Podzielniki ciepła miały przynieść oszczędności, a są dopłaty
Głośne „nie” dla podzielników ciepła. Znaczna część członków spółdzielni mieszkaniowej „Kolejarz” w Lublinie od wielu lat narzeka na rozliczanie ogrzewania przy pomocy podzielników ciepła. Opowiadają, że choć mrozów jest coraz mniej, to oni płacą coraz więcej, a wszystkiemu winne są urządzenia pomiarowe. Spółdzielnia odpowiada, że dzięki podzielnikom oszczędza na opłatach.
82-letni Eugeniusz Kozak mieszka w Lublinie, jest niepełnosprawny. Razem z żoną utrzymują się ze skromnych emerytur. Blokiem, w którym mieszkają, administruje spółdzielnia mieszkaniowa. Pan Eugeniusz od 20 lat kwestionuje prace spółdzielni. Uważa, że administrator nalicza zbyt wysokie opłaty za ogrzewanie. Małżonków nie stać na takie kwoty.
- Do 2000 roku rozliczani byliśmy z metra kwadratowego. Jak przyszła ta ekipa, która do dziś jest, to w 2000 roku bez żadnej konsultacji z lokatorami przyszli i założyli, nikt nie wiedział, co to jest – twierdzi pan Eugeniusz.
A jego żona dodaje, że przed montażem podzielników ciepła małżeństwo nie miało problemów z zadłużeniem.
Według pana Eugeniusza podzielniki naliczają zbyt wysokie zużycie, nieproporcjonalne do faktycznego zużycia energii cieplnej. Gdy mężczyzna przestał dopłacać różnicę, sprawa trafiła do sądu, a ten zaocznie nakazał mężczyźnie zapłatę 2600 zł.
- Mąż ma 1500 zł, ja mam 1100 zł i skąd mamy wziąć? Zrobić opłaty, a reszta, a życie? I co więcej? – pyta Irena Kozak.
- Zacząłem spisywać sobie na jesień i na wiosnę. To mnie przez lato więcej nabiło niż przez zimę – dodaje pan Eugeniusz. Według mężczyzny nadpłacił on 8 000 zł, a „jeszcze koło 6 000 zł to mam do zapłacenia, bo dwie sprawy są w toku”.
- Pan Eugeniusz to kwestionuje. Uważa, że jest źle rozliczany, że powinien być rozliczany systemem czasów minionych, czyli równo na metr kwadratowy dla wszystkich, czyli nieważne kto i jak grzeje – mówi Witold Pawłowski ze Spółdzielni Mieszkaniowej Kolejarz w Lublinie.
Reporter: Czyli pomiędzy starym a nowym systemem jest różnica na korzyść mieszkańców, według państwa?
Pawłowski: Tak. Kiedyś spółdzielnia za centralne ogrzewanie płaciła około 10 mln zł za wszystkie budynki rocznie, teraz płacimy około ośmiu. Rozliczanie równo według socjalistycznej metody na metr kwadratowy na pewno nie zachęci do oszczędzania ciepła.
- W naszym bloku jest 35 rodzin, które mają niedopłatę. A reszta ma nadpłatę – komentuje Irena Kozak.
Przeciwni podzielnikom ciepła są także inni mieszkańcy, nie tylko ci z bloku pana Eugeniusza. Lokatorzy podkreślają, że kilkukrotnie prosili spółdzielnię o zdjęcie urządzeń. Chcieli naliczania rachunków według starych zasad, czyli zużycia ciepła z metra kwadratowego. Władze spółdzielni odmówiły.
- Teraz co roku zimy są krótsze, cieplejsze, a my co roku dopłacamy więcej – zauważa pan Janusz, mieszkaniec osiedla.
- Ja mam maleńkie mieszkanie, kawalerkę. I dopóki panowie nie założyli tego, to nie odczuwałam. A teraz mam tak 1000 zł (dopłaty), w zeszłym roku miałam 760 zł, a teraz mam 860 – przyznaje pani Janina, mieszkanka osiedla
- Miałem kilka lat z rzędu nadpłaty. W tym roku przychodzi mi 970 zł dopłaty. Po tylu latach nadpłat – dodaje inny mieszkaniec Artur Kryszczel.
- Zastosowanie podzielników ciepła oznacza, że mieszkańcy płacą za to, jak mieszkańcy zużyli ciepło. Czyli jak operowali zaworami termostatycznymi, jak wietrzyli mieszkanie. To skutkuje obniżką kosztów dla całego budynku o około 20 procent – odpowiada Witold Pawłowski ze Spółdzielni Mieszkaniowej Kolejarz w Lublinie i dodaje: - Nie ma innej metody jak podzielniki. One są zgodne z polskim prawem.
Spółdzielnia twierdzi, że podzielniki przynoszą oszczędności. Jednak mieszkańcy są innego zdania. W najbliższym czasie zamierzają zaskarżyć uchwałę spółdzielni do sądu administracyjnego. Liczą, że raz na zawsze pozbędą się podzielników ciepła i nie będą płacić aż tak wysokich rachunków.*
* skrót materiału
pgregorowicz@polsat.com.pl