Padł ofiarą podwójnego ubezpieczenia. Stracił samochód
Pan Sławomir skorzystał z oferty leasingowej jednego z banków i kupił sobie samochód. Gdy pierwsza polisa ubezpieczeniowa dobiegała do końca, mężczyzna zawarł nową umowę z wybraną przez siebie firmą. Wszystko za zgodą banku. Okazało się jednak, że bank w imieniu pana Sławomira zawarł polisę ubezpieczeniową AC i OC. Tym samym mężczyzna miał dwie umowy ubezpieczeniowe na jeden samochód. Gdy odmówił zapłaty, odebrano mu samochód, a dwa tygodnie później go zlicytowano.
50-letni Sławomir Ożóg mieszka w Przybędzy w województwie śląskim. Prowadzi firmę budowlano-brukarską. Kilka lat temu przedsiębiorca kupił samochód, korzystając z oferty leasingowej jednego z banków z Wrocławia. Samochód służył mężczyźnie do pracy. Niestety, mimo regularnie spłacanych rat, pan Sławomir stracił swoje auto oraz kilkaset tysięcy złotych.
- Kończyło się pierwsze ubezpieczenie AC i OC. Dostałem od firmy leasingowej ofertę. Wybrałem jedną i poprosiłem o akceptację, bo takie były wymogi. Akceptację otrzymałem - relacjonuje mężczyzna. - Wykupiłem to ubezpieczanie. Wszystko załatwione. Telefonicznie mnie pani poinformowała, że jest ok. Samochód jest ubezpieczony i mogę się nim poruszać. Problem zaczął się po dwóch tygodniach, gdzie dostałem od firmy leasingowej fakturę na 5300 złotych z tytułu podwójnego ubezpieczenia - dodaje.
Zszokowany przedsiębiorca starał się wyjaśnić tę sprawę. Niestety, bank nie czekał. Kilka tygodni później pan Sławomir dowiedział się, że leasingodawca zerwał z nim umowę. Na początku stycznia tego roku firma windykacyjna w asyście policji odebrała mężczyźnie samochód. Obciążano go także opłatą: 24 tysięcy złotych z tytułu kosztów egzekucji.
- Według mnie działanie prokuratury było bezprawne. Potwierdzeniem tego jest orzeczenie Sądu Rejonowego w Żywcu, który odmówił przeprowadzenia czynności przez prokuratora - twierdzi adwokat Maciej Harat, pełnomocnik pana Sławomira.
- Policja wpadła jak gangsterzy na podwórko. Tylko od razu im samochód wydać. Zrobili ze mnie w biały dzień złodzieja - mówi pan Stanisław.
Auto miało być zabezpieczone na parkingu policyjnym do czasu wyjaśnienia sprawy. Po dwóch tygodniach pan Sławomir dowiedział się, że samochód został sprzedany.
Problemy z tym samym bankiem ma także pan Marek, przedsiębiorca z Poznania. W 2018 roku mężczyzna kupił samochód w leasingu. Niestety, mimo regularnie spłacanych rat, pan Marek może niebawem stracić swój samochód i zainwestowane blisko 55 tysięcy złotych. Powodem jest – podobnie jak w przypadku pana Sławomira – podwójne ubezpieczanie.
- Bank bez mojej wiedzy zawiązał nowa polisę. Przyszła faktura do opłacenia na kwotę 5 tysięcy złotych. Nie zapłaciłem. Zapłaciłem raty tak, jak miałem - do końca miesiąca. Pieniądze, które wpłaciłem na raty za samochód, zostały przeksięgowane na fakturę za polisę - mówi mężczyzna.
Obaj przedsiębiorcy czują się oszukani. Pan Marek postanowił nie czekać, aż bank pozbawi go samochodu. Przyjechał do Wrocławia, do siedziby banku, by wyjaśnić sprawę. W oddziale skierowano go na… infolinię. My także skierowaliśmy do banku prośbę o wyjaśnienia sytuacji. Otrzymaliśmy oświadczenie.
"Pomimo dostarczenia przez Pana Sławomira Ożóga opłaconej polisy, nie spełniała ona Ogólnych Warunków Ubezpieczenia Leasingowego (…) Santander Consumer Multirent z własnej inicjatywy dał Panu Sławomirowi Ożógowi możliwość dostarczenia polisy spełniającej wymogi po terminie określonym w OWUL. Polisa zgodna z wymogami określonymi w OWUL wpłynęła do Santander Consumer Multirent dopiero 12.07.2017 r. czyli 15 dni po wygaśnięciu poprzedniej polisy".
Okazuje się, że osób niezadowolonych ze współpracy z tym bankiem jest więcej. Obecnie przed wrocławskim sądem toczy się 14 podobnych spraw. Pan Sławomir liczy na pomoc sądu. Samochodu już nie odzyska, ale ma nadzieję, że sąd przyzna mu odszkodowanie.
Reporter: Czego pan teraz oczekuje?
Pan Sławomir: Przede wszystkim sprawiedliwości. Żeby ludzie winni temu zamieszaniu zostali pociągnięci do odpowiedzialności.