Zezwoliła na przebieg kanalizacji, sama nie ma do niej dostępu

78-letnia Eryka Martinek z Marklowic Górnych na Śląsku zgodziła się, by przez jej działki poprowadzono kanalizację. Kobieta twierdzi, że urzędnicy zmienili plany inwestycji i zamiast 3 studzienek zamontowali 6. Choć kanalizacja biegnie przez teren pani Eryki, to kobieta dostępu do niej nie ma. Musiałaby za to słono zapłacić.

Pani Eryka podpisała zgodę na budowę kanalizacji na swoich działkach w 2004 roku. Inwestycja na gruncie pani Eryki odbyła się dopiero w roku 2016 r. Gmina Zebrzydowice wybudowała u niej aż sześć studzienek. Pani Eryka mówi, że na trzy z nich, umiejscowione na jej polu, nie zgadzała się.

Jak tłumaczy, dodatkowe studzienki powstały, bo zmieniono plany inwestycji. Początkowo miała przebiegać przez działkę sąsiada, ale nie wyraził on na to zgody.

- Sąsiad się nie zgodził, bo już miał wybrukowany plac swój i zrobili inny plan – mówi pani Eyrka.

Poszliśmy do wójta Gminy Zebrzydowice. Chcieliśmy także sprawdzić, jakie oświadczenia pani Eryki posiada gmina - na kopiach oświadczeń w gminie także nie ma zgody na budowę kanalizacji na działce 197/3. W rozmowie dyrektor gminnego zakładu wodociągów i kanalizacji wyjaśniła, skąd te rozbieżności w numerach działek.

- Dlatego że Starostwo przeprowadzało jak gdyby nowelizację swoich zasobów. Przechodziło z zasobów, które były w formie papierowej, na zasoby elektroniczne, w związku z tym wprowadziło taką zmianę też ewidencji gruntów. I być może ta różnica w działkach wynika z tego faktu – twierdzi Ewa Suchecka, dyrektor gminnego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Zebrzydowicach.

Jak tłumaczy, „numery działek nie mają znaczenia”. -  Ważne jest, żeby przechodzić przez tę samą działkę - dodaje.

Pani Eryka mimo posiadania sześciu studzienek na swoich działkach  - kanalizacji nie ma.

Za 10 metrów kanalizacji gmina chciała od pani Eryki 3700 zł. Kobieta odmówiła.

Zaproponowała, aby za dodatkowe trzy studzienki – i wynikające stąd uciążliwości – podłączono ją na koszt inwestycji. Teraz gmina odmówiła i nie podjęła rozmów, by wyjaśnić nieścisłości w numerach działek.

- Dostaliśmy umowę i 588 zł odszkodowania. Ja tych 588 zł nie wzięłam – mówi pani Eryka.

- Ten operat szacunkowy dotyczył uciążliwości związanych z realizacją. Natomiast co innego jest  umowa o dzierżawie terenu spowodowanej przeprowadzeniem kanalizacji. I tej umowy nie ma. Ale tej umowy nie ma dlatego, że brakuje woli spotkania się i rozmowy ze strony pani Martinek – twierdzi Karol Sitek, zastępca wójta Gminy Zebrzydowice.

- Na nowo potrzeba spisać umowę. Oni nie chcą służebności płacić, ale żebym to ja wykaszała, no i podatek płaciła – mówi pani Eryka.*

*skrót materiału

interwencja@polsat.com.pl

 

 

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX