Sąsiadka podgląda, nagrywa, atakuje i wyzywa!

Sylwia B. od blisko dwóch lat nęka sąsiadów nagrywając ich kamerą lub telefonem, wyzywając, a nawet atakując. Najbliższemu sąsiadowi zabroniła korzystać ze wspólnej toalety. W dodatku składa na pobliskich lokatorów liczne doniesienia na policję. Jak ustaliliśmy, problemy z Sylwią B. mieli również sąsiedzi w innych miejscowościach.

Wieś Karpniki w województwie dolnośląskim liczy zaledwie siedmiuset mieszkańców. W lutym 2018 roku sprowadziła się tu Sylwia B. I jak twierdzą jej najbliżsi sąsiedzi, dla nich zaczął się koszmar.

- Nie mamy swojego życia prywatnego, nie możemy nigdzie wyjść, są wszędzie kamery porozstawiane albo telefony na oknach. Sąsiadka wprowadziła się w lutym. Szukała osoby, która mogłaby jej remont dokończyć, więc zaoferował się mój mąż. Tydzień przed wypłatą zaczęły się do mnie SMS-y z wyzwiskami: „smarkaty, niedorozwinięty nierób”. Głównie chodziło chyba o to, żeby nie zapłacić tych pieniędzy za wykonaną pracę - opowiada Adrianna Kozłowska, sąsiadka Sylwii B.

- Prokuratura Rejonowa w Jeleniej Górze prowadziła postępowanie przeciwko Sylwii B., która była  w ramach tego postępowania podejrzana o przestępstwo uporczywego nękania. Ustalono, że Sylwia B. między innymi wyzywała te osoby słowami powszechnie uznanymi za obelżywe. Dodatkowo nagrywała ich telefonami komórkowymi lub też przynajmniej sprawiała takie wrażenie, że nagrywa, że śledzi te osoby. Na podstawie tych ustaleń sformułowano zarzut i skierowano do sądu akt oskarżenia, natomiast to postępowanie przed sądem nie zostało zakończone – informuje Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

- Kiedyś szłam przez podwórko, to deską od taboretu rzuciła we mnie. I to ma taki tupet, że rzuciła we mnie, bierze za telefon i dzwoni na policję, że ja ją atakuję – opowiada Jadwiga Kasuwe, sąsiadka Sylwii B. i dodaje: - Trzy razy mnie zaatakowała. Skoczyła na mnie, podrapała mnie i zaczęła mnie wyzywać. Dobrze, że miałam garnek, to się zasłoniłam.

To fragment rozmowy dwojga sąsiadów z Sylwią B.:

- Jesteś p*** pasożytem dziewucho, idź i coś zarób.

- Bardzo ładnie.

- Ty jesteś pasożytem.

- Bardzo ładnie.

- Pasożyt p***. W sądzie nie bez powodu macie sprawy.

- Bardzo ładnie.

- Wyp*** z mojego.

- To nie jest twoje. Bardzo ładnie pani się odnosi.

- Jest agresywna, a najbardziej do pana Jana Kubińskiego. bo wie, że on jest po prostu słabszy, że się nie będzie bronił. Boi się jej i po prostu ucieka. Jak jest jakaś awantura, to Janek po prostu ucieka przez okno – mówi Adrianna Kozłowska.

Pan Jan Kubiński ma 40 lat, jest niepełnosprawny intelektualnie w stopniu lekkim. Mieszka z Sylwią B. drzwi w drzwi. Do toalety prowadzi wspólny korytarz, ale korzystać z niej nie może, bo - jak twierdzi - utrudnia mu to sąsiadka.

- Nie mogę, bo mnie wyzywa i kameruje. Każe mi się załatwiać do wiadra – mówi pan Jan. Mężczyzna korzysta z innej toalety.

- Proszę pana, on korzysta, tylko, że nie umie spłuknąć wody i proszę spojrzeć, jaka ta toaleta jest brudna – odpowiada Sylwia B.

Reporter: A co pani zrobili sąsiedzi z sąsiedniego budynku?

- Z jakiego sąsiedniego budynku?

- Tutaj spod 35-tki, bo oni twierdzą, że pani ich nagrywa, wyzywa…

- Z jakiej pan jest stacji?

- Z Telewizji Polsat.

- W takim razie podaję pana na kolejnego świadka z kolejnej telewizji.

- Proszę bardzo.

- Momencik, zamknę…

- Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat pani Sylwia B. była kilkakrotnie oskarżana o popełnienie podobnego rodzaju przestępstw – informuje Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

- To była tragedia. My się baliśmy normalnie z domu wychodzić. Codziennie, dwudziesta godzina, otwierała drzwi i normalnie czatowała, aż sąsiedzi z pierwszego piętra wyjdą, żeby ich nawyzywać – opowiadają dawni sąsiedzi Sylwii B. z Jeleniej Góry.

- W Karpaczu to ja miałam sąsiadów, za którymi ja płakałam, kiedy się wyprowadzałam – wspomina Sylwia B. w rozmowie z nami.

Dotarliśmy do wspomnianych sąsiadów z Karpacza. Ich relacja jest zupełnie inna.

- Okoliczni sąsiedzi, wszyscy się jej bali. To jest jakaś postrzelona kobieta, nie wiem… Lubiła sobie wypić. Jak tylko wypiła, zaraz szukała awantur – powiedzieli.

- To się odbija na zdrowiu. Ja przez tą panią od półtora roku chodzę do psychiatry, bo sobie po prostu nie radzę z tym całym stresem. Ja nikomu nie ubliżam, nie robię krzywdy, a jestem traktowana po prostu jak śmieć – mówi Adrianna Kozłowska, obecna sąsiadka Sylwii B.*

* skrót materiału

interwencja@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX