Powiesił się kilka dni po ataku ojca. Uratowała go matka

To opowieść o bólu, strachu przed mężem, ale też ogromnej sile przetrwania, dzięki której pani Katarzyna dalej walczy o lepsze życie rodziny. Kilka dni po ostatnim ataku męża - za który został zatrzymany - najstarszy syn Sebastian targnął się na swoje życie. Uratowała go pani Katarzyna. Niestety, chłopak jest sparaliżowany i wymaga kosztownej rehabilitacji.

41-letnia pani Katarzyna mieszka w Paszkówce niedaleko Wadowic. Kobieta wyszła za mąż 20 lat temu za Adriana K. Urodziło im się troje dzieci. Dziś Sebastian ma 20 lat, Klaudia 19, a najmłodszy Przemysław -7 lat.

- Mąż nawet nosił mnie na rękach, wydawało się, że lepszego zawiązku, małżeństwa nie można było sobie wymarzyć – wspomina pani Katarzyna.  

Niestety rodzinne szczęście szybko zamieniło się w koszmar. Jak twierdzi pani Katarzyna, mąż  nadużywał alkoholu. Awantury stawały się codziennością.

- Tylko nas bił i poniewierał nami. Nigdy do nikogo nie miał miłości. Bił cały czas  - rozpacza 19-letnia Klaudia.

- Odgrażał się, co mi zrobi, że mnie wywiezie do lasu i takie różne rzeczy. Bałam się go panicznie – mówi pani Katarzyna.  

- Co dzień przychodził pijany, awantury robił. Dzieci uciekały, Sebastian to u mnie sypiał – dodaje pani Maria, babcia dzieci. 

Adrian K. miał być coraz bardziej agresywny. Trzy lata temu zaatakował kolejny raz. Pani Katarzyna bała się, że napaści nie przeżyje.   

- Pobił mnie do tego stopnia… o mało mnie nie zabił. Uderzył w twarz, a potem trzy razy  w tył głowy z pieści, wiedział, gdzie bić – wspomina.   

Kobieta uciekła do matki.

- Jakoś się wykręciła i tu przyleciała, mąż z Sebastianem trzymali drzwi, bo chciał je wywalić. „Zabije cię, ty k***”  - krzyczał – dodaje pani Maria.

Adrian K.  został zatrzymany, trafił do więzienia tylko na 7 miesięcy. To jednak nie koniec tragedii. Kilka dni po pobiciu pani Katarzyny, jej syn - 18-letni wówczas Sebastian - targnął się na swoje życie.   

- Jego dziewczyna napisała do mnie, że Sebastian poszedł się powiesić. Wzięłam nóż  i zaczęłam biec z telefonem zaświeconym, bo to już ciemno było. Ja go odcinałam, z nożem w zębach. Spadł, rzuciłam się na kolana, ściągnęłam mu z szyi, zaczęłam wydzwaniać  – opowiada.      

Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie Sebastiana. Chłopaka uratowano, ale jest  sparaliżowany, nie mówi i wymaga stałej opieki mamy.

- Każdego dnia, jak odsysam Sebastiana, to jest walka o życie, o oddech, żeby się nie spiął, żeby nie zagryzł wargi.  On nigdy nie został pochwalony za nic przez ojca, nigdy mu nie powiedział, że super, że coś ułożył, że pomógł, że jest fajny chłopak, tylko wiecznie było „debilu, debilu” - mówi pani Katarzyna.

Pani Katarzyna walczy o syna. O pieniądze na rehabilitację, ale to koszt około 4 tysięcy złotych miesięcznie. To dla rodziny majątek.

- Jakbyśmy go tak zostawili na dwa tygodnie bez żadnego ruchu, bez niczego, to on w pewnym momencie by się zwinął w kulkę. U Sebastiana spędzam godzinę dziennie, a taka rehabilitacja w jego przypadku około 1- 2 godziny trzy razy w ciągu dnia – tłumaczy pan Marek, rehabilitant. 

- Zbieram nakrętki, jeżdżę po szkołach, po osobach prywatnych, wszystko to jest pieniądz. Jak zostałam sama, nie miałam za co żyć, zbierałam złom, by mieć na chleb – mówi pani Katarzyna.

Kobieta walczy o zdrowie syna. Marzy o wyprowadzce ze starego domu rodziców. Adrian K. mieszka kilka kilometrów dalej. Obecnie znów jest w areszcie za pobicie swojej nowej partnerki. Rodzina boi się o swoje życie.

- Cały czas wydaje mi się, że on gdzieś jest, że nas obserwuje i któregoś dnia nas zabije albo spali dom – mówi 19-letnia Klaudia.

Jeżeli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją: interwencja@polsat.com.pl, tel. 22 514 41 26

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX