Lepsze życie niepełnosprawnego ojca i syna
Przełom w życiu Piotra i Zdzisława Cegiełkowskich z Łodzi. Miasto chciało eksmitować niepełnosprawnego ojca z synem do lokalu socjalnego ze wspólną kuchnią. Za długi, które jak twierdzą mężczyźni, zostały spłacone. Rok po naszym reportażu mężczyźni cieszą z życia w mieszkaniu socjalnym o zdecydowanie wyższym standardzie.
Rok temu przedstawiliśmy historię pana Zdzisława Cegiełkowskiego i jego syna Piotra. Od kilkunastu lat niepełnosprawni mężczyźni mieszkali w mieszkaniu komunalnym w Łodzi. Pan Zdzisław 10 lat temu miał wypadek, nie chodzi. Pan Piotr choruje na stwardnienie tkanki miękkiej.
- Mieszkamy tu od 2005 roku, o stanie mieszkania nie muszą mówić, bo każdy widzi, jak wygląda. Kamienica jest do rozbiórki, mieszka tu 3 lokatorów – mówił rok remu Piotr Cegiełkowski.
Jak tłumaczył przy stwardnieniu tkanki miękkiej, pęka mi i twardnieje skóra. - Nie mogę nic w rękę wziąć, jest mi ciężko się ubrać. Tata pomaga mi założyć skarpetki, slipki, spodnie, czasami koszulę – wyliczał.
Zdzisław Cegiełkowski nie chodzi po tym, jak poślizgnął się stojąc na wannie i upadł. - Mam pozrywane ścięgna i więzadła, palce są podkurczone, nie wyprostuję ich. Do toalety to po podłodze się poruszam, na pupie. Gotuję sobie wodę wiaderko, miska na pufę i myję się – opowiadał.
Głównym najemcą mieszkania był pan Zdzisław. 69-letni mężczyzna nie zawsze miał z czego płacić czynsz, ale twierdzi, że zadłużenie zostało spłacone. Mimo tego, 2 kwietnia 2019 roku wraz z synem miał zostać eksmitowany.
- Rozprawa sądowa odbyła się zaocznie, tutaj nie ma skrzynek pocztowych, nie była dostarczona korespondencja, a więc panowie nawet nie wiedzieli o tej sprawie – wyjaśniał Marcin Wawrzyńczak, dyrektor biura interwencji społecznych w stowarzyszeniu Bratnia Pomoc.
Mężczyźni prosili o małe mieszkanie z łazienką. Po emisji reportażu ich prośba została spełniona. W marcu tego roku zamieszkali w mieszkaniu socjalnym z dużą łazienką.
- Mieszkanie jest o 4 metry mniejsze niż tamto było, ale wiadomo przyjdzie zima, to jest ciepło. Nie trzeba gazem ogrzewać, czy ewentualnie nie trzeba martwić się, żeby było ciepło – mówi pan Piotr.
Panu Zdzisławowi i panu Piotrowi funkcjonuje się teraz dużo łatwiej. Mężczyźni nie muszą już pokonywać schodów. Będą mogli swobodnie wyjść z bloku, kiedy tylko będzie taka możliwość.
- Jest naprawdę wygodnie, bo nie muszę wchodzić na to 3 piętro, mam windę, mogę sobie wjechać windą na parter i już jestem w domu, a tam musiałem po prostu wchodzić na 3 piętro, te 30 schodów musiałem pokonać. Gdyby stowarzyszenie nie pomogło i Polsat, to wylądowałbym na ulicy, a to że jestem chory nikogo o nie interesuje - mówi pan Piotr.
- Przydałby się wózek, po prostu jechać herbatę, kawę ugotować, czy coś do jedzenia przyrządzić, to muszę na pufie, bo nie mam wózka – dodaje pan Zdzisław.