Czekała na 500 plus – pomogliśmy

Pomogliśmy pani Paulinie, matce dwojga dzieci z Nowej Rudy w walce o pieniądze z programu 500 plus. Urzędnicy przez ponad rok mieli problem z wypłatą świadczenia, ponieważ pan Łukasz – głowa rodziny - pracował w Czechach. Po naszej wizycie problem rozwiązano w kilka dni.

- Są łzy szczęścia, bo to było moje marzenie. Chciałam, żeby było lżej i to jest już radość – mówi.

Panią Paulinę jej męża i dzieci z kamerą odwiedziliśmy trzy miesiące temu. Kobieta poprosiła nas o pomoc. Była już bezradna. Od ponad roku nie mogła uzyskać świadczenia 500 plus dla dzieci - pięcioletniego Tymoteusza oraz dwuletniej Leny.

- Tylko dla nich ogólnie oddycham, chodzę dla nich, jakby ich nie było, to nie wiem gdzie bym była dzisiaj – rozpaczała wówczas.

- Chciałoby się, żeby nasze dzieci miały lepiej niż my mieliśmy w dzieciństwie – mówił jej mąż, Łukasz.

Pani Paulina walczyła o godne życie dla dzieci, bo sama nie miała łatwo. Kiedy miała 14 lat zmarł jej tata, a trzy lata później mama. Nią i jej rodzeństwem opiekowała się najstarsza 22-letnia siostra.

- Nie raz, nie dwa było tak, że nie było obiadu, były same kanapki brane do szkoły, ale wyszliśmy na ludzi. Jedynym marzeniem wtedy było, że chcę mieć kiedyś swoją rodzinę, która nie cierpiałaby biedy – tłumaczył pani Paulina.

Pani Paulina od kiedy skończyła 18 lat pracowała. Poznała pana Łukasza i spełniło się jej największe marzenie -  założyła rodzinę. Pan Łukasz pracuje w oddalonej ponad sto kilometrów od Nowej Rudy fabryce w Czechach. Rodzina nie ma mieszkania. Od grudnia ubiegłego roku mieszka kątem u babci pana Łukasza.

- Z tej wypłaty tak naprawdę nic nie zostaje. Mieszkanie z urzędu nam się nie należy, bo przekraczamy kryterium dochodowe. To śmieszne zarobki, gdzie zarabia tylko mąż – mówiła pani Paulina.

- Chciałbym dostać auto na pilota, bo najbardziej  lubię auta – powiedział Tymoteusz syn pani Pauliny.

Pani Paulina po urlopie macierzyńskim chce wrócić do pracy. Obecnie, by przeżyć, liczyła na wsparcie finansowe dla dzieci z 500 plus. Rok temu złożyła wniosek.  W lipcu tego roku złożyła kolejny na drugie dziecko. Niestety pieniędzy nie dostała.

- Na dzień dzisiejszy musimy się prosić o coś, co nie jest nasze, to jest naszych dzieci. Od połowy maja dzwonię średnio dwa razy w tygodniu do Wrocławia i słyszę jedno i to samo:  trzeba czekać, są bardzo duże kolejki, trzeba czekać – opowiadała pani Paulina.

- Powodem tego są zaszłości w związku z tym, że kiedyś organem wydającym decyzję w tych  sprawach był marszałek województwa, później wszystkie niezałatwione sprawy zostały przekazane do wojewody – tłumaczyła Barbara Sobczak z MOPS w Nowej Rudzie.   

 - Bardzo szybko, emisja programu była w piątek, a w poniedziałek miałam już telefon z naszego MOPS-u, że zajęła się naszą sprawą pani dyrektor z dolnośląskiego urzędu. Tydzień później miałam już pierwsze pieniążki na koncie – wyjaśnia pani Paulina.

- Nie spodziewałem się, że tak szybko może to ruszyć, tym bardziej, że kupę czasu czekaliśmy  na jakimikolwiek odzew – dodaje pan Łukasz.

Po emisji reportażu odezwali się także nasi widzowie, którzy wsparli rodzinę pani Pauliny i pana Łukasza. Spełniło się także największe marzenie Tymoteusza – dostał  auta na pilota.

- Szał był, nie było dziecka przez dobre trzy dni od rana do nocy i kładł sobie pod łóżko, jak szedł spać – mówi pani Paulina i dodaje: - Gdyby nie wy, to byśmy dalej siedzieli na tej linii, dalej byśmy słuchali jedno i to samo, że trzeba czekać, bo są kolejki, a jak widać można było przez jeden weekend załatwić wszystko. Dziękujemy wam po stokroć naprawdę.*

* skrót materiału

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX