Inwestycje w Afryce. Nie ma ani pieniędzy, ani zysków

Kusili inwestorów budową domów w Nigerii i Ghanie, inwestycjami budowlanymi w Warszawie, a nawet produkcją filmową. Zainwestowane pieniądze miały przynieść zyski, ale dziś ma ani pieniędzy, ani zysków. Liczba poszkodowanych klientów jednej z firm inwestycyjnych może sięgać ponad tysiąca osób. Sprawą zajmuje się KNF i prokuratura. Badany jest wątek piramidy finansowej.

Jest rok 2015, powstaje firma Great Private Equity, świadcząca usługi z zakresu doradztwa finansowego. W ciągu dwóch lat wokół firmy tworzy się sieć spółek, które chcą inwestować w Polsce i w Afryce. Budowa apartamentowca w Warszawie, oraz domów w Nigerii i Ghanie, leasingi samochodów, produkcja filmowa to tylko niektóre z projektów prezesa.

83-letnia pani Halina Stadnik zdecydowała się wykupić obligacje korporacyjne od spółek Polhouse i Great Bulding. Jej zarobek miał wynosić 8 procent w skali roku. Firma natomiast pozyskała pieniądze na budowę domów w Ghanie, Nigerii i apartamentowca w Warszawie

- Zainwestowałam 78 tysięcy zł w pierwsze obligacje i mam jeszcze drugie, to tam są 34 tysiące – opowiada pani Halina.

Pan Marcin zainwestował w firmę 70 tysięcy złotych. - O jej problemach finansowych dowiedział, że gdy starał się zwrot kapitału z inwestycji - Skończył się wówczas termin wypłacalności. W tym momencie przez pierwszy miesiąc nie przyszły pieniążki, przez drugi, przez trzeci. Od kwietnia do tej pory tych pieniążków nie ma – tłumaczy.

W marcu tego roku w firmie zaczęły się problemy. Przestano wypłacać klientom odsetki i kapitał. Pan Marcin dziś wstydzi się, że zainwestował w firmę, nie chce pokazywać twarzy. Przyznaje, że zastanawiało go, iż 8 procent może okazać się zbyt hojną oferta.

- Tylko brałem pod uwagę opinie wszystkich w tamtym okresie o Afryce. Jest to rynek wschodzący i myślałem, że można zyskać więcej niż na normalnych inwestycjach w Polsce – mówi.

- Śledztwo zostało wszczęte w związku z licznymi zawiadomieniami, które wpływały do prokuratury. Obejmuje kilka wątków, między innymi prowadzenie działalności obrotu instrumentami finansowymi bez zezwolenia – informuje Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Liczba klientów Greata może sięgać ponad tysiąca osób, a kwota ich inwestycji nawet 60 milionów złotych. Jak informuje prokuratura, kwoty poszczególnych inwestorów wynoszą od kilkunastu tysięcy złotych do nawet 3,5 mln złotych.

Z 12 tysięcy domów w Afryce, o których mówił prezes firmy, powstało kilkanaście. Sprawą zajmują się prokuratury w Rzeszowie, Poznaniu i w Warszawie.

Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie przyznaje, że w zawiadomieniach do prokuratury pojawił się wątek możliwej piramidy finansowej.

- Oczywiście w ramach tego postępowania będziemy sprawdzać wszystkie te okoliczności. Na chwilę obecną, z uwagi na dobro postępowania, bliższych informacji nie przekazujemy – informuje.

To fragment rozmowy z byłą pracownicą Great Private Equity:

Reporter: Czy pani, tak z perspektywy czasu, nie myśli, że oni trochę tych pieniędzy jednak przehulali?

- Ale trochę na pewno przehulali. Ja myślę, że oni mogli nawet z 10 milionów przehulać. Jak policzyłam te jego wyjazdy.

- 10 milionów od klientów, bo to były pieniądze klientów…

- Tak, to nie były zarobione pieniądze, bo to były pieniądze przyniesione od klientów.

Prezes firmy początkowo zgodził się na rozmowę z nami, po czym odmówił jej autoryzacji. Z uwagi na interes publiczny i fakt, że Komisja Nadzoru Finansowego wpisała podmiot na listę ostrzeżeń, zdecydowaliśmy się na publikację fragmentów rozmowy.

Reporter: Który moment był przełomowy, jeżeli chodzi o obecne problemy?

Prezes Great Private Equity: Obecne problemu?

- Z wypłatami…

- To jest początek tego roku. Przychodzi zapadalność emisji, tak? A my tych środków nie mamy, bo wyłożyliśmy, albo do jednej, albo do drugiej spółki. Kiedy tych pieniędzy zaczyna brakować w jednej spółce, druga spółka, następna zaczyna jej pożyczać.

- Czy mam przez to rozumieć, że osoby, które np. zainwestowały w Polhouse, to ich pieniądze trafiły do innych spółek?

- Tak, to jest to, czego nie będę ukrywał.

- To błąd?

- Ogromny.

Przemysław Mikołajczak to były prawnik w firmie Great Private Equity. Jak twierdzi, gdy zorientował się jak funkcjonuje firma, odszedł. Teraz reprezentuje poszkodowanych.

- Te projekty, które miały być w Afryce, to było zawsze mówione, że mają one przynosić bardzo zwrot. To miało być 100, 200, 300 procent, takie oszacowania – mówi.

O inwestycjach w Afryce również rozmawialiśmy z prezesem Great Private Equity:

Reporter: Mówi pan o 12 tysiącach domów w Afryce.

Prezes Great Private Equity: Tak, tylko nie jesteśmy w stanie tych domów postawić z pieniędzy obligatariuszy, to jest zbyt duży i potężny kapitał. Na to musi rząd Ghany wyłożyć pieniądze.

- I pan się z królem Ghany jakoś porozumiał w kwestii tych inwestycji?

- Zgadza się.

- Ale Ghana jest republiką.

- Zgadza się, ale są jeszcze plemiona, a plemiona mają królów.

- Ile czasu potrzebuje Great, żeby oddać klientom pieniądze?

- Myślę, że do końca przyszłego roku powinniśmy z większością, ale nie całością problemów się uporać.

Prezes firmy podkreślił, że wierzy w dokończenie budowy apartamentowca w warszawskim Ursusie, co pozwoli wypłacić klientom zaległe pieniądze.

- Tam miało być kilka tych biznesów te budowy a Afryce to był tylko jeden z tych elementów. Kopalnia złota też ewentualnie miała powstać. Totolotek był też, także… były te pomysły – mówi radca prawny Przemysław Mikołajczak.*

* skrót materiału

jhnat@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX