Bez odszkodowania za spalone auto

Robert Ciosek w imieniu córki walczy o odszkodowanie za auto, które stanęło w płomieniach. Ich samochód zajął się od palącego się Fiata Seicento . Firma ubezpieczająca  auto do dziś nie wypłaciła odszkodowania, mimo że wstępnie wyceniono szkody i przyznano auto zastępcze. Okazuje się, że przed firmą ostrzega KNF.

Do pożaru doszło w listopadzie 2019 r. na ulicy Jantarowej. Od płonącego Fiata Seicento zajęły  się dwa inne samochody. Jeden z nich należał do córki Roberta Cioska. Rodzina do dziś walczy o odszkodowanie za spalony pojazd.  

- Szyby nie było, pod wpływem temperatury strzeliła, w środku było nadpalone siedzenie. Na całe szczęście samochód nie wybuchł, bo miał jeszcze gaz - opowiada Robert Ciosek.

- Tata wysłał mi zdjęcia, zaczęłam płakać, potem zeszłam pod blok i nie mogłam się opanować z płaczu, byłam w strasznym szoku – mówi Kinga Ciosek, córka pana Roberta.

Fiat Seicento należał do pani Edyty z Lublina. Gdy wybuchł pożar, w pojeździe znajdował się jej partner – pan Dariusz.

Firma, która ubezpieczała Fiata Seicento do dziś nie wypłaciła odszkodowania panu Robertowi. Mimo, że wstępnie wyceniono szkody jakie pan Robert poniósł, a jego córka dostała auto zastępcze.

- Pytałem, jak wygląda odszkodowanie, to okazuje się, że szkoda całkowita, bo nie opłaci się naprawiać. Natomiast koszt rekompensaty, to było 4200 złotych. Mija czwarty miesiąc, jak nie widzimy pieniędzy – przyznaje pan Robert.

Mężczyzna na naszą prośbę zadzwonił na infolinię ubezpieczyciela.

„Ma pan w uzasadnieniu wszystko opisane. Potrzebne jest nie tylko samo wskazanie sprawcy zdarzenia, konieczne jest udowodnienie, ze poniósł on winę” – usłyszał.

- Dostałem informację, że odszkodowanie nie zostanie wypłacone, razem z adwokatem napisaliśmy reklamację, ale nie została uznana. Ten samochód miał  OC, ale według ubezpieczyciela OC nie obowiązuje ono, jeśli samochód stoi na parkingu, a stał na parkingu – tłumaczy pan Robert.

- Darek się nie będzie wypowiadał w tym temacie, mamy ubezpieczenie samochodu, także tam proszę egzekwować.To nie nasza wina, że ubezpieczyciel nie chce zapłacić. My ubezpieczenie zapłaciliśmy za cały rok – przekazała właścicielka seicento.

Podejmowaliśmy kilka prób kontaktu z firmą ubezpieczeniową. Mimo upływu 3 tygodni, nikt nie przedstawił nam stanowiska firmy w tej sprawie.

Okazuje się, że nie tylko pan Robert i jego córka mają kłopot z tą pochodzącą z Danii firmą ubezpieczeniową. Od kilku miesięcy przed jej działalnością ostrzega Komisja Nadzoru Finansowego.

- Jeśli chodzi o Gefion, to pod koniec ubiegłego roku pojawiły się komunikaty duńskiego organu nadzoru świadczące o tym, że podmiot ten może mieć kłopoty. Duński organ nadzoru zidentyfikował, że podmiot może mieć problemy z płynnością, może być ryzyko dla klientów tego zakładu – informuje Jacek Barszczewski, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego.

Pan Robert nadal walczy o pieniądze za stracony samochód. Tymczasem kilka dni temu dostał pismo, że to on ma zapłacić prawie tysiąc złotych za auto zastępcze, z którego korzystała jego córka.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX