Zapłacili za pobyt w... nieistniejącej kwaterze
Co roku, w trakcie sezonu, na portalach ogłoszeniowych pojawia się coraz więcej ogłoszeń wynajmu domków i apartamentów, które po prostu nie istnieją. Istnieją za to ich klienci, którzy przed wyjazdem wpłacają zaliczki, a na miejscu okazuje się, że noclegu nie ma. Dla pary z Wieliczki skończyło się to powrotem do domu jeszcze tego samego dnia.
Gdzie zatrzymać się w trakcie urlopu? To pytanie zadają sobie wszyscy turyści przyjeżdżający do Zakopanego, a co roku jest ich ponad 4 miliony. W trakcie sezonu na portalach ogłoszeniowych pojawia się coraz więcej ogłoszeń domów i apartamentów oferujących miejsca noclegowe. Pani Katarzyna i jej narzeczony mieszkają w Wieliczce. Na urlop wybrali się przed Sylwestrem, gdy odwiedzających jest najwięcej.
- Ten wyjazd z naszej strony był spontaniczny. Zaczęło się od tego, że w Wigilię Robert mi się oświadczył. Chcieliśmy po prostu to jakoś uczcić. Szukaliśmy wcześniej w pensjonatach, ale niestety wszystko było już zajęte. Na portalu OLX pojawiło się prywatne ogłoszenie, gdzie pan oferował dwie, trzy doby noclegu - mówi pani Katarzyna Godzyń.
- Odbyliśmy rozmowę telefoniczną, dogadaliśmy termin, liczbę osób i kwotę zadatku - 220 złotych - dodaje Robert Wójtowicz.
- Potwierdził odbiór pieniędzy SMS-em. Wyjechaliśmy jeszcze tego samego dnia. Potem jednak okazało się, że jest poza zasięgiem. Myśleliśmy, że może jest gdzieś w pracy, że mógł mu się rozładować telefon - tłumaczy pani Katarzyna.
Gdy para przyjechała pod wskazany adres, nikt nie otworzył im drzwi.
- Popytaliśmy w okolicznych domkach i w którymś dowiedzieliśmy się, że takich osób jak my było dzisiaj co najmniej osiem. Było już wiadomo, że zostaliśmy oszukani - mówi pan Robert.
Okazało się, że w miejscu, w którym znajdować miał się apartament, jest… przychodnia lekarska. Jak twierdzą właściciele okolicznych kwater, jednego tylko dnia pojawiło się tam około trzydziestu poszkodowanych osób.
- Ludzie znajdują ogłoszenie na OLX, wpłacają zaliczki, a później nagle strona znika. Nikt nie odbiera telefonu, a oni przyjeżdżają. Trwa to już od pół roku, policja nie jest w stanie ustalić kto to - mówią sąsiedzi nieistniejącej kwatery.
Piotr Hoły od urodzenia mieszka w Zakopanem. Prowadzi portal, na którym zamieszcza sprawdzone ogłoszenia wynajmu miejsc noclegowych. I jak twierdzi, co roku odzywają się do niego osoby poszkodowane przez oszustów. W 2018 roku rekordzista na jednym tylko ogłoszeniu oszukał ponad sto osób.
- Oszuści coraz lepiej starają się przygotować ofertę, na którą naciągają, a ludzie głównie podążają jednak za ceną - mówi pan Piotr, który radzi, jak nie dać się oszukać.
- Ten region ma określony typ architektury i jeżeli ktoś na tym ogłoszeniu widzi domek typu bawarskiego czy duży przestronny parking, to w Zakopanem nie ma takich miejsc i już samo to powinno wzbudzić jakieś podejrzenia. Przed rezerwacją można sprawdzić adres na Google Maps lub znaleźć telefon przez wyszukiwarkę - twierdzi ekspert.
Pani Katarzyna i jej narzeczony do wieczora szukali innego noclegu - nie udało się. Wrócili do domu, a sprawę zgłosili na policję. Śledztwo jest w toku. Jak udało nam się dowiedzieć, oszust pieniądze wypłacał na terenie Łodzi, w tej chwili jest poszukiwany.
- Chyba bardziej niż straconymi pieniędzmi byliśmy zawiedzeni tym, że nasze plany legły w gruzach. Byliśmy przygotowani na to, że zostaniemy na miejscu. Tym bardziej, że była fantastyczna atmosfera, nie chcieliśmy wracać do domu - podsumowuje pani Katarzyna.*
*skrót materiału
jhnat@polsat.com.pl