Wiele lat pracował w Danii. Po udarze został bez renty
Sylwester Klawiński z Rzepina przez wiele lat pracował w Danii wykonując prace budowlane. Przeżył tam poważny wypadek w pracy, a następnie udar, po którym polski pracodawca kazał przewieźć pana Sylwestra do Polski. Zdrowie nie pozwala mu już zarabiać. Mężczyzna rok czeka na przyznanie renty.
Sylwester Klawiński mieszka ze swoją rodziną w Rzepinie w województwie lubuskim. Mężczyzna pracował za granicą, ostatnio był zatrudniony w Danii. W 2014 roku pan Sylwester miał wypadek w pracy.
- Pracowałem jako szpachlarz, wykończenie wnętrz. W sumie w Danii spędziłem ponad 10 lat, zawsze starałem się pracować w firmach, gdzie była to praca legalna. Do wypadku doszło w drodze z pracy. Samochód firmowy, bus. Akumulatory są dwa pod siedzeniem i jeden z nich wybuchł – opowiada Sylwester Klawiński.
- Mamy tylko dokumentację medyczną z leczenia w Polsce, nie mamy zaświadczenia, że tam ten wypadek był czy że był zgłoszony w ogóle. On tylko zapewniał męża cały czas, że to odszkodowanie będzie – mówi Monika Klawińska.
- Ze słów pracodawcy wynika, że pokrzywdzonemu zostało przyznane odszkodowanie na terenie Danii. Miał rzekomo uzyskać 11 tys. koron za wypadek związany z poparzeniem, natomiast jak wiemy, te pieniądze do pokrzywdzonego nie dotarły – informuje Roman Witkowski z Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.
Pan Sylwester wyleczył nogę i wrócił do pracy do Danii. W 2017 roku źle się poczuł. Jak twierdzi, pracodawca nie zawiózł go do szpitala, mężczyzna został przewieziony do Polski. Okazało się, że miał udar.
- Przyszedł, zakomunikował mojemu koledze z pokoju, że kupił bilet na prom i ma wziąć mnie wsadzić w samochód i przewieźć do Polski, bo tu szybciej uzyskam pomoc i tutaj się mogę leczyć – twierdzi Sylwester Klawiński.
- Mąż świecił się na czerwono, bo niby ubezpieczenie e-wuś nie, kartę, co mąż miał też nie, bo jest do nagłych wypadków, trzeba było prywatnie wszędzie chodzić – dodaje Monika Klawińska.
46-latek nie wrócił już do pracy. W 2019 roku miał drugi udar. Komisja lekarska uznała, że mężczyzna wymaga opieki drugiej osoby. Pan Sylwester zaczął starać się o rentę międzynarodową. Do tej pory jej nie otrzymał.
- Kawałek po domu to sam przejdę, gdziekolwiek dalej, muszę już mieć wózek inwalidzki. Tym bardziej, że nie wytrzymuje już ta zdrowa noga. Na komisji lekarskiej przyznano mi I grupę inwalidzką. To już minął ponad rok, a nie dostałem ani grosza renty . To się tak ciągnie, bo strona duńska czy też były pracodawca nie przedstawił okresu składkowego – mówi pan Sylwester.
- Kilkakrotnie wysyłaliśmy pisma do instytucji duńskich z prośbą o pilne przesłanie niezbędnego zaświadczenie o okresie ubezpieczenia, jak i również o okresie zamieszkiwania w Danii, ten dokument jest niezbędny, żeby przyznać rentę – tłumaczy Krystyna Michałek, rzecznik ZUS Województwa Kujawsko-Pomorskiego.
Kontaktujemy się telefonicznie z mężczyzną, u którego pracował pan Sylwester.
- Moje oficjalne stanowisko w sprawie pana Sylwestra jest takie, że stanę na głowie, żeby temu człowiekowi pomóc. Pomogłem panu Sylwestrowi i pomogę mu też w tej chwili, skontaktowałem się z panią adwokat, która zajmie się sprawą Sylwestra i na pewno rozwiążemy tą sprawę bardzo szybko – zapewnia.
- Od lutego mija rok, a on się nie odezwał. Jego stać, żeby pojechać na wczasy, mnie nie stać, żeby pojechać do lekarza z mężem albo wykupić leki - mówi Monika Klawińska.
Państwo Klawińscy są w trudnej sytuacji. Utrzymują się jedynie z pomocy społecznej. Pani Monika zgłosiła sprawę do prokuratury. Małżeństwo chce otrzymać tylko to, co należy się panu Sylwestrowi: odszkodowanie i rentę.
- Całe postępowanie dąży do tego, żeby ustalić, czy doszło do zarejestrowania pokrzywdzonego przez pracodawcę na terenie Danii. Na tym etapie jeszcze zarzutów nie przedstawiono – informuje Roman Witkowski z Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.
- Mąż jak miał załamanie po tym leczeniu, to powiedział, żeby go oddać do hospicjum, jak będzie z nim gorzej. Dzieci też się popłakały, powiedzieliśmy, że go nie oddamy – mówi Monika Klawińska.
- Mam ogromny żal do niego, że tak mnie potraktował, skrzywdził mnie, ale bardziej skrzywdził moją rodzinę – dodaje pan Sylwester.