Kierowcy ciężarówek stłoczeni na promach. Boją się koronawirusa

Kierowcy ciężarówek wjeżdżający na promy oraz obsługa tych statków biją na alarm ws. koronawirusa. Twierdzą, że na pokładzie nie ma odpowiednich procedur, a podróżnych jest za dużo. Najpierw stoją stłoczeni w kolejce na pokład, a następnie gromadzą się np. po jedzenie. Najgorsze jest to, że lokowani się w niewielkich kabinach po kilka osób. – To tykającą bomba – mówią.

- Jak to jest, że zaostrzają cały czas rygory na lądzie, a promy po prostu są bez jakiegokolwiek nadzoru, no „róbta, co chceta”, wolna amerykanka – pyta pan Marek, zawodowy kierowca ciężarówki.

Z terminalu promowego w Świnoujściu każdego dnia do Szwecji wyruszają promy zabierające setki pasażerów.

- W zeszłym tygodniu jak płynąłem to pakowali cały statek. Ile samochodów dało się wepchnąć, tyle wjeżdżało – mówi Krzysztof Walkowiak.

Mężczyzna jest zawodowy kierowcą. Na promie jest niemal co tydzień. Jego zdaniem pływanie w czasie pandemii koronawirusa do bezpiecznych nie należy.

- W kabinach ciężarówek nie możemy przebywać ze względów bezpieczeństwa. W trakcie rejsu samochód może się przewrócić. Ludzie wchodzą więc na górny pokład. Robiąc to nie przestrzegali nawet tego, żeby te półtora metra odstępu zachować. Każdy się pcha na siłę, żeby jak najszybciej wejść do góry – opowiada i pokazuje zdjęcia stłoczonych kierowców.

- Bardzo duże ilości kierowców pływają. Spędzamy sześć, siedem godzin podczas podróży do Ystad praktycznie pod jednym dachem. Trzysta osób nawet – mówi pan Marek. Podkreśla, że obsługa umieszcza po dwie-trzy osoby w kabinach.

- Po czterech nawet dawali – dodaje inny kierowca ciężarówki pan Wiesław.

Za pośrednictwem portali społecznościowych zapytaliśmy kierowców o warunki na promach. I jak podkreślają, największe problemy są z rozmieszczaniem ich w kilkuosobowych kabinach i wydawaniem posiłków. Nie wszyscy chcą mówić o tym otwarcie, tak jak pan Marek, boją się o pracę.

- Poprosiliśmy kierowców, żeby relacjonowali co dzieje się na promach. Mówią, że bardzo często zdarza się, że na dwie godziny przed wpłynięciem do portu obsługa każe wychodzić kierowcom z kajut, po to, żeby posprzątać. To jest kpina. Na przykład na promie G. o 3 w nocy potrafią obudzić kierowców i wyprosić ich, a o 5 cumujemy. Wtedy wszyscy oczekujemy na otwarcie pokładów ładunkowych, jesteśmy zgromadzeni w jednym miejscu – opowiada kierowca Marek.

- Płynę dziś o 21 do Szwecji i z tego co wiem, w tym momencie tylko promy pasażerskie gwarantują kierowcom pojedyncze kabiny. System wydawania posiłków tak samo powinien być już zmodyfikowany. Powinny być po prostu do kabiny podawane, oddzielnie przygotowane  – mówi pan Tomasz.

- Niestety finanse muszą się zgadzać. Nie będą wysyłać pustego promu – zauważa pan Mirosław, kierowca ciężarówki

To kwestię kabin osobowych tłumaczą sprzedający bilety: - Pojedynczych nie ma kajut, dla jednej osoby. W 4-osobowej też jak nie będzie ludzi, to możemy pana położyć tak, że się uda. Tylko to nigdy nie jest na 100 procent pewne. Jak nagle dużo ludzi się nazbiera, no to już ktoś do pana dojdzie.

Jeden z kierowców nagrał telefonem film,, by pokazać jak wyglądają kabiny dla pasażerów. „Jakby tu miały być dwie osoby, to nie wyobrażam sobie, żeby cokolwiek było zachowane, jeżeli chodzi o jakieś bezpieczeństwo… toaleta” – komentuje.

Obawy kierowców podzielają też pracownicy obsługi promów. Udało nam się porozmawiać z jednym z nich. Od tygodnia jest na morzu, przewiózł w tym czasie tysiące pasażerów.

- Jak jest 38 stopni gorączki, albo wyżej, to już nie zabieramy. Były przypadki takie, że facet został odesłany, pojechał gdzieś i wrócił za godzinę, jak załadunek jeszcze trwał. Miał już 36,6 stopni temperatury. Nie wiem, czy się najadł jakichś tabletek że zbił tę temperaturę – mówi.

Mężczyzna przestrzega, że najgorsze może dopiero nastąpić, „jak będzie dalej tak jak jest”.

- To jest tykająca bomba zegarowa według mnie. Kierowcy nie mają żadnych kwarantann, ich tam nic nie obowiązuje. Jedzą sobie, wychodzą sobie, zwiedzają, oglądają telewizję. Później idą do kabin, idą spać. A my jesteśmy między młotem a kowadłem, wozimy w jedną i drugą stronę i potrafi być 300 osób w jedną stronę i boimy się o własne zdrowie – alarmuje.

Zwróciliśmy się do operatorów promowych z prośbą o komentarz. W odpowiedzi otrzymaliśmy zapewnienie, że zwiększono częstotliwość dezynfekcji pokładów, zmieniono sposób wydawania posiłków i rozlokowano płyny antybakteryjne. Kierowcy mogą przebywać w kabinach do końca rejsu. Niestety nadal nie wszyscy przewoźnicy są w stanie umieścić  ich w jednoosobowych kajutach.

- Mam nadzieję, że to się zmieni, jeżeli będą takie reportaże. Może to w jakiś sposób dotrze do rządzących i ktoś nad tym się pochyli, wymusi zmiany – mówi pan Tomasz, kierowca ciężarówki.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX