Spór o drogę dojazdową

Rodzina Szymańskich z Iwanisk w woj. świętokrzyskim walczy o dojazd do domu. Problem zaczął się trzy lata temu, gdy dwaj przedsiębiorcy mieszkający przy wjeździe drogi, zaczęli ją blokować samochodami dostawczymi lub drzewem. Spór trafił do sądu. W podobnej sytuacji są jeszcze trzy rodziny. Zabroniono im nawet przechodzić przez drogę.

- Takie najgorsze sytuacje, które mieliśmy na samym początku, gdzie mąż zasłabł i karetka przyjeżdżając ratować życie stała na ulicy Staszowskiej, bo nie przepuścili, żeby dojechała do domu. Lekarze pieszo dotarli do domu – opowiada Maria Szymańska

Strony przed sądem zawarły tymczasową ugodę na korzystanie z drogi.

- Sąd Rejonowy w Opatowie stwierdził, że przedsiębiorcy nie mają prawa blokować, stawiać żadnych słupków, tarcicy i różnych innych blokad, zastawiać drogi samochodami, czymkolwiek – informuje Piotr Opala, adwokat, pełnomocnik państwa Szymańskich.

- Ja już się zgodziłam tylko na 2,5 m, bo droga jest jako 5-metrowa tutaj, ale chodziło o to, żebym wywiozła śmieci, które zalegały prawie rok – dodaje Maria Szymańska.

Przez 30 lat wszyscy mieszkańcy ulicy Słodowej mogli z niej swobodnie korzystać. Od czasu sporu, drogi nie mogą używać trzy rodziny. Pozostaje im tylko gminna ścieżka biegnąca wzdłuż skarpy, która ma ostre podejście pod górę. Muszą nią wnosić wszystko, co jest potrzebne do życia.

- Nie możemy węgla przywieźć, drzewa, nic nie możemy. Nawet przejść nie wolno. Dzieci przyjdą, to też nie mogę dojechać, rodzina, goście, jesteśmy zablokowani - przyznaje Katarzyna Hamera, mieszkanka ulicy Słodowej.

Jak tłumaczą Hamerowie, sytuację skomplikowało przejęcie stromej ścieżki wzdłuż skarpy przez gminę. - Gdyby wójt nie przejął jej, to by było w porządku... Nie byłoby gminnej drogi i ta normalna droga musiałaby być jako konieczna. A, że przejął drogę, to sędzia powiedziała, że powinien zabezpieczyć pieniądze na jej rozbudowę. I tak drogi teraz nie ma – mówi Jan Hamera.

Spór o blokowanie przejazdu jest przyczyną konfliktu między sąsiadami. Raz na jakiś czas dochodzi do spięć i awantur. Doszło do tego, że wszyscy nagrywają wszystkich. Jedną ze stron konfliktu jest mieszkaniec ulicy, który prowadzi biznes z drzewem.

- Tu była zgoda, dopóki dzieci nie zaczęły podrastać. Kupiły samochody i zaczęły jeździć jak wariaci tutaj. Skoro twierdzą, że sądownie mają 2,5 metra, to niech będzie 2,5 metra, nie?

Specjalnie samochody wyrabiają dołki. Kamieni nie było, a teraz są ustawione tak, żeby mi za linię nie wjeżdżali – mówi Janusz Kostępski, mieszkaniec ulicy Słodowej.

Następny biznes przy ulicy, to duży zakład kamieniarski. Jego właściciel także jest w sporze z  rodzinami mieszkającymi przy końcu drogi. W przypadku tego przedsiębiorcy konflikt rozgrywa się już nie tylko o drogę, ale także o uciążliwe sąsiedztwo. Wszystkie strony czekają na wyrok sądu.

- Spór jest, faktycznie. Prawo własności drogi jest nieuregulowane. Tymi właścicielami jest każdy mieszkaniec z osobna, stąd jest działanie sądu, żeby tę sprawę wyregulować. I my z wyrokiem sądu się na pewno będziemy zgadzać – zapewnia Tadeusz Książek. Podczas naszej rozmowy interweniowała policja, którą wezwał przedsiębiorca.

Poniżej treść ugody jaką zawarły rodziny Książków, Szymańskich i Kostępskich.

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX