Oszukani przy budowie domów
Marzyli o własnych domach, rozpoczęli budowy i stracili po kilkaset tysięcy złotych. Ostrzegamy przed firmą budowlaną z Tarnowskich Gór. Po naszym ostatnim reportażu okazało się, że liczba poszkodowanych jest naprawdę duża. Ludzie wpłacają małżeństwu G. ogromne kwoty, a prace na budowie… stają.
50-letni Bogusław Filipiak wraz z żoną mieszka w Ustroniu w województwie śląskim. W Rudzie Śląskiej mieszka Joanna Zdebel. Obie rodziny kilka lat temu powierzyły oszczędności życia firmie budowlanej z Tarnowskich Gór. Marzyli o domu, a firma Katarzyny G. i Jacka G. miał im go wybudować. Dziś żałują swojej decyzji.
- Okradł nas na 200 tysięcy. Jesteśmy bez niczego. Gdyby nie mój ojciec, to byśmy nie ruszyli w ogóle z tym wszystkim. Mieszkamy w kempingu już trzy lata – mówi Bogusław Filipiak.
- W listopadzie minął dwa lata, kiedy podpisaliśmy umowę. 220 tysięcy dałam. Oprócz tego zapłaciłam za dachówkę i wszystkie rzeczy potrzebne do dachu. Czyli w sumie jest to kwota około 240 tys. zł – mówi Joanna Zdebel.
Felicja Krok jest jedną z osób, które po naszym pierwszym reportażu o firmie z Tarnowskich Gór zdecydowała się walczyć o swoje. Pani Felicja małżeństwu G. powierzyła blisko 200 tysięcy złotych. Ostatecznie kobieta od trzech lat sama kończy budowę. Kosztowało to ją na razie dodatkowych 100 tysięcy złotych. Nie jest jedyną poszkodowaną.
- Zgodziliśmy się na wszystko, nawet na przedpłaty, żeby hurtem zamówił towar i praktycznie wyszło, że pierwsza rata była 78 tys. zł. Potem było 5 tys. zł na rozruch, następnie znowu 108 tysięcy, a potem „ssał” z nas ile się dało – twierdzi pani Felicja.
Iza Tonder przekazała 250 tys. zł, Adam Grajner także. - Stan surowy zamknięty miałem za to mieć – tłumaczy,
Adam Wójcik zapłacił 360 tys. zł. -Miał zbudować dom w pół roku. Przedłużyliśmy to nawet na 9 miesięcy. I do dziś nie jest skończone. Własnymi siłami kończyliśmy, zapożyczyliśmy się też u rodziny. Dla nas rodzice kredyt wzięli, by to skończyć – mówi.
- Czas słyszę od pana Jacka, że jeżeli zerwę umowę, to płace mu 30 tysięcy zł. A on chce, żeby doszło do zerwania tej umowy, nie wywiązuje się z tego, czego się podjął – zaznacza Joanna Zdebel.
Niedawno małżeństwo G. zaczęło zamykać działające siedziby spółki. Oboje są nieuchwytni. Wraz z jedną z poszkodowanych osób udało nam się dotrzeć do Katarzyny G., która do dziś widnieje jako osoba powiązana z kilkoma spółkami budującymi domy.
Katarzyna G. współwłaścicielka firmy
- Nie będę rozmawiała.
- To jest bardzo ważna sprawa, proszę do nas wyjść.
- Nie. I proszę opuścić teren tutaj, bo tutaj jest prywatna posesja…
- Pani była razem z panem Jackiem po pieniądze. Odbieraliście je razem.
- Proszę opuścić teren bo zadzwonię po policję.
- 60 tysięcy pani odbierała z panem Jackiem ode mnie.
Sprawą firm małżeństwa G. zajęła się policja gospodarcza z Jeleniej Góry.