Zabójstwo z zemsty? Nowe fakty w sprawie zbrodni w Płocku
Ta zbrodnia wstrząsnęła Płockiem. Nieoficjalnie mówi się o tym, że 20-letni Rafał C., dostawca pizzy, był prześladowany przez swoich późniejszych zabójców. Ci, posługując się jego danymi, mieli wyłudzać bankowe kredyty. Rafał C. miał w czasie policyjnego przesłuchania nie wziąć na siebie odpowiedzialności za owe działania, co przez prześladowców zostało uznane za zdradę. Sprawcy, za to co zrobili, resztę życia mogą spędzić w więzieniu.
W poniedziałek 27 stycznia pracujący jako dostawca pizzy 20-letni Rafał C. nie wrócił jak zwykle po pracy do domu. Zaniepokojona rodzina mężczyzny zawiadomiła policję oraz wszczęła poszukiwania na własną rękę.
- To był poniedziałek. Ja z córkami byłyśmy pod Płockiem, wracałyśmy i mówię: wejdziemy do Rafała do pracy w Płocku, w tej pizzerii. I spotkaliśmy tam właśnie jego byłą dziewczynę i ona mówi, czy widziałam Rafała, czy mam z nim kontakt… I ja tam z pizzerii dzwoniłam do niego, ale już miał wyłączony telefon. Zapytałam się chłopaków ze zmiany: o której Rafał wyjechał? Sprawdzili i mówi, że o 16:10 wyjechał. Czyli godzina dwadzieścia i nadal go nie ma i mówi: niepokoimy się - relacjonuje krewna Rafała C.
- Miał przyjechać, to nigdy się nie zdarzało. Miał pracę od 11 do 17, tak kończył zmianę. No i nie odbierał telefonu. Potem zadzwoniłam na policję koło północy, zgłosiłam to i ten pan właśnie dyżurny ujawnił mi informację, gdzie była ostatnia dostawa. To jest taka nieciekawa okolica, bo po jednej stronie domy, po drugiej las, stara cukrownia - dodaje.
Krewna: Pojechałam z tatą, o godzinie pierwszej wyjechaliśmy i pojechaliśmy na to miejsce i samochód tam był. Był cały zaszroniony, szyba była otwarta od kierowcy do oporu, kluczyki w stacyjce, czapka jego firmowa normalnie zostawiona na desce rozdzielczej, terminal był pośrodku tak samo.
Reporter: I co pani pomyślała, jak pani to zobaczyła?
Krewna: No to tak wyglądało, jakby na chwilę miał wyjść.
Już następnego dnia policja zatrzymała trzech mężczyzn, którzy przyznali się do uprowadzenia Rafała C. Żaden z podejrzanych nie przyznał się do zabójstwa, lecz jeden z nich wskazał miejsce ukrycia zwłok 20-latka.
- To 8:30, środa była. O godzinie 15 zadzwonił pan i powiedział: znaleźli go, ale nie są pewni i musimy to potwierdzić. I kazali przyjechać w czwartek rano na komisariat. Pojechaliśmy i okazano mi zdjęcia i to był Rafał - relacjonuje krewna.
- Była to zaplanowana wcześniej zbrodnia, a dopuścili się jej znajomi pokrzywdzonego. 27 stycznia w godzinach popołudniowych zwabili oni pokrzywdzonego zamawiając pizzę w pizzerii, gdzie jest on zatrudniony jako dostawca. Następnie, już po przywiezieniu pizzy, wspólnie ją zjedli razem z pokrzywdzonym. Następnie przez zaskoczenie doprowadzili do jego obezwładnienia przy użyciu taśmy klejącej oraz plastikowych zacisków, włożyli do bagażnika, wywieźli około 100 km od Płocka, w okolice Rypina i tam w lesie pozbawili go życia, a następnie zwłoki zakopali - mówi Iwona Śmigielska-Kowalska z Prokuratury Okręgowej w Płocku.
Ta zbrodnia wstrząsnęła Płockiem. Prokuratura na razie nie ujawnia motywów, ale nieoficjalnie mówi się o tym, że Rafał od dłuższego czasu był prześladowany przez swoich późniejszych zabójców.
- Policja poinformowała: Rafał po prostu miał być „słupem”. Jeździł na przesłuchania i miał za to sprawę w sprawie wyłudzeń i oszustw internetowych. To chodziło o odkurzacz za jakieś 800 złotych - mówi krewna Rafała C.
- Ten małolat, co go zabili, to był dobry chłopak. On bardzo dobrze się uczył i musieli go mocno sterroryzować. Wzięli i na „słupa” go zrobili. Rodzice poszli na policję, bo znaleźli dokumenty, że jakieś kredyty brali na niego, cała ta trójka. Mama poszła na policję. I nie miała być sprawa, tylko oni mieli we trzech być przesłuchiwani do tej sprawy o te wyłudzenia. I oni się bali o te wyłudzenia, pewnie wyroków, o to chodziło - mówi znajomy zamordowanego chłopaka.
Reporter: To tak to organizowali i w 24 godziny ich złapali?
Znajomy Rafała C.: No bo jeden powiedział, gdzie jest ciało. I na pewno nie byli też normalni, tylko byli naćpani. Oni walili towar, to jest w 100 proc. pewne. Jakaś amfetaminka w grę wchodziła, czy coś. Jak jest ktoś odważny po narkotykach, później schodzi i doszło do nich, co zrobili, ktoś musiał coś powiedzieć. A i tak by doszli, i tak by doszli prędzej czy później. To tylko była kwestia czasu.
Prokuratura trzem młodym mężczyznom przedstawiła zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Sprawcy, za to co zrobili, resztę życia mogą spędzić w więzieniu.
- Mamy do czynienia ze zbrodnią, w której dolna granica zagrożenia to jest 12 lat pozbawienia wolności, czyli od 12 lat do dożywocia - mówi Iwona Śmigielska-Kowalska z Prokuratury Okręgowej w Płocku.