma nikogo – dodaje Marian Stablewski.

Przemysław Słomski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy tłumaczy, że w ostatnich latach w pustostanie były trzy interwencje, wszystkie w 2017 r.

- Problemem polega na tym, że to jest teren prywatny. Żadne sygnały do nas nie wcześniej nie trafiały. Jest teraz sygnał dla nas, ta posesja będzie przez nas częściej kontrolowana – zapewnia.

Mieszkańcy stracili nadzieję, że policja pomoże rozwiązać problem. Przestali nawet zgłaszać interwencje, bo nie odnosiły one żadnego skutku. Postanowili sprawą zainteresować władze gminy, a dokładnie wydział ochrony środowiska. Poszliśmy w tej sprawie do wójta, ale nie znał problemu z pustostanem. Obiecał zapoznać się z nim.

Mieszkańcy, nie mają wygórowanych oczekiwań, chcą tylko działania odpowiednich służb. Podczas kolejnej rozmowy z wójtem padły obietnice i wyjaśnienia.

- W 2017 roku roku została podjęta przez referat ochrony środowiska interwencja na tej nieruchomości. Została ona opisana w takiej charakterystyce, że ten nieład na tym terenie, nie stanowi zagrożenia przeciwpożarowego ani fitosanitarnego. Jeżeli ja bym zaangażował środki publiczne w celu uporządkowania prywatnego terenu, to naruszyłbym dyscyplinę finansów publicznych. Najważniejsza rzecz na dzień dzisiejszy jest, żeby ustalić prawowitego właściciela tego terenu – mówi Dariusz Fundator, wójt gminy Białe Błota.

Reporter: Czego państwa oczekujecie od władz gminy?

Pani Barbara: Porządku

Pan Marian: Radykalnego działania, żeby stan zmienił się radykalnie, na lepszy.

Pan Stefan: Czyli powiadomienia właściciela, zrobienia porządku i obciążenia za to właściciela.  I patroli policji czasu do czasu, nic więcej.*

* skrót materiału

malgorzatapietkiewicz@polsat.com.pl

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX