Kierowca karetki kontra ZUS. Orzecznicy nie widzą złamania ręki

Pan Witold Grzejszczak z Łowicza przez 35 lat był kierowcą karetki pogotowia. Od 10 lat walczy o sprawiedliwość, chce by ZUS przyznał, że w wypadku doznał złamania kości prawej dłoni. Od lat zusowscy biegli nie widzą złamania, z kolei inni lekarze stwierdzają przebyty uraz.

- Mam zdjęcie wykonane w dniu wypadku, 25 maja 2009 r. uraz był dokładnie tutaj. Podstawne złamanie czwartej kości śródręcza – pokazuje nam zdjęcie rtg Witold Grzejszczak  z Łowicza.

Mężczyzna przez 35 lat był kierowcą karetki pogotowia w miejscowym szpitalu. W maju 2009 roku miał wypadek w pracy. Doznał poważnego urazu prawej ręki. Pomocy szukał u lekarza.

- Wsuwając nosze, drzwi z prawej strony karetki nie miały zabezpieczenia, podmuch wiatru zamkną je, a ręka się zakleszczyła między drzwiami a noszami. Poczułem ból. Pani radiolog nie zauważyła złamania. Ręka bolała i była zapuchnięta, ale usłyszałem, że to stłuczenie. Miałem problemy ukroić chleb, posmarować masłem, wziąć butelkę, czy szklankę do ręki – wspomina pan Witold.

- Od momentu tego nieszczęsnego zdarzenia, potrzebuje dużo więcej wsparcia i pomocy z naszej strony, to już nie jestem sam człowiek – uważa Szymon Babicki, zięć pana Witolda.

Kierowca złożył wniosek do ZUS, o jednorazowe odszkodowanie z tytułu wypadku w pracy. ZUS odrzucił wniosek. Pan Witold odwołał się od tej decyzji, wtedy ZUS powołał komisję, w której było aż trzech lekarzy.

- Pan doktor wziął to zdjęcie, sobie w oknie popatrzył, coś tam popisali i usłyszałem: jest pan wolny. Troje lekarzy, nic nie należy się, nie ma złamania, nie ma wypadku jak gdyby.

Kazali mi „żaróweczki powkręcać”, takie ruchy były, żeby poprawić sprawność tej ręki. Za palce mnie trochę łapali, ponagniatali trochę rękę. No w ZUS-ie lekarzę nie podchodzą, aż bardzo do tego – komentuje pan Witold.

Mężczyzna odwołał się do sądu od decyzji ZUS. Sąd przyznał mu wypłatę jednorazowego odszkodowania za wypadek przy pracy. Wówczas od wyroku odwołał się ZUS.

- Sąd wtedy uznał wypadek i polecił ZUS ustalić uszczerbek na zdrowiu. Miało miejsce badanie przez lekarza orzecznika, który orzekł, że ten uszczerbek jest zerowy – informuje Monika Kiełczyńska, regionalny rzecznik ZUS woj. łódzkiego.

Pewnie na tym zakończyłaby się sprawa uszczerbku zdrowia oraz odszkodowania, gdyby pan Witold w 2013 roku nie miał wypadku na rowerze. Trafił do ortopedy, który na rentgenie zobaczył to, czego nie widzieli lekarze zatrudnieni w ZUS.

- Miał na rowerze jakieś drobny upadek. Może wtedy trafił na lepszego specjalistę, na pewno na taką osobę, która przeczytała zdjęcie jeszcze raz i mu wtedy zakomunikowała, że ta ręka była złamana – mówi Magdalena Babicka, córka pana Witolda.

Pan Witold wystąpił wówczas do sądu z pismem o wznowienie postępowania.

- W wyniku przeprowadzonego postępowania dowodowego nie stwierdzono, by uszczerbek na zdrowiu, którego miała doznać osoba, o której pani redaktor mówiła, pozostawał w związku ze zdarzeniem. Dlatego nie uwzględniono jego wniosku o jednorazowe odszkodowanie – informuje Paweł Sydor z Sądu Okręgowego w Łodzi.

Pan Witold wnioskował o nowego biegłego, ale sąd w 2015 roku zamknął sprawę. W tym roku miał kolejną wizytę u ortopedy, który okazał się być biegłym sądowym. Lekarz obejrzał rentgen ręki i stwierdził, że...  złamanie było!

- Pan Witold cały czas może ponownie złożyć wniosek o jednorazowe odszkodowanie z tytułu wypadku przy pracy, jeżeli nastąpiło pogorszenie stanu zdrowia – mówi Monika Kiełczyńska, regionalny rzecznik ZUS woj. łódzkiego.*

* skrót materiału

malgorzatapietkiewicz@polsat.com.pl

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX