Zdobył serce i zaczął pożyczać pieniądze

Pani Agnieszka padła ofiarą dawnego kolegi z liceum, spotkanego na ulicy. Łukasz B. zdobył serce kobiety i zaczął pożyczać pieniądze – w sumie około 20 tys. zł. Później zerwał znajomość. Komornik nie jest w stanie ściągnąć od niego pieniędzy.

Kiedy spotykamy się z 40-letnią panią Agnieszką, kobieta jest w dobrej formie. Po latach zmagania się z losem, jest już w stanie wyjść z domu, znaleźć pracę. Jednak przed naszą kamerą nie potrafi ukryć emocji. Twierdzi, że jeden mężczyzna omal nie zrujnował jej życia.

- Chciałabym nagłośnić tę kwestię, ponieważ uważam, że nie wolno krzywdzić w ten sposób i żyć na czyjś koszt – mówi.

Problemy pani Agnieszki zaczęły się w 2015 roku. Była wówczas w trakcie trudnego rozwodu. To wtedy na ulicy spotkała dawnego kolegę z liceum. Przyjaźń szybko zamieniła się w głębsze uczucie. Przynajmniej tak myślała kobieta. Jednak już po miesiącu wspólnego mieszkania, jak twierdzi pani Agnieszka, jej życie zamieniło się w koszmar.

- Na początku to było zauroczenie, doskonale to potrafił. Po pewnym czasie zaczęły do mnie od Agnieszki docierać informacje,  że jej palce wyginał, a za jakiś czas się dowiedziałam, że ją okradł. Z powodu całego tego stresu Agnieszka mdlała nagle, bała się go i całej tej sytuacji. Ona psychicznie nie dawała rady – mówi koleżanka pani Agnieszki.

- Odkrył się bardzo szybko. Zaczęły mi ginąć pieniądze z portfela, zaczął pożyczać spore kwoty na alimenty. Przyszła też jego mama do mnie prosić o pieniądze dla niego. To były kwoty rzędu 1500 zł – opowiada pani Agnieszka.  

Chcieliśmy zapytać Łukasza B. o jego wersję wydarzeń. Niestety, nie odpowiedział on na próbę kontaktu z naszej strony. Rozmawiać z nami nie chciała także jego rodzina. Według naszych informacji Łukasz B. prawdopodobnie dalej mieszka w mieszkaniu, którego drzwi zatrzasnęła przed nami jego matka.

- To było kilka razy po 1500 zł. To jest duża kwota. Tego się uzbierało na prawie 20 tysięcy złotych. Ta mama i on twierdzili, że to jest chwilowe – mówi pani Agnieszka.

Kobieta zdobyła się na odwagę i poszła na policję. To doprowadziło Łukasza B. przed sąd. W procesie karnym nakazał on mężczyźnie zwrócić pieniądze i aparat fotograficzny. Łącznie chodzi o około 20 tys. zł. Dla Pani Agnieszki, która zarabia najniższą krajową, są to oszczędności życia.  

Kobieta myślała, że były partner lub jego rodzina zaczną ją spłacać. Z pójściem do komornika czekała dwa lata. Dziś okazuje się, że Łukasz B. od dawna nie pracuje i nie ma żadnego majątku.

- Z tego co wiem, zostały wykonane wszelkie czynności, które są jednak bezskuteczne. Nie ma tam pieniędzy, są zbiegi egzekucji, a jedna z nich korzysta z pierwszeństwa zaspokajania roszczeń. Jeżeli będą jakieś pieniądze, to będą przynależne do tej egzekucji – tłumaczy Piotr Sikorski, pełnomocnik ds. mediów Izby Komorniczej w Katowicach.

Do pani Agnieszki zgłosiły się inne kobiety, które czują się poszkodowane przez mężczyznę.

- Okazało się, że jedną znałam, inne poznałam. One zgłaszały się do mnie do pół roku po tym, jak on się wyprowadził, więc bardzo szybko działał – opowiada.

Ustaliliśmy, że Łukasz B. prowadził nieopodal rynku w Żorach kawiarnię. Interes jednak upadł. Dziś także tam po Łukaszu B. nie ma ani śladu.*

* skrót materiału

mterlikowska@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX