Po 22 latach dowiedział się, że ma dług i gigantyczne odsetki

Maciej Pichór dowiedział się, że ma rzekomy dług sprzed… 22 lat, który z powodu odsetek urósł z 1,3 tys. zł do zawrotnej kwoty 88 tys. zł! Komornik zajął mężczyźnie pół pensji. Pan Maciej twierdzi, że żadnego długu nie ma, ale trudno mu to udowodnić. Swoją firmę dawno zamknął, a dokumenty zniszczył.

65-letni Maciej Pichór z Krakowa od wielu lat pracuje za granicą. W Niemczech jest opiekunem w ośrodku pomocy społecznej. Mężczyzna w latach 90. prowadził w centrum Krakowa sklep wielobranżowy. W ubiegłym roku spokojne życie byłego kioskarza zmieniło się. Dowiedział się, że ma dług sprzed 22 lat i komornik będzie mu zajmował połowę pensji.

- Wierzyciel żądał zapłaty 1300 złotych należności głównej, ale 88 tys. zł odsetek i 7,5 tys. zł kosztów sądowych. Ja nigdy żadnych długów, kredytów w bankach nie miałem i nie mam. Zawsze starałem się wszystko na czas płacić. Okazało się, że komornik wysyłał do mnie pisma na adresy, pod którymi już nie przebywałem – opowiada Maciej Pichór.

Zszokowany mężczyzna zaczął wyjaśniać sprawę. Okazało się, że dług to rzekomo niezapłacona przez kioskarza faktura z marca 1998 roku. Po analizie dokumentów okazało się, że wierzyciel, czyli dystrybutor prasy do sklepu pana Macieja, w tym samym czasie wystawił więcej podobnych faktur.

- To był dług za dostarczane prasy. W umowie miałem taki punkt, że jeżeli nie zapłacę jednej faktury, to nie będzie dalszych dostaw. A było jeszcze osiem. Niestety, w 2012 roku wszystkie dokumenty zostały zmielone, bo taka jest procedura. Moje faktury, które zapłaciłem i zdeponowałem, też zostały zmielone. I w tej chwili jako strona nie mam się na co powołać – mówi pan Maciej.

- Dokumenty finansowe na potrzeby podatkowe przechowuje się 5 lat. Nawet banki brakują dokumenty po 5 latach – tłumaczy Tomasz Parol, doradca ds. długów.

Znaleźliśmy firmę, która żąda od pana Macieja astronomicznej kwoty. Nikt nie chciał z nami rozmawiać. Po kilku dniach dostaliśmy oświadczenie firmy.

„Preferujemy zawsze normalne załatwienie spraw, zanim skierujemy sprawę do Sądu. Pan Pichór nie podejmował prób polubownego załatwienia sprawy. (…) W tej całej historii, nie ma żadnego „rzekomego” długu, tylko faktyczny brak zapłaty za towar i dalsze świadome unikanie tej zapłaty przez dłużnika. Za konsekwencje tej sytuacji odpowiada sam Pan Pichór. Prawdopodobnie liczył na to, że uda Mu się uniknąć tej zapłaty”.

- Dłużnik musi bardzo dobrze znać prawo, musi powołać się na zarzut przedawnienia. Jeżeli nic nie robi, to sąd uważa, że wierzytelność jest zasadna. Może być tak, że dłużnik nic nie wiedział. Bardzo często postępowanie sądowe dzieje się poza percepcją dłużnika – tłumaczy Tomasz Parol, doradca ds. długów.

- Chyba każdy, kto pracuje w naszej kancelarii, kojarzy tę sprawę. Natomiast nie jestem upoważniony, by jakichkolwiek informacji w tej sprawie udzielać – słyszymy od pracownika kancelarii komorniczej, która ściąga dług.

Upoważniona jest krakowska izba komornicza, która analizowała sprawę pana Macieja.

Tam wyjaśniono nam, że komornik nie miał obowiązku sprawdzenia aktualnego miejsca zamieszkania pana Macieja. Dlatego mężczyzna winą za swoje problemy obarcza firmę, która żąda od niego astronomicznej kwoty i która podała komornikowi niewłaściwy adres zameldowania.

- Dopiero od 21 sierpnia 2019 roku komornik jest zobowiązany do obligatoryjnego badania terminu przedawnienia tytułów wykonawczych. Nasz bohater ma jeszcze możliwość złożenia wniosku o umorzenie, jeżeli przed wszczęciem postępowania egzekucyjnego tytuł wykonawczy uległ przedawnieniu – mówi Dominika Barańska z Izby Komorniczej w Krakowie.

- Mimo że są przepisy, które nakazują ukrócenie tego hodowania długów i odsetek, to ciągle jakaś pula starych historii istnieje. I pan Maciej jest tego ofiarą – komentuje Tomasz Margol, dziennikarz Wirtualnej Polski.

Pan Maciej poprosił o pomoc prokuraturę. Mężczyzna liczy, że na jej wniosek sprawa trafi do sądu. Wtedy będzie mógł udowodnić swoją niewinność oraz powołać się na przedawnienie długu. Zgodnie z nowymi przepisami dług po 6 latach powinien przestać istnieć.

- To się zrobiło jakieś kuriozum prawne. To po prostu trzeba zgłosić do księgi Guinnessa – komentuje pan Maciej.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX