Bez dachów i pieniędzy
Dwa małżeństwa oskarżają Michała O. ze Zduńskiej Woli o wyłudzenie pieniędzy na budowę dachów ich domów. Jedno zapłaciło 20 tys. zł, drugie aż 12400 euro. Prace miały zostać wykonane w ciągu kilku tygodni, ale Michał O. się nie pojawił.
Pan Sebastian Morel i jego żona Agnieszka z Łodzi budują dom. W zeszłym roku szukali wykonawcy dachu. Trafili na przedsiębiorcę ze Zduńskiej Woli.
- Podpisaliśmy umowę, chcieliśmy mieć całość na piśmie., żeby nie mieć potem problemów. Wtedy wziął zaliczkę na poczet materiałów – mówi Sebastian Morel.
Prace miały trwać kilka tygodni. Jednak po wpłaceniu 20 tysięcy złotych zaliczki, kontakt z wykonawcą miał być utrudniony.
- Skontaktowaliśmy się z panem O., bp materiału na placu nie było. Powiedział, że są problemy w tartaku, bo maszyna się zepsuła i musimy jeszcze poczekać. Później powiedział, żeby jeszcze się uzbroić w cierpliwość, ponieważ bardzo chce dokończyć nasz dach, ale niestety ma jeszcze jakąś budowę za granicą i musimy poczekać – opowiada Agnieszka Morel.
W końcu cierpliwość państwa Morelów się wyczerpała i zażądali zwrotu pieniędzy. Do dziś ich nie odzyskali.
Pan Marcin Foltyn z żoną Angeliką mieszkają w Holandii. Oni również podpisali umowę z przedsiębiorcą ze Zduńskiej Woli. Mężczyzna miał rozbudować im dom i wymienić dach.
- 31 sierpnia podpisaliśmy z nim umowę, jak był u nas w Holandii. Przelaliśmy mu w sumie 12 400 euro na zakup materiałów. Miał skończyć jakiś projekt w Niemczech i przyjechać do nas. Jednak mijały kolejne tygodnie… I nagle państwo zareagowali, że będzie reportaż. Wczoraj do nas zadzwonił, że on by się chciał dogadać polubownie – opowiadają Foltynowie.
Szukamy przedsiębiorcy Michała O. w Zduńskiej Woli. W internecie mężczyzna podaje różne adresy, pod żadnym go nie zastajemy. Udaje nam się porozmawiać z nim telefonicznie.
- Zaliczki są już wracane, współpracuje razem z prokuratorem i powoli zamykam już ten cały temat.
To będzie chwilę trwało ze względu na to, co się dzieje w kraju, ale w przeciągu miesiąca góra dwóch będzie temat cały rozwiązany i zamknięty. Spokojnie się ze wszystkimi dogadam. Stało się jak się stało, muszę z tego jakoś wybrnąć – przekonuje.
Pan Sebastian zgłosił sprawę na policję i do prokuratury. Tak samo małżeństwo z Holandii. Do tej pory przedsiębiorca nie poniósł konsekwencji. Małżeństwa chcą odzyskać swoje pieniądze i dokończyć budowę domu.
- Mieliśmy tutaj już mieszkać, dzieci miały się bawić, a rok czasu to odwlekło się, odsetki za kredyt trzeba płacić, a dom jeszcze nie wykończony – podsumowuje Sebastian Morel.