Sąsiad nękał, później zabił
Niewinna znajomość z sąsiadem doprowadziła Barbarę Rabczewską do tragedii. Cezary F. zaczął prześladować panią Barbarę. Dzwonił, pisał, nieustannie ją śledził. Potem pojawiły się także groźby. Pani Barbara poszła na policję. Zgłosiła, że czuje się zagrożona. Mimo dostarczonych przez nią dowodów, policjanci nie zrobili nic. Pani Barbara musiała zginąć, żeby służby zajęły się jej sprawą.
Barbara Rabczewska miała 49 lat. Mieszkała w Mrągowie i pracowała jako sprzątaczka. Była rozwódką, matką dwóch dorosłych synów. Kilka lat temu w jej życiu na stałe jednak zagościł ktoś jeszcze…
- Na samej górze miał okno, więc on miał idealny widok na wszystko, co się działo u mamy. Miał radiostację na nasłuch policyjny, która została znaleziona, więc podsłuchiwał wszystkie rozmowy policjantów – mówi Damian Rabczewski, syn zamordowanej.
W 2015 roku pani Barbara poznała 50-letniego Cezarego F., miejscowego mechanika samochodowego, sąsiada z bloku obok. Razem wyprowadzali swoje psy. Spacerowali po okolicy i tak było przez trzy lata.
- Ona już się czuła, jakby on ją dusił. Osaczał ją – mówi siostra zamordowanej.
- Z jakiegoś powodu może ona okazała mu na tyle zainteresowania, że on gdzieś w swojej głowie stwierdził, że ona jest tą osobą, przed którą on może w jakiś sposób się otworzyć – mówi Łukasz Wroński z Centrum Psychologii Kryminalnej.
- Wydzwaniał do niej z 900 czy 1000 razy, z wielu numerów – mówi pan Damian.
- Stawał z psem pod blokiem i potrafił stać po 20 – 30 minut, aż nie zobaczył, że ktoś się na niego patrzy i wtedy uciekał. Kiedy porządkowaliśmy mieszkanie, znaleźliśmy w lodówce pełno bochenków chleba. Mrożone warzywa. Mama mroziła chleb, ponieważ bała się już wychodzić ze swojego domu, nawet do sklepu. – mówi pan Damian.
- Mi nie jest żal tej kobiety, absolutnie. Musiała mu coś zrobić. Coś takiego, co nie wybacza się - mówi siostra Cezarego F.
- Mama składała zawiadomienia na policję od końca czerwca. Tych zgłoszeń mogło być z pięćdziesiąt – mówi pan Damian.
- Ja nie wierzę, że pani Basia nie powiedziała policjantom, że się boi, że ją zabije. Ona na pewno im to powiedziała - mówi partnerka pana Damiana.
- Mieli wszystkie podstawy, żeby go zatrzymać. Ukrywał się, nie stawiał się na policji, groził. Gdyby policjanci zrobili, co do nich należy, to moja mama żyłaby – mówi pan Damian.
Jest 12 września 2018 roku. Około godziny 22 pani Barbara kładzie się spać. Gdy gaśnie światło, Cezary F. znowu pojawia się przed jej domem. Tym razem sprawy przybierają jednak tragiczny obrót.
- Podstawił drabinę, wszedł po niej, rozwalił pół szyby, otworzył sobie drzwi. Przeszedł przez salon i skierował się wprost do sypialni, gdzie mama spała. Wszedł do pokoju i oddał osiem strzałów mordując ją, w tym jedno w serce. Nawet widać, jak jedna kula odbiła się i uszkodziła łóżko. Musiała przejść przez ciało mojej mamy i po prostu się zatrzymać na tym łóżku. – opowiada pan Damian.
Reporter: Czy po zabójstwie policjanci tuszowali to, że nie zrobili wcześniej nic?
- Tak. Mamy wyciąg z elektronicznego rejestru śledztw, na którym widać antydatowanie zgłoszenia przestępstwa przez moją mamę. Dzień po morderstwie zostało wprowadzone w system - mówi pan Damian.
- Policjanci powinni dostać zarzuty nawet o współudział. Tak się zachowują policjanci? Oni powinni zapewniać nam bezpieczeństwo – mówi partnerka pana Damiana.
Ciało pani Barbary zostało znalezione dzień po morderstwie. Policja rozpoczęła wówczas obławę na Cezarego F. Rozesłano komunikaty do mediów. Zarządzono blokadę dróg. Po kilkunastu godzinach mężczyznę udało się znaleźć. Cezary F. został aresztowany. Prokurator postawił mu zarzut zabójstwa. Wszczęto również śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych przez policjantów prowadzących sprawę pani Barbary. Kilka miesięcy temu zostało ono jednak umorzone.
- Nie da się w pełni wykazać, że ktoś celowo naruszył, nie dopełnił obowiązku, czym spowodował zaistnienie tego przestępstwa zabójstwa i śmierci pokrzywdzonej. Nie powinni tego robić, co znalazło odzwierciedlenie z tego, co wiem w postępowaniu służbowym prowadzonym przez Komendę Wojewódzką Policji - mówi Krzysztof Stodolny, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
W grudniu zeszłego roku sąd nakazał wznowienie sprawy. Stwierdził, że policjanci powinni zatrzymać Cezarego F., zanim ten zdążył wyrządzić krzywdę pani Barbarze. Prokuratura umorzyła jednak śledztwo po raz drugi. A Cezarego F. postanowiła skierować na obserwację psychiatryczną.
- Mam nadzieję na sprawiedliwy wyrok w tej sprawie. To było zrobione z zimną krwią. Śmierć za śmierć – mówi siostra pani Barbary.
- On może dalej chcieć dokończyć swoje dzieło, ale nie pozwolę na to – mówi pan Damian.