Na starość zbierają deszczówkę. Dramat małżeństwa
Starsze, mocno schorowane małżeństwo z Sandomierza od ponad roku żyje bez dostępu do wody. Po tym, jak wyschła studnia, pani Eugenia i pan Antoni zbierają deszczówkę, a wodę do picia kupują. By podłączyć wodociąg, miasto musi uzyskać zgodę ich sąsiada, przez którego teren nitka ma przejść. A mężczyzna się nie zgadza.
W Sandomierzu mieszka pani Eugenia Komada ze swoim mężem Antonim. Od 1994 roku 75-latek jest niepełnosprawny. Ma problemy z chodzeniem i mówieniem. Starsze, schorowane małżeństwo nie ma bieżącej wody.
- Mąż jest po udarze, po porażeniu mózgowym, wylewie i paraliżu. Ma niedowład prawej strony, na oko nie widzi prawe, na ucho nie słyszy, jest niedowład ręki, wszystkim obciążona jestem ja. A jestem po udarze, tylko że nie miałam wylewu, cierpię też na reumatoidalne zapalenie stawów – wylicza pani Eugenia.
Małżeństwo korzystało z wody w studni, ale ta wyschła. Teraz kupuje ją w butelkach oraz zbiera deszczówkę.
Pan Antoni otrzymał działkę od ojca, na której razem z żoną wybudował dom. 20 lat temu okazało się, że przez niefortunny podział działek, wyjazd z podwórka państwa Komadów znajduje się na działce sąsiada.
Dom państwa Komadów może zostać podłączony do sieci wodociągowej, która przebiega niecałe 20 metrów do nieruchomości. Nie zgadza się na to jednak sąsiad, który jest właścicielem działki oddzielającej dom Komadów od drogi publicznej.
- Większa część jest na mojej działce, jak zniszczą działkę to moją zniszczą. Wystarczy podłączyć 3 metry wykopu do zasuwy, co jest w przejeździe. Ten przejazd mamy w posiadaniu tyle lat, ale należy on do sąsiada – mówi pani Eugenia.
- Takiej pomocy udzielaliśmy państwu Komadom, dostarczając wodę, próbując reaktywować stary hydrofor, który już przestał działać i podawać wodę. Dowożąc wodę, podstawiając cysternę, i oczywiście próbując wykonać przyłącze – informuje Tomasz Przyłucki z Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Sandomierzu.
- Sąsiad, mimo próśb, wniosków z naszej strony, a także z wniosków pochodzących od pani Eugenii nie wyraża zgody, żeby przez jego nieruchomość przechodziło przyłącze wodociągowe. W związku z powyższym wystąpiliśmy do starostwa z wnioskiem o udostepnienie nieruchomości w trybie art. 124 ustawy o gospodarce nieruchomościami, pan starosta przychylił się do wniosku i wydał decyzję. Niestety została uchylona przez wojewodę świętokrzyskiego – tłumaczy Paweł Niedźwiedź, zastępca burmistrza Sandomierza.
Sąsiad pani Eugenii: W związku z tą działką, to jest jedyny mój majątek, który posiadam, mam pewne plany inwestycyjne.
Reporter: Chodzi o tę część działki, gdzie jest przejazd do pani Eugenii.
Sąsiad: Proszę pani, to jest wszystko moje.
Pani Eugenii brakuje już sił. Bez bieżącej wody nie jest w stanie normalnie żyć. Istnieje rozwiązanie tego problemu. Urząd miasta chce wybudować 200-metrową sieć wodociągową z drugiej strony działki.
- Koszt takiego zamierzenia to 20 tys. zł. Jesteśmy gotowi ponieść takie koszty. Pani Eugenia musi się na to zgodzić – informuje Paweł Niedźwiedź, zastępca burmistrza Sandomierza.
- W zeszłą zimę to ledwo żeśmy przeżyli, była woda, ale zamarznięta, że mąż siekierą kuł. I w ten sposób jakoś przeżyliśmy – komentuje pani Eugenia.*
* skrót materiału
interwencja@polsat.com.pl