Koronawirus w ośrodku dla starszych i schorowanych. „Dłużej nie damy rady”

- Potrzebujemy wymiany personelu, nie damy rady dłużej – alarmuje pielęgniarka Niepublicznego Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego „Jaśmin” koło Radomia. Od 2 kwietnia ośrodek jest odcięty od świata ze względu na koronawirusa, wykrytego u 23 pensjonariuszy i 6 osób z personelu. Lekarz jest tylko jeden. Sytuacja robi się dramatyczna, brakuje praktycznie wszystkiego.

Niepubliczny Zakład Opiekuńczo-Leczniczy "Jaśmin" w Starym Goździe k. Radomia od tygodnia objęty jest kwarantanną. Zakładu pilnuje policja.

- Jesteśmy od czwartku zamknięci, czyli jest to piąta doba (kwarantanna trwa 14 dni - red.) Jeżeli okaże się, że pacjenci negatywni, są już w tej chwili pozytywni, to będzie to taka niekończąca się historia. Potrzebujemy przede wszystkim rękawiczek, również filtrów z PH, pulsoksymetrów, termometrów elektronicznych, aparatów do mierzenia ciśnienia – opowiada Joanna Buła-Grzybowska, lekarka ZOL Jaśmin.

- Pielęgniarki są łącznie trzy, w tym jedna jest z wynikiem pozytywnym, która pracuje również piątą dobę z ludźmi chorymi. Na odcinku zdrowym, z wynikami ujemnymi, jesteśmy dwie, również piątą dobę. Pacjenci z tego odcinka zaczynają chorować, słabną, są apatyczni, mają wymioty, biegunki. Bez przerwy biegamy, a to są któreś już nasze godziny pracy i też przestajemy mieć siłę. Ja zaczynam mieć objawy: mam katar i ból gardła. Myślę, że jestem zakażona – mówi pielęgniarka pani Dorota.

W zakładzie przebywa 86 pacjentów i 14 osób personelu. Ośrodek prowizorycznie podzielono na dwie strefy – czystą i zakażoną, by było jak najmniej nowych zachorowań. Opiekunki tracą siły. Nie dają rady pracować bez zmiany. W tak podzielonym zakładzie zwyczajne funkcjonowanie staje się dużym. problemem.

- Zaczynamy rozbijać się tutaj z taką prozą życia, jak wywóz nieczystości, jak przywóz i odbieranie pościeli, w tym momencie nie ma procedur. Personelu medycznego stricte jest w tej chwili sześć osób, z panią Agatą, która wczoraj weszła do nas, jest heroiczną bohaterką – przyznaje lekarka Joanna Buła-Grzybowska.

- Uznałam, że to jest najlepsze, co mogę zrobić w tej chwili, zamiast siedzenia bezczynnie w domu.

Powiem szczerze, że na pewno, każdy się z nas boi, prawda? To jest duże ryzyko, ale zdawałam sobie sprawę, że moje koleżanki są tutaj pozostawione same sobie – mówi pani Agata, opiekunka, która na własne życzenie dołączyła do zespołu, by pomagać.

Sanepid nałożył kwarantannę i zalecił ewakuowanie chorych pacjentów z ośrodka. Jednak sytuacja w całym województwie jest trudna. Jak na razie szpitale, które mogłyby przyjąć zakażonych staruszków, odmówiły.

- Dzwoniłam do szpitala w Kozienicach, który ma oddział zakaźny, uzyskałam odmowę. Dzwoniłam do szpitala jednoimiennego w Radomiu. Dyrektor powiedział, że dziś absolutnie nie ma możliwości przyjęcia naszych pacjentów. Mamy takie poczucie, że zostaliśmy pozostawieni sami sobie – przyznaje Joanna Buła-Grzybowska.

- Szpital Wolski nie przyjmie pacjentów z wynikiem dodatnim, jeśli nie mają objawów, tam też kończą się łóżka z tego co wiemy i pacjentów bez objawowych nie przyjmą. Muszą być niewydolni oddechowo – informuje pani Monika, pracownik administracyjny ZOL Jaśmin.

- Nastroje są różne. Od płaczu, od lęku, bezradności po śmiech. My mamy bardzo różne stany. Jest nam naprawdę ciężko, pomagają nam - tak jak doktor powiedziała - ludzie z zewnątrz, którym bardzo serdecznie dziękujemy, bo praktycznie to co mamy na sobie, to jest wszystko od nich. Pomógł nam nawet Kraków, przesyłając wodę dla nas, dla pacjentów, środki dezynfekcyjne. Listy nam piszą, serduszka nam rysują i są z nami, ale to wszystko jest naprawdę za mało. My potrzebujemy wymiany personelu, bo nie damy rady dłużej – alarmuje pani Dorota, pielęgniarka ZOL Jaśmin.

Dyrekcja szpitala powiatowego w Kozienicach przekazała, że tylko jednego dnia napłynęły do niej prośby o przyjęcie z trzech ośrodków, a ma ograniczone siły. Pozostaje z ośrodkami w kontakcie w razie pogorszenia sią stanu pacjentów,

- Od dzisiaj przygotowujemy łóżka do przyjmowania pacjentów z koronawirusem. Tak mi powiedział pan dyrektor. Mamy pacjentów leżących, więc opróżniamy łóżka – powiedziała nam przedstawicielka szpitala w Radomiu.

PS Po nagłośnieniu sprawy wojewoda mazowiecki zadeklarował, że jeśli występują braki kadrowe w placówce, skieruje dodatkowy personel medyczny. Jeśli będzie potrzeba - służby wojewody przekażą też środki ochrony osobistej.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX