Twierdzi, że prześladuje ją sąsiad. Mieszka dwa piętra wyżej
Pani Violetta z Wrocławia od trzech lat zmaga się trudnym problemem. Mówi, że jej sąsiad – pan Marcin upatrzył ją sobie jako ofiarę. Kobieta zmuszona jest znosić notoryczne złośliwości oraz akty agresji z jego strony. Boi się wychodzić z mieszkania.
- Problem tak intensywnie trwa w zasadzie od 3,5 roku. Na początku to były takie złośliwości: wlewał mi wodę przez drzwi, podrzucał mi śmieci, zlewał jakimiś farbami. Jest to człowiek bardzo mocno uciążliwy, złośliwy, arogancki, który w tej chwili tak się już rozbuchał, że robi właściwie, co mu się podoba – opowiada Violetta Jasińska.
- Jakieś rzucanie kamieniami, ataki nożem, takie rzeczy. Tu policja była kilka razy. On jest nieobliczalny na osiedlu. Zaczepia ludzi – dodaje sąsiad kobiety.
- Czeka na mnie np. na dole koło piwnicy, chowa się za winkiel i stoi, aż wyjdę. Nie mogę nawet wyjść śmieci wynieść. Po prostu ciągle jestem inwigilowana - zarówno od strony mieszkania, jak i balkonu – żali się pani Violetta.
Jak twierdzi, mężczyzna potrafił ją uderzyć. - Najpierw drzwiami, żeby sprowokować, a później jeszcze uderzył mnie w twarz. Są też takie warianty, że ja sobie po prostu idę, a on mówi krótko: ty k***, znowu podałaś mnie do sądu. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Później w zasadzie to każde moje spotkanie z nim kończyło się napaścią. Jak nie ewidentną, to taką udaremnioną – mówi.
Sąsiad pani Violetty nie dość, że nie czuje się winny, to uważa, że to on jest ofiarą kobiety. Organy ścigania jednak nie dają wiary jego zapewnieniom.
- To jest tak, że ona jakby różnych kloszardów mi przysyła, straszy mnie cały czas. Ja jej nie pobiłem, to ona mnie pobiła. Tak od kilku lat pisze różne głupoty na mój temat, donosi na policję. Policja jej wierzy, a mi nie chcą wierzyć. Ona jest jakby osobą niepoczytalną w tym sensie – mówi pan Marcin, sąsiad pani Violetty.
Zdesperowana kobieta zaczęła nagrywać zachowania swojego sąsiada, by zyskać dowody.
- Boje się i wielokrotnie wyrażałam to w pisemnej formie do prokuratury, która nawet nie potrafiła mi odpisać. Zgłaszałam do Rzecznika Praw Obywatelskich, do ministra sprawiedliwości napisałam. Postępowanie policji zakończyło się umorzeniem. Uzasadniają to w taki sposób, że w zasadzie tu się nic nie działo – twierdzi pani Violetta.
Kobieta jak dotychczas nie doczekała się żadnej pomocy ze strony instytucji, do których się zwracała. Pan Marcin karany był jedynie za pojedyncze, drobne wykroczenia. W sprawie o nękanie wrocławska prokuratura uznała, iż brak jest przesłanek dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa. A tymczasem ataki mężczyzny są coraz częstsze, pani Violetta boi się o swoje życie.