Piekarnia zamknięta, pracownicy bez pieniędzy
Już ponad 3 lata czekają na zaległe pensje pracownicy bytomskiej piekarni rodziny J. To wraz z odsetkami kwoty sięgające nawet 8 tys. zł. Piekarnię zamknięto w czerwcu 2016 r. By odzyskać pieniądze, piekarze wpisali się do hipoteki piekarni i czekają na licytację budynku. Sprawa mocno się jednak przeciąga.
W Bytomiu jeszcze trzy lata temu działała piekarnia prowadzona przez rodzinę państwa J. Szefem firmy była Barbara J. Piekarnia została nagle zamknięta 1 czerwca 2016 roku.
- Zostaliśmy zwolnieni, nic nie było wcześniej powiedziane, do końca maja zapewniano nas, że będzie dobrze, że ona to wszystko pozałatwia, że będą wypłaty. Do końca nie wiedzieliśmy, że zostaniemy zwolnieni – mówi była pracownica piekarni.
Pracownicy piekarni zostali nagle zwolnieni. To postawiło ich w bardzo trudnej sytuacji. W domu pani Gabrieli zaczęło brakować pieniędzy, dlatego do pracy musiał wrócić jej niepełnosprawny mąż.
- Dostałem udaru, żeby tego było mało, dostałem zawału. Po takich dwóch poważnych chorobach powinienem odpoczywać, chodzić na rehabilitację, ćwiczyć, a tu nagle takie coś. Wróciłem do pracy, żeby ratować budżet rodzinny, żeby można było na tej podstawowej stopie przeżyć – opowiada pan Józef, mąż pani Gabrieli.
Byli pracownicy piekarni walczą o zaległe wypłaty. Zaczęli od sądowej ugody z Barbarą J. Na jej podstawie mieli dostać swoje pieniądze jeszcze w 2016 roku. Tak się jednak nie stało.
- Byliśmy u prawnika i wszystko nam wyliczał. To są zaległe pensje razem z urlopami zaległymi: ja 5 tys. zł plus odsetki za te 3 lata; ja około 2 tys. plus odsetki, bo pracowałam na umowę zlecenie. Ja 8260 zł plus odsetki; 8120 zł plus odsetki, ponad 8 tysięcy będzie – wyliczają byli pracownicy.
Barbara J. dobrowolnie nie wypłaciła zaległych pensji. Jej dawni pracownicy postanowili więc wpisać się do hipoteki piekarni. Teraz czekają na licytację budynku.
- Ciekawe, kiedy do tej licytacji w ogóle dojdzie, bo nie ma widoku na to, to jest tak zagmatwane – oceniają.
Prezes Sądu Rejonowego w Bytomiu odmówiła wypowiedzi w tej sprawie. W przesłanym nam oświadczeniu czytamy, że sąd nie może wyznaczyć terminu licytacji, bo nie można o niej zawiadomić dłużników.
- Bardzo często zdarza się, że dłużnicy nie mają oficjalnego miejsca zamieszkania. I nie podają go celowo, by utrudniać postępowania egzekucyjne czy sądowe. Jest instytucja kuratora dla nieznanego z miejsca pobytu i taki kurator może być ustanowiony. Kurator zastępuje dłużnika, dostarczenie kuratorowi przesyłki powoduje, że jest skuteczne doręczenie – informuje adwokat Mateusz Gawlas.
- Byliśmy robić wycenę tej piekarni z biegłym sądowym. Piekarnia jest na 1 mln 250 tys. zł wyceniona - dodają byli pracownicy.
Barbara J. zapewnia, że jest szansa na wypłatę zaległych pensji, jak tylko piekarnia zostanie sprzedana.
Reporter: Dostaliśmy z sądu pismo, z którego wynika, że nie można państwa namierzyć, że nie można was zawiadomić o licytacji.
Barbara J.: To jest nieprawda, bo podałam adres do korespondencji.
Reporter: Na postanowieniu jest kilka nazwisk, rozumiem, że to są pani krewni i nie można ich namierzyć.
Barbara J.: Powiem szczerze: to są moje dzieci, nie mam z nimi kontaktu.
Po naszej interwencji sprawa licytacji nabrała tempa. Sąd zobowiązał komornika do szybszych działań. To daje nadzieję, że pracownicy piekarni dostaną w końcu zaległe pensje.
- Mam wrażenie, że sąd zmotywował komornika sądowego. Nakazał poinformowanie wierzycieli o zaistniałej sytuacji, a skutkiem będzie wyznaczenie pierwszej daty licytacji nieruchomości. To może odbyć się jeszcze w tym roku – ocenia adwokat Mateusz Gawlas.*
* skrót materiału
mbeblo@polsat.com.pl