Biznes kosztem innych w Oleśnicy
Dzierżawcy hotelu i restauracji w Dworku Spalice w Oleśnicy zostali eksmitowali z powodu długów, z dnia na dzień zostawiając swoich klientów i byłych już pracowników w poważnych kłopotach. Ci pierwsi stracili zaliczki i rezerwacje imprez okolicznościowych, ci drudzy zostali bez świadectw pracy i pensji. Są też inni poszkodowani.
- Ja zostałam oszukana na 2 tys. zł, to miało być przyjęcie mojego syna, przyjęcie komunijne w tym roku, w maju. Deklarował się pan, że odda mi do 15 stycznia te pieniążki, do tej pory nie zostały wpłacone – mówi pani Anna z Oleśnicy, która jest jedną z kilkudziesięciu osób poszkodowanych przez byłych już dzierżawców Dworku Spalice.
Spółka, która wynajmowała obiekt, została eksmitowana za długi. Byli dzierżawcy pobrali zaliczki na różne imprezy okolicznościowe. Pieniędzy nie zwrócili.
- Spółka jest mi winna 2304 zł - mówi pan Łukasz, który stracił zaliczkę na imprezę urodzinową syna.
- Straciłam tysiąc złotych, to miały być chrzciny mojego syna – dodaje pani Magda. Podobną kwotę stracił pan Paweł, szykujący przyjęcie z okazji komunii dziecka.
- To miała być osiemdziesiątka mojej mamy, praktycznie na trzy dni przed imprezą myśmy się dowiedzieli, że imprezy nie będzie – wspomina pani Elżbieta.
Po informacji w lokalnej prasie i mediach społecznościowych zgłosiły się 23 osoby. Nie wiadomo, czy to wszyscy poszkodowani. Bartosz K., odpowiedzialny w trzyosobowej spółce za kontakty z klientami, podpisał niektórym oświadczenia, że zaliczki będą zwrócone.
To oświadczenie pełnomocnika spółki:
„Spółka zmuszona była odwołać planowane przyjęcia okolicznościowe. Jednak sukcesywnie oddaje swoje zobowiązania. Spółka nigdy nie odwoływała się od odpowiedzialności za zaistniałą sytuację, a wszystkich dotkniętych jej skutkami jeszcze raz serdecznie przeprasza.”
- Podpisał mi papier, że odda mi te pieniążki, ale do tej pory jest cisza – mówi pani Anna.
- Jak ktoś bankrutuje, to nie stać go na to, żeby otworzyć kolejną restaurację. Jak ktoś komuś jest winny pieniądze, to najpierw oddaje te pieniądze, a potem próbuje coś robić – zauważa pani Diana, kolejna poszkodowana.
- Sprawa ma dalszy bieg w wyższych organach, o tym wszystkim niestety nie mogę informować ze względu na dobro śledztwa, które trwa. Wszyscy ci ludzie otrzymają zwrot wpłaconych zadatków. Z tym że tylko muszą na tę chwilę poczekać, ponieważ kwota ogólna nie była mała, musimy po prostu te środki uzbierać – zapewnia Bartosz K., właściciel spółki.
Poza klientami, poszkodowanymi są też byli pracownicy spółki, kilkanaście osób personelu nie otrzymało wypłat za listopad. Na listę wierzycieli wpisują się także przedsiębiorcy, którzy współpracowali z byłymi dzierżawcami obiektu.
- Najpierw były to drobne przesunięcia, kilkudniowe, później niestety doszło do tego, że tych pieniędzy nie dostaliśmy w ogóle za listopad. Od lipca zeszłego roku niestety nie były płacone nasze składki zdrowotne. Nie otrzymaliśmy jeszcze świadectw pracy, dodatkowo nie wiemy, jak urząd skarbowy rozliczymy, ponieważ nie otrzymaliśmy też PIT-ów – przyznaje Patrycja Mysiorek,
- My dostarczaliśmy im warzywa i owoce na imprezy przez półtora roku. Urosło zadłużenie do ponad 10 tys. zł. Do tej pory nie zostało to spłacone. W tej chwili sprawa została skierowana do sądu o natychmiastowy nakaz zapłaty – dodaje Artur Kluziak, poszkodowany przedsiębiorca.
- Na tę chwilę prowadzimy postępowanie w kierunku oszustwa, czyli sprawdzamy, czy doszło do wyczerpania znamion przestępstwa oszustwa i na jakiej zasadzie ono polegało. W każdej chwili mogą zgłaszać się osoby, które czują się poszkodowane w tej sprawie i będziemy dołączać te informacje do całości postępowania – informuje Aleksandra Pieprzycka z Komendy Powiatowej Policji w Oleśnicy.