Złapali notorycznego oszusta, a policja wypuściła. Teraz znów oszukuje

Kolejni przedsiębiorcy, padli ofiarą oszusta. Schemat działania przestępcy jest zawsze ten sam. Wojciech C. wypożycza drogi sprzęt budowalny. Nie zwraca go,  a następnie znika.  Poszkodowanych jest kilkadziesiąt osób w całej Polsce. W czerwcu alarmowaliśmy, że oszukał ludzi na co najmniej 240 tys. zł. Prokuratura zapewniała nas, że zbiera dowody. Dziś śledztwo jest zawieszone.

W czerwcu tego roku prezentowaliśmy państwu historię przedsiębiorców, którzy padli ofiarą oszusta – Wojciecha C. Do naszej redakcji zgłosili się kolejni pokrzywdzeni, ponieważ Wojciech C. wciąż pozostaje nieuchwytny.

- W moim przypadku przyjechał na wynajem, wypożyczył odkurzacz piorący i miał oddać za dwa dni, zadzwonił po dwóch dniach, że jeszcze za dwa, bo nie wyrobił się. No i potem telefony się urwały, tłumaczył się, że wyjechał za granicę, bo jeździ na ciężarówkach, że jak przyjedzie w przyszłym tygodniu, to na pewno odda. No i potem wyłączył telefon, zlikwidował numer – opowiada Przemysław Kotkowski, przedsiębiorca, który stracił 4 tys. zł.

- Pan Wojciech 22 lipca zadzwonił, czy może wynająć niwelator. Po pół godziny od telefonu przyjechał. No, oczywiście dowód osobisty, umowa – wszystko spisane. Na 2 dni miał wynająć, po 5 napisałem mu SMS, co tam z moim niwelatorem. To odpisał, że miało być do następnego czwartku, bo chciał przeciągnąć o parę dni. Jak już wpisałem w wyszukiwarce Wojciech C., to wiedziałem, że mam do czynienia z oszustem – relacjonuje inny przedsiębiorca Arkadiusz Korzonek.

- W moim przypadku wyglądało to tak, że zostało puszczone ogłoszenie, że wynajmę rusztowanie. Człowiek się odezwał do mnie, przyjechał po to rusztowanie z chęcią wynajmu. Spisaliśmy umowę. Wszystko było ok – podał dowód, adres budowy. Był sprawdzony ten adres. Budowa miała być około 20 km od mojego miejsca zamieszkania. Jak się okazało po miesiącu, gdy miał zapłacić pierwszy miesiąc wynajmu, stwierdził, że będzie chciał fakturę. Tylko, że nie wysyłał danych. Były przepychanki, że on jeszcze chce przedłużyć, że przyjedzie – odda rusztowanie. Jak żona zaczęła szukać po internecie to znalazła o nim pełno wpisów. Wynajął 23 listopada sprzęt za około 25 tys. zł – mówi przedsiębiorca Arkadiusz Chamera.

Wojciech C. działa na terenie całej Polski. Większość z okradzionych przedsiębiorców złożyła zawiadomienia w prokuraturach rejonowych. Niestety – żadnej z nich jak dotychczas nie udało się postawić oszusta przed sądem.

- Skierowaliśmy pismo do prokuratury w Katowicach, zebrało się nas w sumie 12 poszkodowanych. Przejęła to prokuratura w Będzinie. Z tego co wiemy, to tam się niewiele dzieje. Dostałem jedynie pismo, że prokuratura prowadzi śledztwo przeciwko panu Wojciechowi C. I to wszystko – tłumaczy Arkadiusz Chamera, przedsiębiorca pokrzywdzony przez Wojciecha C.

- Większy żal mam do organów, co go ścigają niż do samego Wojciecha C., bo to, że on jeszcze chodzi po ziemi, to jest jakieś nieporozumienie. Tyle czasu mija i numer cały czas aktywny. Dla policji myślę, że to nie jest żaden problem, żeby go namierzyć, ustalić gdzie on jest, gdzie przebywa – dodaje przedsiębiorca Arkadiusz Korzonek.

Podczas realizacji pierwszego reportażu, pokrzywdzonych przez Wojciecha C. było kilkunastu, w tej chwili jednak jest ich już kilkudziesięciu. Wówczas śledczy zapewniali, że w sprawie sporo się dzieje.

Prokuratura postępuje zgodnie z procedurami. Weryfikujemy ewentualne zawiadomienia osób z całej Polski, na tym etapie od tego musimy zacząć – tłumaczyła nam w czerwcu Monika Jankowska z Prokuratury Rejonowej w Będzinie.

Niestety, będzińska prokuratura również zawiesiła swoje postępowanie twierdząc, że nie wie, gdzie jest Wojciech C. W związku z tym, że jego łupem cały czas padają kolejni przedsiębiorcy, postanowiliśmy o całej sprawie powiadomić Prokuraturę Krajową. 

„Uprzejmie informuję, iż postępowania, o które Pan pyta, zostaną przeanalizowane przez Departament Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej pod kątem połączenia ich do jednego postępowania” - przeczytaliśmy w odpowiedzi.

 - To będzie około 30 nawet 35 osób pokrzywdzonych. W Tarnowskich Górach chłopaki zrobili zasadzkę na niego, którzy wynajęli rusztowanie, złapali go, dostarczyli do policji. On został przesłuchany i został wypuszczony. Dlatego, że on powiedział, że on odda ten sprzęt i to wszystko. A więc każdy złodziej, jeżeli pójdzie na policję i powie, że on się poprawi, on odda to, co ukradł i że już więcej tego nie będzie robił – będzie wypuszczany. Także moim zdaniem w Polsce nie ma co robić, tylko oszukiwać ludzi – opowiada przedsiębiorca Arkadiusz Chamera.*

* skrót materiału

jkasia@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX