Nie żyje niewidomy Marian Baczyński. Co z jego psem przewodnikiem?
To czwarta część naszej redakcyjnej opowieści o niewidomym Marianie Baczyńskim. Ruszyliśmy 6 lat temu, gdy 74-letni senior po 10 latach musiał pochować psa przewodnika. Wówczas, dzięki nagłośnieniu sprawy, znalazł się sponsor, który wyłożył ponad 20 tys. zł na nowego psa. Roki pomagał panu Marianowi do stycznia, kiedy mężczyzna zmarł. Historia 9-letniego Rokiego toczy się dalej...
Historię niewidomego staruszka ze Świeradowa-Zdroju przedstawialiśmy w kilku reportażach. Pierwszy raz 6 lat temu. O tragicznej sytuacji, w której znalazł się pan Marian Baczyński dowiedzieliśmy się z listu, który przyszedł do naszej redakcji.
„Piszę do państwa ponieważ wzruszył mnie los niewidomego pana ze Świeradowa-Zdroju. Jest to osoba starsza, samotna i schorowana. Na pomoc sąsiadów nie ma co liczyć. W kwietniu tego roku stracił swojego psa przewodnika. Pies był dla niego wszystkim. Bez niego nie może sobie poradzić w życiu codziennym. Został uwięziony we własnym mieszkaniu. Proszę, pomóżcie mu” – napisano.
- Diego miał 12 lat, żył ze mną 10. Był mi bliższy niż członek rodziny. Zachorował na nowotwór, musiała być operacja – mówił nam wówczas pan Marian.
Diego operacji nie przeżył, zrozpaczony staruszek został sam. Jedynym marzeniem pana Mariana był nowy pies przewodnik, na zakup którego potrzeba było około 20 tys. zł. Po reportażu pomógł w tym anonimowy sponsor. Życie samotnego staruszka odmieniło się diametralnie.
- Ja teraz inaczej funkcjonuję, jestem niezależny od nikogo. Zakładam smycz i wychodzimy. Dzięki Rokiemu wszystkie dzienne sprawy potrafię pozałatwiać – opowiadał podczas kolejnego spotkania Marian Baczyński.
Mężczyźnie pomagał finansowo Polski Związek Niewidomych we Wrocławiu. Dopłacał do wyżywienia dla psa 200 zł miesięcznie. W pewnym momencie dofinansowanie zostało jednak wstrzymane i sytuacja biednego rencisty stała się dramatyczna.
- Dzisiaj dla siebie do domu nie mogę wiele kupić, tylko dla psa. Drobiowe mięso takie, a sobie mleko. Mam też chleb. Jak mi zostaje po opłatach 400 zł, to ileż to wyjdzie? 12 złotych na dzień. Co można kupić za 12 złotych – pytał pan Marian.
To, co stało się po emisji kolejnego reportażu, przerosło najśmielsze oczekiwania niewidomego. Ogromna rzesza ludzi, o wielkim sercu, wpłacała pieniądze, aby pomóc mu i jego psu. Zebrana kwota pozwoliła zapewnić najlepsze wyżywienie dla Rokiego i kompleksową opiekę lekarską dla psa.
- Jestem w tej chwili całkowicie szczęśliwy, bo ani pies, ani ja nie chodzimy głodni – cieszył się podczas ostatniego reportażu realizowanego 2 lata temu.
Niestety 22 stycznia tego roku pan Marian Baczyński zmarł. Miał 80 lat. Jego ostatnią wolą było, żeby jego ukochany Roki miał dalej dobrą opiekę. Tę zapewnił psu najstarszy syn pana Mariana.
- Ojciec może przeczuwał swoją śmierć, bo dosłownie kilka dni wcześniej prosił mnie, bym zaopiekował się Rokim, gdyby zmarł. On wszędzie ma swoje miejsce u mnie. Zasłużył na to, żeby po prostu tam, gdzie chce, sobie siedział, czy spał, czy bawił się. Ma spanie pod stołem, pod schodami, a najlepiej lubi koło mnie spać – opowiada Jan Baczyński, syn pana Mariana.
- Brat mieszka sam, zawsze to taka bratnia dusza. Widzę, że pies zrobił na nim duże wrażenie – mówi Robert Baczyński, średni syn pana Mariana.
Ale nie tylko radość Roki wniósł do życia 57-letniego pana Jana. Kilka dni temu, kiedy mężczyzna źle się poczuł, na własnej skórze mógł się przekonać, jak Roki służy pomocą.
- Jak ja chorowałem, to też podtrzymywał mnie na duchu. Podkładał głowę, żebym mógł podnieść się z łózka. Taki bardzo mądry pies. Wszystko rozumie, co się do niego mówi – podsumowuje pan Jan.