Szkoła w czasach kwarantanny
Z powodu szerzącej się pandemii koronawirusa 11 marca zamknięto wszystkie placówki oświatowe. W przypadku szkół podstawowych i młodszych klas liceów obowiązek realizowania programu nauczania spadł na rodziców. Wielu mówi, że to dla nich dodatkowy etat. Sprawdamy, jak radzą sobie z tą sytuacją.
- Mam momentami wrażenie, że ten program powinien być w jakiś sposób okrojony, bo tak się nie da, po prostu na full się nie da – mówi Karolina Siatkowska-Lustyk.
- Jeśli chodzi o materiały, to przychodzą nie tylko informacje od nauczycieli, ale także załączniki: karty pracy, które trzeba wydrukować, wypełnić, załączyć do maila i odesłać do nauczycieli – dodaje Edyta Gargaś.
Natasza Leszczyńska jest tegoroczną maturzystką.
- Zajęcia przygotowujące do matury odbywają się przez Internet. Dziś zdawałam nawet maturę z francuskiego, ustny egzamin – tłumaczy.
- I miejmy nadzieję z sukcesem – dodaje jej mama Barbara Leszczyńska. - W zasadzie mam wrażenie, że to wszystko przebiega bardzo dobrze, bardzo sprawnie. Jestem za to wdzięczna i tym, którzy to organizują, i tym, którzy podejmują te decyzje.
Marcin Ryczkowski, ojciec 6-klasisty Tymona uważa, że nałożono za dużo obowiązków szkolnych.
- Poza muzyką mamy zadania ze wszystkiego, łącznie z WF-em – wskazuje.
Tymon przyznaje, że nauczyciele „zadają tyle samo, ile by było podczas lekcji i pracy domowej”.
Karolina Siatkowska-Lustyk ma dzieci w wieki 7 i 9 lat. - To pierwsza i trzecia klasa, więc tych przedmiotów nie ma tak dużo, aczkolwiek już starsze dziecko ma naprawdę bogaty program. Trudności polegają na tym, że nie dopełniamy jako rodzice tej edukacji, tylko ją całościowo tworzymy, to jest dodatkowy etat. Siedząc w domu i próbując pracować, mając jeszcze do tego nauczanie domowe dwójki dzieci, to jest bardzo trudne i zajmuje często około 2 godzin. A zdarza się, że dłużej przy jednym dziecku - opowiada.
Nieco inne spojrzenie mają uczniowie. Szczególnie ci młodsi. Chociaż również im brakuje codziennych spotkań z przyjaciółmi.
- Na pewno w szkole uczenie jest lepsze, ponieważ tam można się spotkać z przyjaciółmi. Teraz wstaję około południa. Później siedzenie nad wszystkim zazwyczaj zajmuje mi 3-4 godziny. Tyle, że w każdym momencie mogę zrobić sobie przerwę – mówi 6-klasista Tymon.
- Jak chodzę do szkoły, to jestem tam dłużej i też mogę się spotkać z koleżankami. A jak w domu, to pani nam nie może wytłumaczyć tego, więc musimy to robić z książki – tłumaczy Maria Żołądź, uczennica 5. klasy.
Zamknięcie szkół wydłużono o kolejne dwa tygodnie. Wszyscy zastanawiają się przede wszystkim nad tym, kiedy i jak to się skończy.
- Jest rozważany wariant klasyfikacji uczniów w terminie, być może polegający na interaktywnych zasadach. Aczkolwiek oczami wyobraźni jestem sobie w stanie wyobrazić sobie również sytuację, kiedy rok szkolny zostanie po prostu nieco zmieniony w swoim harmonogramie – mówi Andrzej Sochocki, dyrektor szkoły podstawowej w Józefosławiu.