Pożar strawił zakłady mięsne. Walka o odszkodowanie
Zakłady mięsne w Mysłowicach nie zdołały podnieść się po pożarze, który strawił większość budynków. Zakłady były ubezpieczone na 90 mln zł, ale Hestia wypłaciła jedynie 8 mln w ciągu trzech lat, co okazało się kwotą zbyt małą. Sąd w 2018 r. uznał, że ubezpieczyciel szkody nie zlikwidował. Mimo to nie dopatrzył się związku między brakiem wypłaty odszkodowania a upadkiem przedsiębiorstwa i pozew oddalił.
Lucjan Pilśniak 25 lat temu przejął państwowe zakłady mięsne w Mysłowicach. Zatrudnił pracowników i utworzył dwie spółki. Ajpi - która zajmowała się rozbiorem mięsa oraz Mysław, który produkował z tego mięsa wędliny. W 2004 roku, w związku z wejściem Polski do Unii Europejskiej postawiono nowe budynki i tam przeniesiono produkcję.
- W pierwszym okresie sprzedawaliśmy sporo mięsa w elementach na rynki unijne i może dalej tak by się działo, gdyby nie jedno zdarzenie w nocy z 5 na 6 sierpnia 2009 r. Wybuchł duży pożar. Bardzo szybko biegły ustalił, że to było zwarcie w instalacji elektrycznej, więc nie można nam czyli przedsiębiorstwu przypisać jakiekolwiek winy - mówi Teresa Jochemczyk, prezes zarządu firmy.
- Ubezpieczyciel przyjechał i powiedział, że zatrudnił rzeczoznawców. Mieli szybko przyjechać, wyliczyć szkodę i wypłacić kwotę bezsporną do miesiąca – mówi Lucjan Pilśniak.
Tak się jednak nie stało.
- Ubezpieczyciel przyjechał i powiedział, że on wycofuje wszystkich rzeczoznawców i nie będzie likwidował szkody. Stwierdził, że to my musimy ją zlikwidować za własne pieniądze. Jeszcze za własne pieniądze musimy naprawić zakład i dopiero jak to zrobimy, to możemy do niego złożyć dokumenty i wówczas nam wypłaci kwotę bezsporną. Firma Ajpi nic nie dostała do dzisiaj. Firma Mysław dostała dopiero wtedy, jak złożyła dokumenty, które stwierdzały zakres szkody – opowiada Lucjan Pilśniak.
Kwota polisy obu zakładów opiewała na ponad 90 milionów złotych. Przez problemy z wypłatą ubezpieczenia Ajpi niemal od razu ogłosiła upadłość. Po sprzedaży całego jej majątku syndyk zwrócił firmę właścicielom, razem z kapitałem wynoszącym 7 złotych i cały czas ważnym roszczeniem do towarzystwa ubezpieczeniowego. Mysław, w ciągu trzech lat otrzymał 8 milionów złotych.
- Proces likwidacji, przynajmniej opisu szkody, to jest proces, który powinien przeprowadzić zakład ubezpieczeń. Trudno wymagać od poszkodowanego, który zajmuje się produkcją kiełbasy, żeby ten znał się na przepisach o likwidacji szkody. My stoimy obecnie w sytuacji, że mamy do oceny maszynę, której już nie ma. Mamy tylko dokumenty, których wykonanie sami zleciliśmy. Ta opinia jest wykonana przez rzeczoznawcę, który w naszej ocenie nie był przypadkowy, był uznany. No i pojawia się ze strony Hestii: „nie ta ocenia jest nieprawidłowa”. A dlaczego jest nieprawidłowa? Bo pan nie zajmował się maszynami do produkcji mięsa. Okazuje się, że na listach biegłych Sądów Okręgowych nie ma w ogóle specjalizacji „biegły ds. wyceny maszyn do produkcji mięsa”. To jest zbyt wąska specjalizacja – nakreśla spór Grzegorz Czudaj, radca prawny firm Mysław i Ajpi.
- My twierdziliśmy, że to nie chodzi tylko o to, czy zapłaciło się całe odszkodowanie czy nie. Tylko chodzi o to, jakie to wyrządziło szkody przedsiębiorstwu. A wyrządziło szkody kolosalne. Szkody w płynności, a to pociągnęło za sobą pozostałe zdarzenia: spadek produkcji, utrata klientów, zwolnienia pracowników. I to wszystko doprowadziło do tego, że w 2015 roku firma Mysław musiała złożyć wniosek o upadłość – dodaje Teresa Jochemczyk, prezes zarządu firmy.
W sprawie Mysława Sąd Apelacyjny w 2018 roku uznał, że ubezpieczyciel złamał prawo i nie zlikwidował szkody. Mimo to nie dopatrzył się związku między brakiem wypłaty odszkodowania a upadkiem przedsiębiorstwa i pozew oddalił. Procesy dotyczące ubezpieczenia dla Ajpi cały czas prowadzone są w pierwszej instancji.
W dniu emisji reportażu otrzymaliśmy odpowiedź od Ubezpieczyciela, firmy Hestia. Czytamy w nim, że zdaniem ZU nie przerzucił on procesu likwidacji szkody na przedstawicieli Mysława i Ajpi, a postępowanie likwidacyjne zakończyło się zawartą ugodą, ustalającą ostateczne roszczenia Mysława z tyt. ubezpieczenia.
(…) "Likwidacja szkody pożarowej, która objęła majątek spółek Mysław i Ajpi, przebiegała zgodnie z warunkami zawartej umowy ubezpieczenia. W szkodach przemysłowych współdziałanie poszkodowanego przedsiębiorcy z ubezpieczycielem jest konieczne. (...)
(…) Zgodnie z zawartą umową ubezpieczenia, spółki Mysław i Ajpi były zobowiązane do dostarczenia dokumentów niezbędnych do rozpatrzenia roszczeń. Niezbędna dokumentacja pozwalająca na ustalenie wysokości szkody była przekazywana przez Mysław na przestrzeni kilku lat, w wielu przypadkach z bardzo dużym opóźnieniem, co niewątpliwie miało wpływ na terminy wypłat odszkodowań. (...)
(…) W szkodzie spółki Ajpi udokumentowane roszczenia przekazane nam w trakcie likwidacji szkody zostały przez nas wypłacone. Dokumenty dotyczące dalszych roszczeń zostały przekazane przez Ajpi pierwszy raz dopiero po ponad sześciu latach od powstania szkody jako załączniki do pozwu. (...) W kwestii roszczeń odszkodowawczych Ajpi pozostają w toku dwa postępowania sądowe, w których sądy rozstrzygną racje i argumenty obu stron sporu".
Teraz byli właściciele zakładów mięsnych otwierają stowarzyszenie, które bezpłatnie pomaga przedsiębiorcom w walce z ubezpieczycielami.
- Dopóki nie będzie tak, że jakiś sąd w jakiejkolwiek sprawie przyzna i zasądzi na korzyść poszkodowanego szkodę polegającą nie na tym, że mamy zniszczony majątek, ale że doprowadzono tego przedsiębiorcę do upadku i nie wyliczy tego odszkodowania i nie każe zapłacić, to ubezpieczyciele będą łamać prawo, bo nic im za to nie grozi – uważa Teresa Jochemczyk, prezes zarządu firmy.*
jhnat@polsat.com.pl