Koronawirus. Opiekunowie niepełnosprawnych proszą o pomoc
- Zdajemy sobie sprawę, że jest koronawirus, ale nie tylko przedsiębiorcy są ważni, niech rząd też spojrzy na nas – mówi pani Magdalena, matka niepełnosprawnego dziecka. Alarmuje, że w czasach pandemii komisje lekarskie przestały działać, nie ma też dostępu do lekarzy specjalistów. Pojawił się problem z przedłużeniem orzeczeń o niepełnosprawności, na podstawie których przyznawane są zasiłki.
33-letnia pani Magdalena mieszka w Gdańsku. Ma czworo dzieci: piętnastoletnią Martynę, dwunastoletniego Michała, dziewięcioletniego Aleksandra i trzyletniego Patryka.
Michał jest niepełnosprawny. Od kilkunastu dni z powodu pandemii koronawirusa pani Magdalena walczy o leczenie syna.
- Dostanie się do lekarza jest niemożliwe, udzielane są tylko teleporady. Mam około 30 skierowań, ale na nic się nie zarejestruję obecnie, a wszystko, na co dzieci były już zapisane, zostało anulowane – mówi.
Syn pani Magdaleny - Michał urodził się zdrowy. Kiedy miał cztery lata, zaczęły pojawiać się pierwsze objawy choroby. Chłopiec dostawał ataków agresji. Lekarze zdiagnozowali u Michała zespół Aspergera.
- To się zaczęło objawiać agresją słowną, biciem mnie, otoczenia, wyzywaniem otoczenia, nawet ludzi na przystanku autobusowym. Rzuca wszystkim, co popadnie, co ma pod ręką. Dużo rzeczy rozwalił nam w domu. Były sytuacje, kiedy brał nóź, atakował z tłuczkiem do mięsa – opowiada pani Magdalena.
- On potrafi normalnie się zachowywać, ale wystarczy, że ktoś do niego coś złego powie, to od razu wybucha i później dzieci się z niego śmieją - dodaje Martyna, córka pani Magdaleny.
Michał chodzi na treningi piłki nożnej i terapię. Dziś z powodu pandemii wszystko zostało odwołane.
- Chętnie bym zagrał. Treningi piłki nożnej pomagają mi. Jak jestem wkurzony, to mogę się wyżyć na piłce – przyznaje 12-letni Michał.
Brak terapii to nie jedyny problem. Michał ma orzeczenie o niepełnosprawności, a pani Magdalena pobiera z tego tytułu zasiłek opiekuńczy. By dalej tak się działo, komisja orzekająca o niepełnosprawności dziecka musi orzeczenie Michałowi przedłużyć. Ale choć pani Magdalena ma kilkanaście skierowań do specjalisty, wizyty zostały odwołane.
- Jeżeli nie mam możliwości, by lekarz mi wystawił zaświadczenie, to wniosek jest niepełny i nie można go złożyć. Jest bardzo dużo osób, które mają odroczone wizyty, badania. Nikt nie powie, do kiedy będzie to trwało - mówi pani Magdalena.
Próbowaliśmy zapytać Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, jak zamierza rozwiązać problem. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
- Jak nie zabije nas koronawirus, to zabije nas państwo – ostrzega pani Magdalena.