Nowe mieszkanie dla matki niepełnosprawnych dzieci. Pomogła "Interwencja"

Pani Dagmara samotnie wychowuje dwoje niepełnosprawnych dzieci. Kobieta każdego dnia walczy o przetrwanie. By leczyć i rehabilitować dzieci, postanowiła podjąć pracę w pogotowiu ratunkowym. Kobieta potrzebowała także nowego mieszkania, bowiem dotychczasowe nie było dostosowane do potrzeb jej dzieci. Udało się to dopiero po naszej interwencji.

- Najważniejszym punktem mojego życia było to, że się odezwałam, napisałam do redakcji, że poprosiłam o pomoc. To zmieniło całkowicie mój charakter, sama w siebie uwierzyłam. Poszłam do szkoły medycznej na rok, na opiekuna medycznego. Po tym chcę iść na pielęgniarkę, bo wydaje mi się, że będę bardziej przydatna jako pielęgniarka. Na chwilę obecną pracuje w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym dla starszych, schorowanych ludzi - mówi kobieta.

Tak szczęśliwa jest 39-letnia pani Dagmara z Sosnowca. Jak sama mówi, kilkanaście dni temu  rozpoczęła nowe życie. Spełniły się jej największe marzenia.

Panią Dagmarę z kamerą odwiedziliśmy w lutym tego roku. Kobieta samotnie walczyła o przetrwanie z dwojgiem dzieci: 16-letnią Pauliną i 12-letnim Przemkiem.  

Pani Dagmara nigdy nie miała łatwego życia. Przeżyła bardzo trudne dzieciństwo. Kiedy kilkanaście lat temu wyszła za mąż i miało urodzić się jej pierwsze dziecko, wierzyła, że najgorsze ma już za sobą. Niestety okazało się tuż po porodzie, że jej córka umiera. Rozpoczęła się dramatyczna walka lekarzy o życie dziewczynki. 

- Pamiętam do dziś, 11:15 zatrzymało się serce. Tam walczyli całą noc i powiedzieli, że może nie przeżyć do rana, że to jest tak zaawansowana choroba, że może nie przeżyć - mówi pani Dagmara.

Paulina przeżyła, ale dziewczynka jest upośledzona umysłowo. Od siedmiu lat pani Dagmara wychowuje dzieci sama. Kształci się i pracuje. Stara się zarobić na leczenie i rehabilitację  niepełnosprawnej córki Pauliny.

- Ja nie chcę świadczeń, ja nie chcę się zamknąć w czterech ścianach i patrzeć się w telewizor. Ja  chcę pracować - podkreśla.

Walka o zdrowie córki to nie jedyny problem pani Dagmary. Kobieta wynajmuje 47-metrowe mieszkanie za ponad 1 tys. złotych - na czwartym piętrze, w starej kamienicy. Takie mieszkanie jest tańsze, ale dla niepełnosprawnej Pauliny pokonanie schodów to wyzwanie. Pani Dagmara od czterech lat prosiła Urząd Miasta w Sosnowcu o mieszkanie – niestety, nikt jej nie pomógł.

Rafał Łysy z Urzędu Miasta: W wynajmowanym mieszkaniu miała za dużo metrów i nie mogła dostać przydziału mieszkania komunalnego.

Reporter: Po co w mieszkaniu wynajętym brać pod uwagę metraż? Jakie mieszkanie musiałaby wynająć, żeby spełniała kryterium?

Łysy: Zdecydowanie mniejsze.

 

Po naszej interwencji pani Dagmara dostała wymarzone mieszkanie: prawie 50-metrowy dwupokojowy lokal do remontu w samym centrum Sosnowca. 

Paulina: Cieszę się, nie będę chodziła po schodach, już będę miała windę.

Reporter: Jak będziesz miała windę, będziesz wychodziła częściej?

Paulina: Tak.

- Będę spokojna, że mnie nikt nie wyrzuci, że będzie mnie stać na mieszkanie. I dziecku, i sobie na starość zapewnić przyszłość, bo Paulinka będzie ze mną do końca życia, tak? - mówi pani Dagmara.

Podczas naszej drugiej interwencji okazało się, że Miejski Zakład Zasobów Lokalowych w Sosnowcu zdecydował się pomóc pani Dagmarze. Mieszkanie zostanie również wyremontowane.

- Komu bym chciała podziękować? Na pewno pani redaktor, panom za pomoc, za szybką interwencję - mówi pani Dagmara. 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX