Maseczki od koła gospodyń wiejskich
W kryzysie wywołanym pandemią Polacy, jak kraj długi i szeroki, włączają się w oddolne inicjatywy, by pomagać służbie zdrowia i najbardziej potrzebującym. Na szczególną uwagę zasługują gospodynie domowe z Wójtowa na Warmii. Panie skrzyknęły się, by szyć maseczki ochronne dla szpitali. Ich szwalnia niemal się nie zamyka.
Wójtowo pod Olsztynem. W tej niewielkiej miejscowości prężnie działa koło Gospodyń Wiejskich „Wójtowianki”. Panie są przedsiębiorcze: dzięki nim w miejscowości powstał m.in. plac zabaw i nowa wiejska świetlica. W czasach pandemii „Wójtowianki” postanowiły zamienić ją w szwalnię, by pomagać służbie zdrowia.
- Spotkałyśmy się rozebraliśmy na części pierwsze maseczkę standardowo dostępną w aptekach. Mamy panie, które mają doświadczenie w szyciu różnych rzeczy: tapicerki, ubrań i tak dalej. Są jeszcze filmiki na YouTube, które informują, co z czego się powinno składać. Zrobiłyśmy wzory i spotkałyśmy się, by szyć. Mamy tkaniny, w przyszłym tygodniu będą kolejne – opowiada Beata Jakubiak, sołtys Wójtowa.
Świetlicowa szwalnia działa niemal cały czas 24 godziny na dobę.
- Dziewczyny w wolnych chwilach przychodzą, bo mamy małe dzieci, pracujemy. Świetlica jest otwarta cały czas. Wymieniamy się kluczami, więc produkcja jest w toku praktycznie 24 h na dobę – przyznaje Joanna Murzyn z Fundacji Aktywnej Rodziny.
Dla większości pań szycie to nie pierwszyzna. Bardziej doświadczone w krawiectwie chętnie dzielą się z koleżankami swoją wiedzą…
- Mam doświadczenie plus podglądałam w internecie, jak inne osoby szyły. Filmy bardzo dużo dają, krok po kroku instruują jak to robić, a później już sobie udoskonaliłam. Tak co jestem w stanie doradzić, to doradzam, żeby szybciej szło – mówi Małgorzata Peczyńska.
Mieszkance Wójtowa uszycie maseczki zajmuje około 7 minut.
- W wolnym czasie jestem w stanie ich uszyć 30-40 nawet i więcej. Ważne jest też przygotowanie, skrojenie, przygotowanie gumki, np. to też zajmuje trochę czasu – wyjaśnia.
Maseczki ochronne, które szyją Wójtowianki trafią do kilku placówek zdrowotnych. Jedną z nich jest Powiatowy Szpital Pomocy Maltańskiej w pobliskim Barczewie. Dyrektor placówki nie ukrywa, że pomoc pań z Wójtowa jest bezcenna:
- Do tej pory nie mieliśmy problemów z zakupem maseczek, ale teraz przy pandemii, to zaczęły się kłopoty. Zamawiamy, ale przychodzą w mniejszej ilości. W związku z tym poszukujemy różnych sposobów, by się zabezpieczyć, żeby nie doszło do sytuacji, że nam tych maseczek zabraknie – mówi Edyta Skolmowska, dyrektor szpitala w Barczewie.
- Czujemy taką potrzebę, wiemy, że bez nas te ośrodki sobie nie poradzą same. Jeżeli nie my, młodzi, to kto im pomoże – pyta Joanna Murzyn z Fundacji Aktywnej Rodziny, która wspiera Wójtowianki.
- W obecnej sytuacji każda para rąk jest potrzebna i każda maseczka. Tak samo dla nas, jak i pielęgniarek i lekarzy. Musimy się w tym trudnym czasie jakoś wspierać – dodaje Małgorzata Peczyńska z Wójtowa.