Dramat rolników. Kupujcie na targowiskach – apelują

Rząd rekomenduje otwarcie targowisk, ale wprowadza ograniczenia w ich funkcjonowaniu: przy jednym stoisku mogą być maksymalnie 3 osoby. Wymagane jest również zachowanie 2-metrowej odległości między kupującymi. Pomimo tego większość placów handlowych jest zamkniętych. Dla rolników i ogrodników oznacza to utratę jedynego źródła dochodu.

- Nigdy w życiu czegoś takiego nie było, każdy to pani powie, nikt czegoś takiego nie pamięta – twierdzi Stanisław Gas, ogrodnik.

- Tacy mniejsi ode mnie, co brali systematycznie dwa razy w tygodniu na te małe ryneczki, to teraz nie odbierają towaru, bo w większości tu wkoło jest wszystko pozamykane – przyznaje Leszek Kluszczyński, rolnik.

- Sytuacja zamknięcia targowisk ma ogromny wpływ na rolnictwo, bo jeszcze bardziej pokazuje korporacjom, że to one tylko i wyłącznie są dla klientów i mogą prowadzić oligopol, rozwijać pełne skrzydła, a ludzie zostają z towarem w domach. Rolnicy nie mogą zrozumieć, dlaczego małe targowiska są zamknięte, a supermarkety otwarte – mówi Michał Kołodziejczak z Agrounii.

Rolnicy są w bardzo trudnej sytuacji. Zanim koronawirus pojawił się w Polsce, sprzedaż wyprodukowanych towarów szła im bardzo dobrze, dziś martwią się, że wszystko się zmarnuje.

- Zajmuję się głównie produkcją rolno-warzywną, czyli ziemniaki wszelkiego rodzaju, kapusta no i pszenica. Zostało mi około 30 ton ziemniaków i 20 ton kapusty – wylicza Piotr Łuczak.

- Mi zostało ze 40 ton pietruszki. Jak te ryneczki będą dalej zamknięte, to widzę, że może być bardzo słabo. Duże giełdy towarowe stanęły, bo kupcy już nie biorą na te małe ryneczki – dodaje Leszek Kluszczyński.

Z niepokojem w przyszłość patrzy również ogrodnik Stanisław Gas. Mężczyzna ma 45 lat, mieszka w Tropiszowie pod Krakowem i od ponad 20 lat zajmuje się produkcją roślin ozdobnych. Dziś ogrodnik ma ogromny problem, bo zamknięty pozostaje bazar, na którym do tej pory sprzedawał swoje kwiaty.

- Produkujemy całą zimę, chodzi się koło tego, a nie ma gdzie sprzedać. To nie jest tak, że to zostaje do przyszłego roku, to musi być w pewnym momencie wsadzone i tyle. Mam z 15 tysięcy kwiatów. Trzeba chodzić koło tego, podlewać, patrzeć jak to marnieje, to jest naprawdę żal – mówi.

Pan Stanisław musiał zakupić doniczki, nawóz, środki ochrony roślin – wydał na to ponad 30 tysięcy złotych. Opał do ogrzania kwiatów zimą kosztował go 12 tysięcy. Teraz boi się, że jego praca pójdzie na marne.

Wszyscy rolnicy drżą o przyszłość, bo zaczynają się prace przy kolejnych uprawach. A to są znowu inwestycje.

- Czy nam się będzie to opłacało, czy my zarobimy czy nie, to nikt nie jest w stanie nam powiedzieć teraz. Mamy nadzieję, że państwo nas wspomoże – mówi rolnik Piotr Łuczak.

Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi wystosował apel do samorządowców: Nie zamykajmy targowisk i bazarów. Targowiska i bazary to miejsca pracy wielu osób i ich rodzin. To miejsca, na które docierają produkty od rolników, którzy mają dziś ograniczony zbyt.

- Całe społeczeństwo ucierpi, to nie tylko rolnicy. Apeluję do wszystkich, do całego społeczeństwa, żeby kupować polskie produkty, bo będzie bardzo ciężko – podsumowuje rolnik Leszek Kluszczyński.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX